W razie konfliktu Rosja mogłaby próbować zająć wyspy należące do państw pozostających poza NATO i rozmieścić tam systemy obrony powietrznej, utrudniające działania Sojuszu w regionie – mówi w wywiadzie dla „Polski Zbrojnej” Piotr Szymański, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. O rosyjskim zagrożeniu na Bałtyku przeczytacie w lipcowym numerze miesięcznika.
Rosja narusza przestrzeń powietrzną krajów bałtyckich, pozoruje ataki na cele w państwach nordyckich, a w obwodzie kaliningradzkim rozmieszcza system walki radioelektronicznej Murmańsk-B, który w promieniu 8 tys. km pozbawia łączności okręty i samoloty.
Piotr Szymański: Podobnych przykładów jest więcej. Szwecja informowała o obcej aktywności podwodnej w Archipelagu Sztokholmskim, a Finlandia o naruszeniu jej wód terytorialnych.
Rosyjska marynarka wojenna zakłócała układanie podmorskiego kabla energetycznego łączącego Szwecję i Litwę, a siły powietrzne symulowały atak na Bornholm oraz na radar Globus w północno-wschodniej Norwegii, zwany natowskim okiem na północ. Wrażliwymi punktami w regionie są także zdemilitaryzowane i zneutralizowane Wyspy Alandzkie [terytorium autonomiczne Finlandii] oraz szwedzka Gotlandia. W razie konfliktu Rosja mogłaby próbować zająć wyspy należące do państw pozostających poza NATO i rozmieścić tam systemy obrony powietrznej, utrudniające działania Sojuszu w regionie. Jeśli chodzi o obwód kaliningradzki, to należy jeszcze wspomnieć m.in. o rosyjskich systemach przeciwokrętowych Bastion i balistycznych Iskander.
Czy wszystkie państwa w regionie bałtyckim w podobny sposób postrzegają rosyjskie zagrożenie?
Inaczej jest ono postrzegane w Tallinie, a inaczej w Kopenhadze. Kraje bałtyckie, które są bezpośrednimi sąsiadami Rosji, bardziej obawiają się ataku Moskwy, a także presji ekonomicznej wielkiego sąsiada. Z kolei niegranicząca z Rosją Dania nie uważa agresji rosyjskiej za realistyczny scenariusz, ale i tak twierdzi, że należy wzmocnić natowskie odstraszanie. Zamierza też zwiększyć liczbę poborowych oraz stworzyć brygadę zdolną do działania w rejonie Morza Bałtyckiego, która mogłaby zostać wysłana na wschodnią flankę NATO i rozmieszczona w państwach bałtyckich. Postrzeganie rosyjskiego zagrożenia zmieniło się po aneksji Krymu w 2014 roku. Teraz nawet kraje skoncentrowane wcześniej na operacjach zarządzania kryzysowego widzą potrzebę wzmacniania obrony zbiorowej. Do nałożenia na Moskwę unijnych sankcji przychyliły się wszystkie państwa regionu, mimo że dla krajów bałtyckich i Finlandii były one dotkliwe, bo m.in. mocno ucierpiał fiński sektor spożywczy.
Jakie strategiczne znaczenie ma Bałtyk?
Bałtyk, a szerzej region nordycko-bałtycki stanowi północnowschodnią flankę NATO. Jego znaczenie pokazują coraz częstsza obecność sojuszniczych okrętów, w tym US Navy, oraz międzynarodowe ćwiczenia, np. takie jak „Baltops”. O tym, jak dużą wagę NATO przywiązuje do Bałtyku, świadczą także zmiany w strukturze sił sojuszniczych w regionie: dowództwo Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego w Szczecinie podniosło stopień gotowości, w Elblągu powstała Wielonarodowa Dywizja Północny Wschód, a w łotewskim Ādaži duńsko-bałtyckie Wielonarodowe Dowództwo Dywizji Północ. Rotacyjne pododdziały wielkości kompanii rozmieszczane w państwach bałtyckich i w Polsce zyskały status batalionowych grup bojowych NATO.
Rosja również w ten sposób postrzega Bałtyk?
Region nordycko-bałtycki ma dla niej szczególne znaczenie strategiczne. Chociażby ze względu na przyczółek kaliningradzki. Ponadto w Petersburgu mieści się dowództwo rosyjskiej marynarki wojennej, a na Półwyspie Kolskim jest baza Floty Północnej, dysponująca atomowymi okrętami podwodnymi przenoszącymi pociski balistyczne z głowicami atomowymi. Region ten ma nie tylko znaczenie militarne, lecz także handlowo-gospodarcze: tankowcami transportowana jest ropa, powstają kolejne nitki gazociągu Nord Stream.
Jaki jest potencjał obronny krajów położonych w basenie Morza Bałtyckiego?
Każde z państw nadbałtyckich ma swoją specyfikę. Finowie zachowali armię poborową i nadal opierają doktrynę obronną na dużym potencjale mobilizacyjnym i obronie terytorialnej. Dla Norwegii – w kontekście działań w rejonie Arktyki i dalekiej północy – większe znaczenie ma marynarka wojenna. Szwecja dysponuje z kolei silnym przemysłem obronnym. Dania stawia na zabezpieczanie światowych szlaków żeglugi. Dla państw bałtyckich natomiast ważne są inwestycje w infrastrukturę wojskową, umożliwiającą przyjęcie sojuszniczego wsparcia. Różnice ekonomiczne i demograficzne przekładają się na różnice w potencjałach obronnych poszczególnych krajów, a także w modelach sił zbrojnych i priorytetach modernizacyjnych. Stąd rosnąca rola i skala ćwiczeń wojskowych, podnoszących interoperacyjność sił zbrojnych państw regionu nordycko-bałtyckiego.
Jakie zmiany w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony zaszły w polityce tych państw po aneksji przez Rosję Krymu w 2014 roku?
Większość z nich przez ostatnich kilkanaście lat rozwijała ekspedycyjne siły zbrojne i koncentrowała się na zaangażowaniu w operacje w Iraku i w Afganistanie. Po 2014 roku poszczególne kraje zaczęły przywiązywać większą wagę do obrony własnego terytorium. Ta zmiana widoczna jest także w trakcie manewrów wojskowych, których scenariusze stają się coraz bardziej kompleksowe. Podczas „Saber Strike” czy „Baltopsu” żołnierze nie ćwiczą już udziału w konflikcie asymetrycznym, lecz działania wynikające z artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego. Mimo że Szwecja i Finlandia nie są członkami NATO, aktywnie uczestniczyły w ćwiczeniach obrony zbiorowej „Trident Juncture” w Norwegii, jednych z największych od zakończenia zimnej wojny prowadzonych przez wojska Sojuszu. Ponadto w państwach bałtyckich i w Polsce zostały rozmieszczone wielonarodowe siły natowskie – batalionowe grupy bojowe. Polska stała się centrum amerykańskiej obecności wojskowej w regionie. W naszym kraju Amerykanie mają pancerną brygadową grupę bojową, której pododdziały ćwiczą w wielu miejscach wschodniej flanki NATO. Jeśli dodamy do tego bazę w Redzikowie, to okaże się, że USA są coraz silniej zakotwiczone w rejonie Morza Bałtyckiego.
Obecność Stanów Zjednoczonych w rejonie Bałtyku jest coraz bardziej widoczna. Jaką rolę odgrywa to państwo we współdziałaniu krajów nadbałtyckich?
Amerykanie są niejako katalizatorem regionalnych kontaktów wojskowych. Małym krajom trudniej byłoby w pojedynkę zabiegać o rozwijanie współpracy z Waszyngtonem, stąd wynika różnorodność jej formatów. O rozwoju takiej kooperacji obronnej w ostatnich latach świadczy m.in. podpisanie w 2018 roku trójstronnego memorandum szwedzko-fińsko-amerykańskiego o współpracy wojskowej. Jest to wyraźna zmiana w przypadku Finlandii, która tradycyjnie dążyła do pozostawania poza rywalizacją mocarstw. Przed 2014 rokiem regularna obecność amerykańskich żołnierzy na wspólnych ćwiczeniach byłaby odebrana w Helsinkach jako prowokacyjne działanie wobec Rosji. Po roku 2014 stała się normą. USA inwestują także w rozwój infrastruktury wojskowej w regionie w ramach European Deterrence Initiative – setki milionów dolarów z amerykańskiego budżetu przeznaczane są na modernizację i rozbudowę m.in. baz sił powietrznych, np. w Szawlach na Litwie, Lielvārde na Łotwie, w Ämari w Estonii oraz w Łasku i Powidzu w Polsce. Waszyngton współfinansuje też zakupy sprzętu wojskowego, czego przykładem są przeciwpancerne pociski kierowane Javelin pozyskiwane przez państwa bałtyckie.
Rozmawiając o Bałtyku, trzeba także pamiętać o Brytyjczykach.
To kolejny lider w rejonie Morza Bałtyckiego. Londyn wspiera USA we wzmacnianiu wschodniej flanki NATO. Wielka Brytania jest państwem ramowym dla batalionowej grupy bojowej NATO w Estonii, dokąd wysłała około 800 żołnierzy. Pod swoim przywództwem utworzyła też wielonarodowe połączone siły ekspedycyjne [Joint Expeditionary Force – JEF], mogące liczyć do 10 tys. żołnierzy. Trzon JEF zapewnia Wielka Brytania, a mniejsze pododdziały tworzą Litwa, Łotwa, Estonia, Holandia, Dania, Norwegia, Szwecja i Finlandia. Podczas niedawnych manewrów sił morskich JEF „Baltic Protector” 3 tys. żołnierzy i kilkanaście okrętów przez kilka tygodni ćwiczyło na Bałtyku różne morskie operacje i desanty, np. brytyjskiej piechoty morskiej pod Kłajpedą.
Dlaczego Niemcy, najsilniejsze państwo europejskie, nie chcą być liderem w tym rejonie?
Niemcy nie mają obecnie wystarczających zdolności militarnych i woli politycznej do odgrywania takiej roli. Nie należy ich jednak marginalizować. Po 2014 roku także Berlin zmienił sposób myślenia o wojskowym zaangażowaniu w regionie bałtyckim. Wcześniej ostrożniej podchodził do relacji z Rosją, niechętnie odnosząc się do wzmacniania sojuszniczej obecności wojskowej na wschodniej flance. Wtedy trudno było sobie wyobrazić 500 niemieckich żołnierzy w batalionowej grupie bojowej NATO na Litwie, a dziś jest to rzeczywistością. Jesienią 2018 roku Niemcy zaangażowały około 8 tys. żołnierzy w ćwiczenia „Trident Juncture”.
Współpraca w rejonie Bałtyku odbywa się nie tylko w ramach NATO, lecz także przez różne regionalne formaty. Które z nich są najskuteczniejsze?
Przykładem udanej kooperacji Norwegii, Danii, Szwecji, Finlandii i Islandii jest Nordycka Współpraca Obronna NORDEFCO. Kraje te zniosły ograniczenia w mobilności wojskowej, podpisując umowy o ułatwionym dostępie do własnych terytoriów. Przyjęły też ambitny program ćwiczeń, takich jak „Arctic Challenge”, jednych z największych manewrów lotniczych w Europie. Stopniowo zwiększa też zdolność do współdziałania wszystkich rodzajów sił zbrojnych. Bliską współpracę podejmują także państwa bałtyckie. Stworzyły m.in. wspólną akademię obrony – Baltic Defence College, BALTDEFCOL, dywizjon okrętów trałowo-minowych – Baltic Naval Squadron, BALTRON i system nadzoru przestrzeni powietrznej – Baltic Air Surveillance Network, BaltNet. Współpraca ta umożliwia łączenie zdolności w ramach NATO, np. przez udział w ćwiczeniach czy zgłaszanie jednostek do stałych sojuszniczych zespołów morskich. Ważnym forum spotkań konsultacyjnych na szczeblu politycznym i wojskowym jest Grupa Północna, która oprócz państw bałtyckich i nordyckich zrzesza także Wielką Brytanię, Holandię, Niemcy i Polskę.
Nie zawsze jednak kooperacja kończyła się sukcesem.
Największe trudności występują we wspólnych zakupach uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Zarówno państwa bałtyckie, jak i nordyckie najczęściej decydują się na oddzielne przetargi. W przypadku Nordyckiej Współpracy Obronnej rozczarowujące były doświadczenia związane ze wspólnym zakupem śmigłowców NH-90 przez Norwegię, Szwecję i Finlandię. Nie udało się to z powodu zbyt długich terminów oczekiwania na dostawę. Ponadto Norwegia wycofała się z planowanego zakupu szwedzkich samobieżnych armatohaubic Archer, a Szwecja z zakupu rozwijanego wspólnie z Finlandią moździerza AMOS.
W jaki sposób współpraca bałtycka wpisuje się w działania NATO?
Współpraca regionalna i w ramach NATO wzajemnie się uzupełniają. Przypomnę, że Norwegia nie jest członkiem Unii Europejskiej, Dania jest wyłączona z unijnej Wspólnej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony, a Szwecja i Finlandia nie należą do NATO. Członkowie Sojuszu blisko jednak współpracują z dwoma ostatnimi państwami. W 2016 roku weszły w życie tzw. umowy HNS [Host Nation Support] o wsparciu państwa gospodarza między Szwecją i Finlandią a NATO. Umożliwiają one siłom Sojuszu, za zgodą rządów w Sztokholmie i Helsinkach, wykorzystanie terytorium morskiego, lądowego oraz przestrzeni powietrznej Szwecji i Finlandii do działań w rejonie Bałtyku.
Jak we współpracę w rejonie Bałtyku wpisuje się Polska?
Dla Polski ważna jest możliwość integracji zarówno z państwami bałtyckimi, jak i nordyckimi. Obejmuje ona nie tylko współpracę wojskową, lecz także gospodarczą, handlową, energetyczną i badawczą. Nasz kraj coraz bardziej staje się państwem bałtyckim. W przeszłości coś zawsze odciągało nas od morza – musieliśmy zabiegać o dostęp do Bałtyku. Dziś do głównej osi Wschód–Zachód, na której rozgrywa się polska historia, coraz mocniej dołączamy kolejną oś: Północ–Południe. Jest to widoczne także w inicjatywie Trójmorza. W jej ramach planuje się zacieśnianie współpracy energetycznej oraz wspólną realizację projektów infrastrukturalnych, np. dróg i połączeń kolejowych. Zwracają również uwagę takie projekty jak „Baltic Pipe”, czyli budowa polsko-duńskiego gazociągu, który umożliwi Polsce import norweskiego gazu.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze