W czasie walki z SARS-CoV-2 staramy się zapewnić wojsku jak najlepszą ochronę przeciwepidemiczną. Departament Wojskowej Służby Zdrowia MON intensywnie współpracuje także z cywilną służbą zdrowia, zwłaszcza Państwową Inspekcją Sanitarną – mówi płk lek. mgr farm. Tadeusz Nierebiński, główny inspektor sanitarny Wojska Polskiego.
Wojskowa Inspekcja Sanitarna, którą Pan kieruje, znalazła się obecnie na pierwszej linii frontu z niewidzialnym przeciwnikiem. Jakimi siłami dysponuje Pan w tej walce?
Płk Tadeusz Nierebiński:
Zwalczaniem epidemii koronowirusa oraz ochroną przeciwepidemiczną wojska oraz współpracą ze służbami cywilnymi zajmują się głównie specjaliści z pięciu Wojskowych Ośrodków Medycyny Prewencyjnej z Wrocławia, Bydgoszczy, Gdyni, Modlina i Krakowa oraz z Centrum Reagowania Epidemiologicznego Sił Zbrojnych z Warszawy. To są główne siły do działań bezpośrednich. To około 200 wysokiej klasy specjalistów z zakresu epidemiologii, diagnostyki medycznej i innych dziedzin medycyny. Pracownicy tych placówek dokonują oceny zagrożenia epidemicznego, pobierają próbki do badań, dokonują zabiegów higienicznych ludzi i dezynfekcji obiektów.
Na przykład Centrum Reagowania Epidemiologicznego Sił Zbrojnych RP wydzieliło kontenerowe laboratorium mobilne, które zostało przekazane do wsparcia Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie. Planowane jest użycie drugiego takiego laboratorium. Wykonywane są tam badania diagnostyczne w kierunku identyfikacji wirusa SARS-CoV-2. Trzeba zaznaczyć, że wszystkie wojskowe instytucje w walce z koronawirusem w pierwszej kolejności działają na rzecz wojska, ale również cały czas wspierają także cywilną służbę zdrowia.
A druga linia walki...
Współpracujemy ściśle z pułkami chemicznymi z Tarnowskich Gór i Brodnicy, które zajmują się przede wszystkim zabiegami sanitarnymi ludzi oraz dezynfekcją sprzętu oraz obiektów, nie tylko wojskowych. Na drugiej linii walki z epidemią współdziałamy także z pododdziałami i jednostkami wyznaczonymi przez Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych do Wojskowych Zespołów Zadaniowych dyslokowanych na terenie całego kraju.
W pełnej gotowości jest także 11 wojskowych szpitali w całym kraju i dwa wojskowe instytuty medyczne. Niektóre już włączyły się w działanie profilaktyczno-lecznicze. Szpital z Wrocławia już w lutym przyjmował do kwarantanny polskich obywateli ewakuowanych z Chin z Wuhanu, a placówka w Gdańsku cały czas włączona jest w system lecznictwa zakaźnego. Zarówno Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej jak i Wojskowy Instytut Medyczny w Warszawie przejmują pacjentów bez zakażeń z niektórych zamykanych w województwie mazowieckim szpitali. Do tych placówek ewakuowano chorych, gdy zaistniała konieczność zamknięcia szpitala powiatowego w Nowym Dworze Mazowieckim.
Wszyscy wiemy, jak przebiega walka z COVID-19 w kraju, jakie są rygory i procedury. A jak to wygląda w siłach zbrojnych. Jakie procedury, zasady działania czy środki zapobiegawcze zostały wprowadzone, aby chronić żołnierzy?
Tych zarządzeń, zaleceń i rekomendacji jest bardzo dużo – od ogólnych, dotyczących przestrzegania zasad higieny, poprzez mówiące o ochronie zdrowia konsumentów w wojskowych obiektach żywienia zbiorowego, a na najnowszych zasadach postępowania w czasie epidemii kończąc. Wszystkie ukazują się na stronie Departamentu Wojskowej Służby Zdrowia w specjalnej zakładce „Koronawirus COVID-19”. Można je także przeczytać na stronach internetowych Wojskowych Ośrodków Medycyny Prewencyjnej.
Czy jakieś odrębne zasady dotyczą pododdziałów szkolących się obecnie na poligonach?
Najważniejszym zaleceniem dla tych pododdziałów jest, aby żołnierze nie opuszczali terenów poligonów i aby do niezbędnego minimum ograniczyć wjazd na poligon osób spoza ćwiczących jednostek. Tam żołnierze są dobrze zabezpieczeni medycznie, co w znacznym stopniu ogranicza rozprzestrzenianie się choroby COVID-19.
Wojsko pomaga w kraju. Czy w przypadku zarażenia, żołnierz podlega procedurom cywilnym w miejscu zamieszkania, czy też zgłasza się do wojskowych placówek medycznych?
Ponieważ działamy wspólnie z cywilną służbą zdrowia, żołnierze podlegają takim samym zasadom, szczególnie prawnym, jak osoby cywilne. W razie potrzeby, kwarantanna może być nałożona na żołnierza i jego rodzinę zarówno przez wojskową, jak i cywilną inspekcję sanitarną. Wzajemnie wymieniamy się stosownymi informacjami i decyzjami z cywilnymi placówkami. Podobnie gdy żołnierz zachoruje i ma objawy wymagające leczenia, może trafić do dedykowanego szpitala zakaźnego cywilnego lub wojskowego. Wszystko zależy od miejsca zamieszkania. Jedne i drugie placówki przyjmują żołnierzy i pracowników wojska. Podkreślam, że żołnierze mogą przebywać zarówno na izolacji w szpitalu, bądź dedykowanym izolatorium, jak i w izolacji domowej.
Podstawą wykrycia zakażenia są testy. Czy żołnierzom pobierają próbki wojskowi medycy? Czy badanie tych próbek odbywa się w wojskowych laboratoriach?
Mamy trzy laboratoria. Jedno mobilne, o którym wspomniałem, drugie to laboratorium Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Puławach oraz w 5 Szpitalu Wojskowym w Krakowie. Wszystkie są w systemie krajowym i wykonują badania zarówno dla potrzeb wojska, jak i cywilnej służby zdrowia. Wojskowi medycy także pobierają próbki do badań diagnostycznych w kierunku wirusa SARS-CoV-2 zarówno żołnierzom, jak i cywilom. Łącznie nasi specjaliści pobrali już około 3 tysięcy takich próbek.
Są już przypadki zakażeń wśród żołnierzy. Czy poza akademikiem WAT była konieczność wprowadzania kwarantanny w jakiś innych jednostkach czy instytucjach?
Było już kilkanaście takich przypadków, gdzie w jednostkach wojskowych i instytucjach musieliśmy objąć kwarantanną żołnierzy lub pracowników wojska. Dotyczyło to od kilku do kilkunastu osób.
Na terenie naszego kraju stacjonują tysiące żołnierzy armii sojuszniczych. Czy oni podlegają naszym procedurom, czy stosują swoje własne metody ochrony przeciwepidemicznej?
Wojska sojusznicze poddają się bez żadnych problemów naszym regułom i zaleceniom przeciwepidemicznym. Dodatkowo każdy żołnierz sojuszniczych sił zbrojnych – przylatujący czy przyjeżdżający do naszego kraju – musi wypełnić formularz wywiadu epidemiologicznego. Na tej podstawie decydujemy, czy należy zastosować wobec niego nadzór epidemiologiczny lub kwarantannę. Kilku żołnierzy z innych państw mamy też w izolacji. Wszystko dzieje się oczywiście w porozumieniu ze służbą zdrowia danej armii.
Trwa rotacja w kilku polskich kontyngentach wojskowych. Czy mamy pewność, że na misję wyjechali żołnierze bez wirusa? Jakie są procedury stosowane wobec żołnierzy, którzy wracają z misji do kraju?
Na misję nie może polecieć żołnierz zakażony. To jest oczywiste. Specjalne procedury stosujemy natomiast wobec wracających z misji. Nie poddajemy ich kwarantannie. Jednak po wyjściu z samolotu, przed wyjazdem do domu, muszą spędzić kilka dni na lotnisku we Wrocławiu. Tam w ramach komisji lekarskiej przeprowadzany jest proces orzeczniczy. Żołnierze poddawani są specjalistycznym badaniom lekarskim i diagnostycznym, jak zawsze po powrocie z kontyngentów. Takim badaniom wracający z misji poddawani byli zawsze. Tyle tylko, że kiedyś te badania robili trochę później w różnych placówkach medycznych, do których teraz jest utrudniony dostęp. To rozwiązanie jest dobre, bo żołnierz po misji nie musi się już przemieszczać po kraju oraz zostaje kompleksowo przebadany w ramach wojskowej komisji lekarskiej. Żołnierzom tym obecnie nie robimy testów, ponieważ wracają z miejsc bezpiecznych, gdzie nie mieli kontaktu z chorobą COVID-19.
autor zdjęć: st. kpr. Mariusz Bieniek, kpt. Anna Maciejowska-Krześniak, Maciej Nędzyński / CO MON
komentarze