moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Valivade to była mała Polska

W czasie II wojny Andrzej Chendyński został zesłany razem z rodziną w głąb ZSRS, stracił tam matkę i dwóch braci. Z Armią Andersa znalazł wraz z innymi dziećmi schronienie na polskim osiedlu w Indiach. – W 1947 roku wspólnie świętowaliśmy dzień odzyskania przez Indie niepodległości, a Hindusi mówili, że my też doczekamy się wolnej Polski – opowiada Chendyński.

Czym są dla Pana Indie?

Andrzej Chendyński: Indie to kraj, w którym spędziłem szczęśliwe dzieciństwo, czas radości i beztroski. Mogliśmy tam normalnie żyć i wreszcie poczuliśmy się bezpiecznie po strasznych wojennych doświadczeniach w Związku Radzieckim.

Jak Pana rodzina znalazła się w Rosji?

Mieszkaliśmy we Lwowie, ojciec był zawodowym oficerem, służył jeszcze w Legionach Piłsudskiego. Gdy wybuchła II wojna światowa został zmobilizowany i poszedł na front. Mama została sama z trójką dzieci. Po agresji sowieckiej na Polskę 17 września 1939 roku rozpoczęły się masowe deportacje polskiej ludności w głąb Rosji. Naszą rodzinę wywieziono 13 kwietnia 1940 roku. Podróży nie pamiętam, miałem wtedy trzy lata. W Kazachstanie mieszkaliśmy w drewnianych barakach, mama pracowała w kołchozie. Było bardzo ciężko. Najpierw zmarł mój starszy brat Ziuk, kilka miesięcy potem mama. Ja i mój młodszy brat Michał trafiliśmy do sierocińca.

Po wybuchu wojny pomiędzy III Rzeszą i ZSRS oraz podpisaniu układu przez gen. Władysława Sikorskiego i ambasadora Iwana Majskiego zaczęło się formowanie polskiej armii pod dowództwem gen. Władysława Andersa...

Kiedy polska armia opuszczała Rosję w 1942 roku, gen. Anders zabiegał, aby zabrać też ludność cywilną, która dotarła do punktów werbunkowych, oraz polskie sierocińce. Zabierano jednak tylko zdrowe dzieci. Michał akurat chorował na dyzenterię. Dlatego nas rozdzielono. On został w sierocińcu, mnie przetransportowano z grupą dzieci do Meszhedu, a potem do obozu w Teheranie. Tam się dowiedziałem, że Michał płynął ostatnim transportem do Pahlevi i zmarł na morzu. Zostałem sam.

W Teheranie czekaliście na to, które państwa wyrażą zgodę na przyjęcie polskich cywili na czas wojny?

Pierwsze zaoferowały pomoc Indie. Najpierw wysłano tam sierocińce. Trafiliśmy do obozu przejściowego Malir, a w tym czasie w Valivade, w pobliżu miasta Kolhapur, około 300 kilometrów na południe od Bombaju. Budowano tam wielkie osiedle dla Polaków. W trzy miesiące powstało miasteczko, w którym w latach 1943-1948 mieszkało ponad 5 tys. naszych rodaków. W połowie 1943 roku przetransportowano tam sierociniec.

Pana pierwsze wspomnienia z Valivade?

Budzi mnie rano gong. Jestem w dużej sali, a wokół mnie inne dzieciaki. To pobudka, gonią nas do mycia, na śniadanie i do szkoły. Valivade to było olbrzymie osiedle podzielone na pięć dzielnic. Cztery były przeznaczone dla rodzin, głównie kobiet z dziećmi, a piąta to sierociniec. Mieszkaliśmy w blokach, które miały dwie duże sale, a w środku znajdowało się pomieszczenie dla opiekunki. Na osiedlu poza blokami mieszkalnymi powstały niezbędne instytucje: szpital, wodociągi, kościół, , poczta, przedszkola, remiza strażacka, dom kultury, sklepy, piekarnia, straż pożarna, a nawet teatr i kino, Pamiętam, że oglądaliśmy filmy o Tarzanie i Zorro. Osiedle finansował polski rząd w Londynie, a zarządzał nim przedwojenny oficer WP, kwatermistrz kpt. Władysław Jagiełowicz.

W miasteczku były szkoły?

Kilka powszechnych, gimnazjum i liceum oraz szkoła kupiecka. Nie lubiłem się uczyć, wolałem chodzić na wagary nad rzekę Panchgangę i z miejscowymi chłopakami uczyłem się pływać. Na świadectwie miałem same dostateczne, a w pierwszej klasie nawet poprawkę z czytania. Do pomocy przydzielano nam starsze harcerki, mnie uczyła Zofia Dudkówna. Byłem jednak niesforny i stale jej uciekałem. Poskarżyła się pani Anieli Wereszczace, która uczyła religii i ona przywiązywała mnie nitką do nogi stołu. Ryczałem, ale bałem się zerwać nitkę. Lubiłem za to harcerstwo. Armia Andersa oddelegowała dwóch oficerów do kształcenia drużynowych: kpt. Bronisława Pancewicza i por. Zdzisława Peszkowskiego, „druha Rysia”, czyli późniejszego kapelana Rodzin Katyńskich. W osiedlu działał też polski kościół, orkiestra, zespoły sportowe, kwitł patriotyzm. Tutaj była taka mała Polska.

Jakie były stosunki między Polakami i Hindusami?

Hindusi na początku dziwili się, że biali ludzie żyją w bardzo skromnych warunkach. Potem się z nami zaprzyjaźnili, uczyli w szkołach angielskiego, pracowali przy obsłudze osiedla jako krawcy, szewcy, nosili wodę. Spotykaliśmy się też z ruchem narodowo-wyzwoleńczym Mahatmy Gandhiego. Sam Gandhi obozu nie odwiedził, był natomiast w miejscowości Panchgani, gdzie wysyłano dzieciaki z Valivade na rekonwalescencję. Ja też tam trafiłem i chciałem go zobaczyć, ale mnie nie dopuszczono. Byliśmy za to świadkami wielkiego narodowego święta. 15 sierpnia 1947 roku wspólnie świętowaliśmy dzień odzyskania przez Indie niepodległości spod władzy Brytyjczyków. Hindusi mówili wtedy, że my też doczekamy się wolnej Polski.

Zakończyła się wojna i Polacy zaczęli opuszczać Valivade?

Jako Kresowiacy nie mieliśmy za bardzo dokąd wracać. Polska utraciła tereny wschodnie, z których większość z nas pochodziła. Nasze domy znalazły się w granicach Związku Radzieckiego i baliśmy, że znów nas wywiozą na Sybir. Komunistyczny rząd w Polsce zażądał powrotu osieroconych dzieci do kraju. Aby temu zapobiec nastąpiła zbiorowa adopcja dzieci przez Polaków i Hindusów. Wiele moich kolegów i koleżanek pojechało do Anglii, bo tam osiedli ich ojcowie i bracia służący w armii Andersa, inni rozjechali się po całym świecie, m.in. trafili do Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii, Nowej Zelandii czy RPA. Z naszego osiedla do Polski pojechało tylko 10 procent mieszkańców.

Dlaczego Pan wrócił do kraju?

W 1947 roku odezwał się do mnie ojciec, który odnalazł mnie przez Czerwony Krzyż i chciał, żebym wracał do Polski. Ojciec pod koniec kampanii wrześniowej został internowany na Węgrzech, później dostał się do niewoli niemieckiej i po wojnie wrócił schorowany do kraju. Wyruszyłem więc przedostatnim transportem z Valivade. Pociągiem dotarłem do Bombaju, gdzie usłyszałem komunikat o zamordowaniu Gandhiego. Pamiętam, że zapanowała przejmująca cisza, a ja miałem łzy w oczach. Potem statkiem „Georgic” w lutym 1948 roku przez Kanał Sueski dopłynęliśmy do Neapolu, koleją do Rzymu, a potem do Polski, do Kędzierzyna-Koźla, gdzie musieliśmy przejść kwarantannę. Tam jako 12-letni chłopak poznałem po raz pierwszy ojca. Choć od wojny minęło już tyle lat, Indie na zawsze zostały w mojej pamięci i myślę o nich z miłością i sentymentem.

Rozmawiała: Anna Dąbrowska

autor zdjęć: Tomasz Stankiewicz

dodaj komentarz

komentarze


Szczyt europejskiej „Piątki” w Berlinie
Zawiszacy przywitali Borsuki
Zmierzyli się z własnymi słabościami
Pływacy i panczeniści w świetnej formie
Pancerniacy jadą na misję
Norweska broń będzie produkowana w Polsce
Satelita MikroSAR nadaje
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Niebo pod osłoną
Medyczna odsłona szkoleń wGotowości
Kalorie to nie wszystko
Smak służby
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Cel: zniszczyć infrastrukturę wroga w górskim terenie
Nie panikuj. Działaj. Bądź w gotowości
„Albatros” na elitarnych manewrach NATO
Najdłuższa noc
NATO ćwiczy wśród fińskich wysp
Niemieckie wsparcie z powietrza
Obywatele chcą być wGotowości
Czas na polskie Borsuki
Combat 56 u terytorialsów
Polskie MiG-i dla Ukrainy?
Pomorscy terytorialsi w Bośni i Hercegowinie
Orka na kursie
Dzień wart stu lat
Nowe zasady dla kobiet w armii
Formoza – 50 lat morskich komandosów
Rządy Polski i Niemiec wyznaczają kierunki współpracy
Militarne Schengen
Nowe Warmate dla wojska
Artylerzyści mają moc!
Szwedzi w pętli
Plan na WAM
Szeremeta niepokonana na ringu w Budapeszcie
Ile powołań do wojska w 2026 roku?
Pierwsze spojrzenie z polskiego satelity
Premier ogłasza podwyższony stopień alarmowy
Bóg wojny wyłonił najlepszych artylerzystów
Najlepsze projekty dronów nagrodzone przez MON
Wojska amerykańskie w Polsce pozostają
Nowe zdolności sił zbrojnych
Żołnierze z „armii mistrzów” czekają na głosy
Zawiszacy przywitali pierwsze Borsuki
Najlepsi w XXII Maratonie Komandosa
Polski „Wiking” dla Danii
Sukces bezzałogowego skrzydłowego
Trzy „Duchy" na Bałtyk
Wojsko ma swojego satelitę!
Wojskowa łączność w Kosmosie
Gdy ucichnie artyleria
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Rosja usuwa polskie symbole z cmentarza w Katyniu
Sejm za Bezpiecznym Bałtykiem
Mundurowi z benefitami
Szef MON-u podsumował rok działania ustawy o obronie cywilnej
Jaśminowe szkolenia na AWL-u
Najmłodszy żołnierz generała Andersa
Wszystkie Kormorany na wodzie
Polska i Francja na rzecz bezpieczeństwa Europy
Sportowcy podsumowali 2025 rok
Holenderska misja na polskim niebie
Koreańskie stypendia i nowy sprzęt dla AWL-u
Święto sportowców w mundurach

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO