moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Cios w atomowe marzenia Hitlera

Po podbiciu Norwegii wiosną 1940 roku Niemcy mogli bez przeszkód sprowadzać rudę żelaza ze Szwecji przez port w Narwiku oraz zainstalować na norweskim wybrzeżu śmiertelnie niebezpieczne dla aliantów bazy morskie i lotnicze. Ale konsekwencje zajęcia Norwegii mogły być znacznie poważniejsze, gdyż łupem Wehrmachtu padły zakłady, które umożliwiały przyspieszenie prac nad bombą atomową.

Hardangervidda to największy płaskowyż Europy – bezkresna, posępna kraina, której surowe piękno na długo zostaje w pamięci i kojarzy się z germańskimi sagami o bóstwach Wikingów. W niektórych jego miejscach mocniejsze promienie słońca docierają dopiero w lipcu, a są też takie rejony, gdzie panuje wieczny cień rzucany przez skaliste wzgórza. Nie dziwota, że niewiele tutaj ludzkich osad. Jedną z nielicznych jest miasteczko Rjukan. Kilka kilometrów wyżej od niego znajduje się osada Vemork, a w niej elektrownia wodna produkująca energię elektryczną dzięki spiętrzeniu spływających z gór potoków i zakłady Norsk Hydro. Przed wojną mieściła się tu jedna z najnowocześniejszych w Europie linia produkcji amoniaku. Jednocześnie w ramach produkcji ubocznej i badań naukowych wychwytywano z krystalicznie czystych wód górskich tlenek deuteru nazywany potocznie ciężką wodą. Służył on do badań nad rozbiciem atomu, a co za tym idzie do stworzenia nowej broni o niewyobrażalnej wówczas sile rażenia – bomby atomowej.

Niemieccy naukowcy obok Amerykanów byli bardzo zaawansowani w badaniach nad tą bronią, lecz brakowało im do dalszych doświadczeń właśnie przede wszystkim ciężkiej wody. Wiosną 1940 roku wreszcie pojawiła się możliwość nieograniczonego dostępu do niej. Zakłady Norsk Hydro były jednym z najważniejszych punktów do zajęcia w planach inwazji na Norwegię.

 

Długie planowanie

Alianci bardzo szybko zrozumieli, jakie niebezpieczeństwo zawisło nad nimi po zdobyciu przez Hitlera Norsk Hydro. Stało się tak dzięki profesorowi Leifowi Tronstadowi, dyrektorowi zakładów, który wraz z królem i rządem norweskim zdołał ewakuować się do Wielkiej Brytanii. W Londynie od razu zaczął pukać do drzwi sztabów RAF-u i wywiadu, uświadamiając, jak ważny jest kompleks przemysłowy w okolicach Rjukan. Sprawa unieruchomienia jego produkcji nie była jednak rzeczą prostą. Precyzyjny nalot bombowy nie wchodził w grę, gdyż budynki zakładu chronione były przez górujące nad nimi skały. Na bombardowanie miasteczka nie chciał zgodzić się rząd norweski, przewidując słusznie wiele ofiar wśród mieszkańców. Pozostawała akcja dywersyjna, ale na początku wojny Brytyjczycy nie mieli jeszcze do tego odpowiednich ludzi i środków. Special Operations Executive (SOE), które miało koordynować operacje specjalne w całej Europie, dopiero się organizowało, podobnie jak oddziały komandosów i spadochroniarzy. Do tak skomplikowanej operacji trzeba było czasu. W tym momencie musiały wystarczyć działania komórki ruchu oporu na terenie zakładu. Polegały one na tym, że zatrudnieni w nim konspiratorzy dolewali do ciężkiej wody olej silnikowy. To, że jest ona zanieczyszczona, wykrywano dopiero w laboratoriach na terenie Niemiec i nie podejrzewając sabotażu, zwracano ją do oczyszczenia.

Jednak nie mogło to zatrzymać produkcji ciężkiej wody, która z każdym kolejnym miesiącem niepokojąco wzrastała. Doniesienia wywiadu były coraz bardziej niepokojące, ale w Londynie szef sekcji norweskiej SOE, podpułkownik Jack Wilson mógł wreszcie przystąpić do działania. Pod koniec marca 1942 roku pod Rjukan wylądował ze spadochronem Einar Skinnarland. Agent SOE nawiązał szybko kontakty z miejscowymi konspiratorami i zaczął przesyłać do swej centrali regularne meldunki o sytuacji w Norsk Hydro. W ośrodkach szkoleniowych SOE ruszyły przygotowania do wysłania kolejnych komandosów na płaskowyż Hardangervidda.

Norwescy cichociemni

18 października 1942 roku do Skinnarlanda dołączyło czterech kolejnych norweskich agentów. Jens-Anton Poulsson, Knut Haugland, Claus Helberg i Arne Kjelstrup w ramach operacji „Grouse” mieli przygotować teren pod desant szybowcowy saperów z brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej. Doszło do niego 19 listopada pod kryptonimem „Freshman”. Niestety, operacja zakończyła się katastrofą. Dwa szybowce z 34 spadochroniarzami brytyjskimi zostały zaskoczone przez burzę śnieżną i roztrzaskały się w norweskich górach. Ci, którzy przeżyli, zostali szybko wyłapani przez Niemców. Nie uchroniło ich to, że byli w mundurach i jako żołnierze podlegali konwencji genewskiej – wszystkich rozstrzelano.

Z tej klęski wyciągnięto jednak wnioski. Zrozumiano, że dywersji w Norsk Hydro może dokonać jedynie niewielka grupa komandosów – świetnie wyszkolonych i przygotowanych do dłuższego przebywania w ekstremalnych warunkach. Do zespołu wytypowano sześciu norweskich żołnierzy: porucznika Joachima Rønneberga – jako dowódcę, Knuta Haukelida, Kaspera Idlanda, Fredrika Kaysera, Hansa Storhauga i Birgera Stromsheima. Norwedzy przeszli w ośrodkach SOE forsowne szkolenie podobne do tego, jakie było udziałem polskich cichociemnych. Ale jeszcze większy nacisk położono w nim na przetrwanie w ekstremalnych warunkach i perfekcyjne obchodzenie się z materiałami wybuchowymi. Między innymi wybudowano specjalny barak, w którym umieszczono makietę zakładów Norsk Hydro. Po zasłonięciu okien baraku komandosi w kompletnych ciemnościach mieli na pamięć zakładać ładunki wybuchowe w oznaczonych punktach makiety. Kiedy opanowali już tę sztukę, by utrudnić im zadanie, w baraku porozrzucano różne przedmioty w najmniej spodziewanych miejscach. Musieli wtedy nauczyć się bezszelestnego ich omijania.


20 lutego 1944 roku norwescy komandosi posłali na dno prom "Hydro", którym Niemcy starali się przetransportować kontenery z ciężką wodą z Norsk Hydro. Fot. Wikipedia

Tak przygotowani zostali zrzuceni pod Rjukan 16 lutego 1943 roku. Ich akcji nadano kryptonim „Gunnerside”. Tym razem szczęście sprzyjało aliantom. Ludzie porucznika Rønneberga nie zostali zauważeni przez Niemców ani norweskich kolaborantów i dołączyli do czterech zrzuconych wcześniej norweskich agentów. W nocy 28 lutego komandosi dostali się na teren Norsk Hydro od jedynej niepilnowanej przez Niemców strony, czyli prawie pionowej skalnej ściany, do której przylegały fabryczne budynki. Sprzyjało im wtedy całkowite załamanie pogody. Kiedy znaleźli się na terenie zakładu, okazało się, jak potrzebne było szkolenie w ciemnym baraku. Bez trudu i niezauważeni dotarli do hali z elektrolizerami. Chloroformem obezwładnili pilnującego tych urządzeń robotnika i założyli na nich zapalniki czasowe z ładunkami plastiku. Kiedy nastąpiła eksplozja, komandosi byli już w bezpiecznym miejscu i wtedy rozpoczęła się dla nich najtrudniejsza faza operacji: niemiecka obława. Przez wiele następnych dni tropieni byli przez oddziały pościgowe strzelców alpejskich, ale wyposażeni w narty, a przede wszystkim zdolni do przetrwania na śnieżnym bezludziu, za każdym razem wymykali się obławie. Część z nich zresztą szybko przedostała się do Szwecji. Natomiast Rønneberg z kilkoma ludźmi pozostał w okolicy zakładów, by śledzić dalsze poczynania Niemców.

Zwycięstwo

Zniszczenie elektrolizerów zahamowało produkcję ciężkiej wody, ale tylko na kilka miesięcy. Niemcy nadspodziewanie szybko naprawili uszkodzenia. Przy tym obstawili zakłady oddziałami strzelców alpejskich, więc o powtórzeniu akcji komandosów nie mogło być już mowy. W dowództwie alianckim powrócono wtedy do planu nalotu bombowego. Bezpośrednie zniszczenie budynków fabrycznych nadal nie wchodziło w grę, ale zauważono, że zbombardowanie pobliskiej elektrowni może spowodować zatrzymanie funkcjonowania zakładów. Z oporami, ale na to rząd norweski wyraził ostatecznie zgodę. Udany nalot przeprowadziło lotnictwo amerykańskie 16 listopada 1943 roku.

Zniszczenie elektrowni rzeczywiście spowodowało zatrzymanie produkcji, ale też niespodziewanie przyczyniło się do podjęcia prze Hitlera decyzji, by całe zapasy ciężkiej wody wywieźć z Norwegii do Niemiec. O trasie transportu dowiedzieli się norwescy konspiratorzy i do akcji ponownie ruszyli komandosi porucznika Rønneberga. 20 lutego 1944 roku na jeziorze Tinnsjo posłali oni na dno prom „Hydro” ze wszystkimi kontenerami z Norsk Hydro.

Bitwa o ciężką wodę została wygrana. Hitler wprawdzie nie przestał marzyć o bombie atomowej (o czym świadczy między innymi ogromny podziemny kompleks w Górach Sowich), ale na szczęście już do końca wojny nie zdołał ich zrealizować.

Bibliografia
L. Gyllenhaal, J.F. Gebhardt, „Europa Północna 1939–1945”, przeł. I. Sawicka, Warszawa 2011
T. Konecki, „Skandynawia w drugiej wojnie światowej: od neutralności i pacyfizmu do militaryzmu i wyścigu zbrojeń”, Warszawa 2003
J. Malczewski, „Zamach na ciężką wodę”, Warszawa 1989
R. Mears, „Bitwa o ciężką wodę”, przeł. W. Jeżewski, Warszawa 2003

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna. Historia”

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze

~Ratusz
1591278540
Bardzo ciekawy!
2B-9D-A3-E2

Transformacja wymogiem XXI wieku
 
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Karta dla rodzin wojskowych
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Transformacja dla zwycięstwa
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Jesień przeciwlotników
Co słychać pod wodą?
Jaka przyszłość artylerii?
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Norwegowie na straży polskiego nieba
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Zyskać przewagę w powietrzu
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Szef MON-u na obradach w Berlinie
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Polskie „JAG” już działa
Wzmacnianie granicy w toku
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Wojskowa służba zdrowia musi przejść transformację
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Olimp w Paryżu
Olympus in Paris
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Święto podchorążych
Terytorialsi zobaczą więcej
Zmiana warty w PKW Liban
„Szczury Tobruku” atakują
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Ostre słowa, mocne ciosy
„Husarz” wystartował
„Szpej”, czyli najważniejszy jest żołnierz
Wybiła godzina zemsty
Setki cystern dla armii
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Święto w rocznicę wybuchu powstania
Medycyna w wersji specjalnej
Right Equipment for Right Time
O amunicji w Bratysławie
Wojskowi kicbokserzy nie zawiedli
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Czworonożny żandarm w Paryżu
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Od legionisty do oficera wywiadu

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO