moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Zbrodnia w świąteczną noc

Proces trwał kilka godzin. Niemców nie interesowały zeznania, a jedynie personalia zatrzymanych. Przede wszystkim fakt, że byli Polakami, tak jak dwóch kryminalistów, którzy zastrzelili ich żołnierzy. 27 grudnia 1939 roku 107 mieszkańców podwarszawskiego Wawra zostało straconych w jednej z pierwszych akcji odwetowych w okupowanej Polsce.

Niemiec odliczył do dziesięciu i kolejna grupka skazańców została wyprowadzona z mroku wprost na zalany światłem plac. Mężczyźni uklękli twarzą do ściany. Stanisław Piegat znalazł się tuż obok swojego pomocnika z zakładu fryzjerskiego. – Obaj modliliśmy się i płakaliśmy – zezna kilka lat później przed sądem. Rozległ się pierwszy strzał. Piegat instynktownie padł na twarz. Na ułamek sekundy musiał stracić przytomność. Kiedy się ocknął, leżał w śniegu. Wokół było pełno krwi. Jego sąsiad cichutko rzęził. Tymczasem do niego zaczęło powoli docierać, że jest cały i nic go nie boli. Jakimś zupełnie nieprawdopodobnym zrządzeniem losu kule najpewniej przeszły obok. Naraz usłyszał kroki. Ciężkie i niespieszne. Chwilę później do jego uszu dobiegł zgrzyt odbezpieczanego pistoletu i pojedynczy strzał. A potem jeszcze jeden i kolejny, po którym wstrząsany konwulsjami sąsiad znieruchomiał. – Dobijają rannych – przemknęło Piegatowi przez myśl. Jeszcze mocniej zacisnął powieki. Wiedział, że każdy, nawet najmniejszy ruch będzie oznaczał dla niego śmierć. Znów zemdlał, ocknął się i wtedy dotarło do niego, że plac jest pogrążony w ciszy. Niemcy zapakowali się do ciężarówek i odjechali. Wstawał świt. Piegat wolniutko obrócił się na bok, podniósł na rękach, po czym zaczął pełznąć przez morze ciał. Gdy dotarł na skraj placu, przeszedł przez płot i pobiegł pustą ulicą do mieszkania znajomych. Ocalał.

Winny z automatu

Piegat był jednym z siedmiu mężczyzn, którzy ocaleli z masowej egzekucji w Wawrze. W 1947 roku został jednym z głównych świadków oskarżenia przeciwko ppłk Maxowi Daume, który kierował akcją. O swoim cudownym ocaleniu opowiedział przed sądem. Potem jeszcze powtórzył opowieść dziennikarzowi „Kuriera Codziennego”. Mimo upływu lat, nie mógł do końca pojąć, w jaki sposób przeżył.

Wszystko zaczęło się w świąteczny wieczór 26 grudnia 1939 roku. Tego dnia w Otwocku pod Warszawą pojawili się Stanisław Dąbek i Marian Prasuła, dwaj kryminaliści, którzy korzystając z wojennej zawieruchy, uciekli z ciężkiego więzienia w Świętym Krzyżu. Ranili policjanta, który chciał ich zatrzymać, po czym uciekli. Wieczorem odnaleźli się w Wawrze. Zatrzymali się w pustej o tej porze restauracji należącej do Antoniego Bartoszka. Tymczasem wiadomość o pojawieniu się zbiegów dotarła na miejscowy posterunek tzw. granatowej policji. Dyżurny usłyszał, że bandyci są uzbrojeni, poprosił więc o wsparcie miejscową jednostkę Wehrmachtu. Niemcy przysłali mu dwóch żołnierzy 538 batalionu budowlanego. Ostatecznie do lokalu Bartoszka wyruszyło troje mundurowych. Na miejscu wywiązała się strzelanina. Dąbek i Prasuła zastrzelili jednego z żandarmów, drugiego ciężko ranili (ostatecznie zmarł w szpitalu), a sami uciekli.

Wkrótce na miejsce przyjechali żołnierze z jednostki, w której służyli zabici. Dowódca batalionu przesłuchał świadków zdarzenia, a meldunek na temat zajścia wysłał do 31 Pułku Policji Porządkowej, którym dowodził ppłk Max Daume. A ten postanowił zemścić się na Polakach i przeprowadzić w Wawrze akcję pacyfikacyjną. Po godzinie 22 do miejscowości dotarły dwie kompanie policyjne dowodzone przez mjr Friedricha Wilhelma Wentzla.

Niemcy zaczęli wyciągać z okolicznych domów wszystkich mężczyzn pomiędzy 15 a 70 rokiem życia. Wśród nich byli przede wszystkim mieszkańcy Wawra, ale też goście, którzy odwiedzali rodziny z okazji świąt Bożego Narodzenia. Mężczyźni zostali sprowadzeni na plac przed komendą policji. Na komendzie rozpoczął się doraźny proces. W rolę sędziego wcielił się Wentzel. Bronisław Janikowski, inny skazaniec ocalały z egzekucji, wspominał: „Szło to bardzo szybko. Po obydwu stronach schodków prowadzących do domu stali żołnierze. Każdy wychodzący z przesłuchania był kopniakiem wyrzucany na schodki, a stojący obok żołnierze bili go kolbami, kopali” (cytat za książką Jana Bijaty pt. „Wawer”).

Sam proces ograniczył się do spisania personaliów zatrzymanych mężczyzn i ogłoszenia im wyroku. 114 z grona 120 zostało skazanych na śmierć. Pozostali mieli wykopać dla nich groby.

Około piątej rano Niemcy spędzili wszystkich na pobliski plac, rozstawili karabiny maszynowe, zaś miejsce kaźni rozświetlili reflektorami ciężarówek. Kiedy wszystko było już gotowe zaczęli wyprowadzać skazańców dziesiątkami i ustawiać przed murem jednego z domów. Ostatecznie od kul zginęło 106 mężczyzn. Sto siódmy, Antoni Bartoszek, jeszcze przed egzekucją został powieszony na progu swojej restauracji. Szóstka skazańców, którzy stanęli przed plutonem egzekucyjnym, w cudowny sposób ocalała. Większość z nich odniosła rany, ale Niemcy nie zorientowali się, że jeszcze żyją. Jeden z mieszkańców zdołał zbiec podczas przemarszu na miejsce kaźni. Ofiary zbrodni spoczęły w zbiorowej mogile.

„Wawer pomścimy”

– Niemcy popełniali zbrodnie od pierwszego dnia wojny. W ten sposób chcieli zastraszyć społeczeństwo, ale też pozbawić je elit – wyjaśnia dr Paweł Kosiński, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. Pacyfikacje wsi, podpalenia, zabijanie jeńców, egzekucje w oparciu o sporządzone zawczasu listy proskrypcyjne stanowiły wojenną, a potem okupacyjną codzienność. Ale nawet na tle powszechnego terroru zbrodnia w Wawrze budziła wyjątkowa grozę. Przede wszystkim dlatego, że była jedną z pierwszych egzekucji o charakterze odwetowym. Nawet sami Niemcy byli świadomi, że pomordowanych mieszkańców nie łączyło absolutnie nic z zabójcami ich żołnierzy. Cytowany przez Bijatę gen. Johannes Blaskowitz, dowódca wojsk okupacyjnych w Polsce, w jednym z meldunków zauważał: „(...) rozstrzelanie (cywilów w Wawrze – przyp. red.) wzburzyło bardzo Polaków, ponieważ morderstwo nie miało żadnego związku z ludnością. Była to zbrodnia dokonana z motywów wyłącznie kryminalnych. Poza tym ludność wskazała sama tych zbrodniarzy batalionowi budowlanemu 538, usiłowała więc pomóc przy ich ujęciu”.

– O tym, jak szerokim echem odbiła się akcja Niemców, świadczy chociażby fakt, że w reakcji na nią młodzi ludzie z okolic Warszawy niemal natychmiast założyli konspiracyjną organizację małego sabotażu. Nadali jej nazwę „Wawer” – mówi dr Kosiński. Na murach stolicy zaczęły się regularnie pojawiać wymalowane naprędce hasła „Wawer pomścimy”. Konspiratorzy zrywali niemieckie flagi, gazowali kina, przykręcali do budynków tabliczki z nowymi nazwami ulic – Polski Podziemnej, Churchilla, gen. Sikorskiego...

Sprawa wawerskiej zbrodni doczekała się finału już po wojnie. Sądzony w Warszawie Max Daume usiłował bronić się, spychając odpowiedzialność na swoich podwładnych, którzy brali udział w pacyfikacji. Ostatecznie jednak został skazany na śmierć i stracony na początku marca 1947 roku. Cztery lata później przed warszawskim sądem stanął mjr Wentzel, który w Wawrze między innymi przewodził sądowi doraźnemu. On również usłyszał wyrok śmierci.

Dziś w miejscu masowej egzekucji stoi pomnik ku czci ofiar. Co roku odbywają się przy nim uroczystości upamiętniające wydarzenia z grudnia 1939.

Korzystałem z książki Jana Bijaty „Wawer”, Warszawa 1973 oraz materiałów sądowych i prokuratorskich zgromadzonych przez IPN i opublikowanych przez Instytut Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Wikipedia

dodaj komentarz

komentarze


Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Czarnomorski szlif minerów
„Road Runner” w Libanie
Deterrence in Polish
Pływali jak morscy komandosi
Młodzi i bezzałogowce
Maratońskie święto w Warszawie
Poligon dla medyków w mundurach
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Pasja i fart
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Wyspa komandosów i walka z morskim żywiołem
Władze USA zapowiadają poważne zmiany w amerykańskiej armii
Okiełznać Borsuka
Carl-Gustaf przemówił
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Medycy na start
W wojsku orientują się najlepiej
Zjednoczyć wysiłek w przeciwdziałaniu presji migracyjnej
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Kircholm 1605
Dzień Bezpieczeństwa na Baltexpo
Abolicja dla ochotników
Polski „Wiking” dla Danii
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Polsko-unijne rozmowy o „murze dronowym”
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
Polskie Bayraktary nad Turcją
Uczniowie poznają zasady bezpieczeństwa
Leopardy i Rosomaki pokonały Odrę
Czarna taktyka terytorialsów
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Unia chce zbudować „mur dronowy"
Żołnierze testują nowoczesne drony. To polska robota
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Na Baltexpo o bezpiecznym morzu
Terytorialsi w akcji
Kopuła nad bewupem
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Rój bezzałogowców nad Orzyszem
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Mity i manipulacje
„Steadfast Noon”, czyli nuklearne odstraszanie
Czarna taktyka terytorialsów
Historia jest po to, by z niej czerpać
Wspólne szkolenie żandarmów z NATO
Medicine for Hard Times
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Trzeba wzmocnić suwerenność technologiczną Polski
Priorytetowe zaangażowanie
Koniec dzieciństwa
Koniec pewnej epoki
POLMARFOR, czyli dowodzenie na Bałtyku
Pamiętamy o dokonaniach gen. Rozwadowskiego
Speczespół wybierze „Orkę”
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Pocisk o chirurgicznej precyzji
Jelcz się wzmacnia
Drugi wojskowy most
Jednym głosem w sprawie obronności
W poszukiwaniu majora Serafina
Brytyjczycy na wschodniej straży
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Weterani pamiętają
GROM. Kulisy selekcji do jednostki specjalnej
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Natowska sieć rurociągów obejmie Polskę
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO