Uczestnik Powstania Warszawskiego, dowódca słynnego Batalionu Armii Krajowej „Zośka” , płk Ryszard Białous, spoczął na Powązkach wojskowych. Urna z jego prochami przewieziona z Argentyny została złożona z wojskowymi honorami do grobu w kwaterze Batalionu „Zośka”, wśród byłych podkomendnych pułkownika.
– Marzenie płk. Ryszarda Białousa „Jerzego”, aby Polska była niepodległa, wolna i suwerenna oraz żeby do niej wrócić, dziś się spełnia – mówił prezydent Andrzej Duda podczas pogrzebu płk. Białousa na wojskowych Powązkach w Warszawie.
Dowódca Batalionu „Zośka” zmarł 27 lat temu w Argentynie. Miesiąc temu urna ze szczątkami oficera została sprowadzona do kraju. Teraz jego szczątki spoczęły w kwaterze Batalionu Armii Krajowej „Zośka”.
Zawsze wierny
Płk Białous w 1939 roku stanął do walki o Polskę, potem działał w podziemiu i uczył młodych trudnego rzemiosła wojskowego. Podczas Powstania Warszawskiego walczył do ostatniego dnia na czele Batalionu „Zośka” i ze swoimi żołnierzami poszedł do niewoli. Po wojnie nie chciał wracać do kraju, który nie był w pełni wolny i zamieszkał w Argentynie. – Teraz spocznie wśród swoich żołnierzy w kwaterze pod brzozowymi krzyżami, odprowadzany przez najwyższe władze państwa, rodzinę, kombatantów, żołnierzy i harcerzy – mówił Andrzej Duda.
– Płk Białous to dzielny żołnierz, dowódca, wychowawca, instruktor i wielki Polak, który dobrze zasłużył się ojczyźnie, a jego postawa jest wzorem dla dzisiejszych żołnierzy – podkreślił Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej. Jak dodał, dziś w ostatniej drodze „Jerzemu” asystują żołnierze wojsk obrony terytorialnej i wojsk specjalnych, którzy dziedziczą tradycje Armii Krajowej. Szef MON dziękował też rodzinie pułkownika, że zgodziła się, aby jego prochy wróciły do Polski.
– Dziś spełnia się pragnienie mojego ojca, aby spocząć ze swoimi żołnierzami – zaznaczył Jerzy Białous, syn dowódcy „Zośki”. Pan Jerzy przyjechał na pogrzeb ojca razem ze swoim synem Juanem Pablo. – Ojciec wiele lat życia poświecił walce dla ojczyzny, był też harcerzem zawsze wiernym przysiędze uczciwości, życzliwości i służby dla kraju – podkreślił Białous.
W uroczystości uczestniczyła też Lidia Markiewicz-Ziental „Mała", najmłodszy żołnierz batalionu „Zośka”. – Miałam tylko 14 lat, gdy wybuchło powstanie, ale chciałam walczyć – opowiadała. Jak wspominała, „Jerzy” był świetnym dowódcą. – Kochaliśmy go i ceniliśmy, to on poprowadził nas m.in. w natarciu na obóz koncentracyjny „Gęsiówka”, gdzie wyzwoliliśmy około 350 Żydów – mówiła „Mała”.
Podczas pogrzebu prezydent odznaczył pośmiertnie płk. Białousa Krzyżem Kawalerskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a minister obrony awansował go na stopień pułkownika.
Troska o ojczyznę
Uroczystość na cmentarzu poprzedziła msza w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. – Panie Ryszardzie, witaj w domu, powracasz do Polski, którą kochałeś i za którą przelewałeś krew – mówił w homilii biskup polowy WP Józef Guzdek. Jak dodał duchowny, płk Białous zasłużył, by być witanym jako bohater, ponieważ troska o dom ojczysty była zasadniczym motywem życia oficera. – Od ciebie żołnierze Wojska Polskiego będą się uczyć patriotyzmu i poświęcenia w służbie ojczyznie – dodał biskup. Podkreślił też, że choć po wojnie „Jerzy”, obawiając się komunistycznych represji, pozostał na emigracji, to o Polsce nigdy nie zapomniał. Przed mszą odczytano też postanowienie przewodniczącego ZHP hm. Dariusza Supła, o nadaniu płk Białousowi pośmiertnie Złotego Krzyża Zasługi dla ZHP.
Inicjatorem sprowadzenia prochów „Jerzego” do kraju był Społeczny Komitet Opieki nad Grobami Poległych Żołnierzy Batalionu „Zośka”. Z Argentyny prochy zostały przewiezione przez żołnierzy wojsk obrony terytorialnej do amerykańskiej bazy lotniczej w Ramstein, a stamtąd przetransportowane na pokładzie wojskowego samolotu CASA. Urnę uroczyście powitano na lotnisku wojskowym w Warszawie. Podczas lotu nad Polską maszynę wiozącą urnę ze szczątkami dowódcy Batalionu „Zośka” eskortowały dwa samoloty F-16 z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach.
autor zdjęć: Jakub Szymczuk / KPRP, WOT, UDSKiOR, MON
komentarze