Około 50 okrętów różnych klas i typów, 36 śmigłowców i samolotów, 8600 marynarzy oraz żołnierzy piechoty morskiej bierze udział w tegorocznych ćwiczeniach „Baltops”, które rozpoczęły się na Bałtyku. Manewry po raz pierwszy w historii prowadzi reaktywowana niespełna rok temu 2 Flota USA.
Trzydzieści okrętów z 12 krajów manewruje podczas operacji BALTOPS 2018 na Morzu Bałtyckim
– Manewry „Baltops” będą ewoluować, ale nasze zaangażowanie na rzecz państw bałtyckich i innych krajów NATO pozostaje niezmienne. Słowa te znajdują odzwierciedlenie w konkretnych działaniach – podkreślał podczas konferencji rozpoczynającej ćwiczenia adm. James G. Foggo, dowódca Sił Morskich USA w Europie i Afryce. Wspomniane konkrety to reaktywacja 2 Floty, której działalność kilka lat temu została ze względów oszczędnościowych zawieszona. Teraz ma ona zapewnić Amerykanom panowanie na północnym Atlantyku, ale nie tylko. Kilka miesięcy temu zapowiedzieli oni, że to właśnie 2 Flota po raz pierwszy w historii poprowadzi największe na Bałtyku ćwiczenia „Baltops 2019”. – Dzisiejszym wyzwaniom nikt nie może stawić czoła w pojedynkę. Razem z naszymi sojusznikami musimy wzmacniać działania odstraszające, poprawiać gotowość i zdolność reagowania – przekonuje wiceadm. Andrew Lewis, dowódca 2 Floty.
Tegoroczne manewry zostały zorganizowane z niespotykanym wcześniej rozmachem. Bierze w nich udział Stały Zespół Okrętów NATO (SNMG1) oraz operujące pod egidą Brytyjczyków Połączone Siły Ekspedycyjne JEF. Dla nich przerzut okrętów i piechoty morskiej na Bałtyk to pierwsze tak duże przedsięwzięcie od chwili powołania. W sumie liczba jednostek pływających, które pojawiły się na „Baltopsie” sięga pięćdziesięciu. Wśród nich znalazł się na przykład amerykański okręt desantowy USS „Fort McHenry”, który ostatnio operował na Morzu Czarnym, zaś na pokład może zabrać 500 żołnierzy piechoty morskiej. Jest też największy okręt hiszpańskiej marynarki ESPS „Juan Carlos I”, zdolny przerzucać śmigłowce, samoloty krótkiego lub pionowego startu i lądowania, blisko 50 czołgów i kilkuset żołnierzy wojsk desantowych. Są też brytyjski śmigłowcowiec HMS „Albion” czy wyposażony w pociski manewrujące Tomahawk niszczyciel USS „Gravely” ze Stanów Zjednoczonych. Oprócz okrętów w ćwiczeniach weźmie udział 36 śmigłowców i samolotów, a także 8600 marynarzy i żołnierzy. Reprezentują oni 18 państw NATO oraz kraje z Sojuszem współpracujące. Wśród nich znalazła się też Polska.
– Na ćwiczenia wysłaliśmy dwa trałowce oraz okręt transportowo-minowy ORP „Gniezno”. Na jego pokładzie znalazły się cztery transportery pływające PTS z kierowcami. Zostaną one wykorzystane podczas operacji desantowych – tłumaczy kmdr ppor. Grzegorz Lewandowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Wśród zaokrętowanych są też żołnierze i sprzęt 8 i 43 Batalionu Saperów, a także Brzegowej Grupy Ratowniczej.
W „Baltops” zaangażuje się też polskie lotnictwo morskie oraz fregata rakietowa ORP „Gen. K. Pułaski” wraz ze śmigłowcem pokładowym SH-2G, które od pewnego czasu służą w zespole SNMG1. – Czekają nas pełne wyzwań dwa tygodnie. Okręt będzie realizował właściwie wszystkie zadania, do których został przeznaczony – podkreśla kmdr por. Paweł Werner, dowódca fregaty i dodaje, że wśród nich są i takie, których załoga nie wykonuje w Polsce. – Mamy zaplanowane strzelania artyleryjskie do celu powietrznego, ciągniętego za samolotem. Takie rzeczy robiliśmy już podczas ćwiczeń międzynarodowych. Na naszych poligonach, ze względu na ich rozmiar oraz zasięg naszej armaty, nie jest to praktykowane. Niecodziennym zadaniem będą też strzelania do celów rozmieszczonych na lądzie – wylicza kmdr por. Werner. Niewykluczone też, że podczas niektórych epizodów polski okręt obejmie dowództwo nad innymi jednostkami SNMG1. Takie sytuacje zdarzały się już na wcześniejszych etapach misji zespołu. – W takich przypadkach przejmujemy odpowiedzialność za każdy aspekt działań: od obiegu informacji, poprzez manewrowanie w szykach, po strzelania – tłumaczy kmdr por. Werner.
Okręty biorące udział w „Baltopsie” w weekend opuściły port w Kilonii. Przez najbliższe dwanaście dni będą operować u wybrzeży Niemiec i Szwecji, a potem nieopodal Litwy, Łotwy oraz Estonii. Pierwszym etapem działań jest tzw. faza zgrywająca. Drugi to operacja związana z symulowanym konfliktem pomiędzy fikcyjnymi państwami. Jedną z najważniejszych odsłon „Baltopsa” będą operacje desantowe. Zostaną one przeprowadzone m.in. w państwach bałtyckich.
Natowskie manewry są bacznie obserwowane przez okręty rosyjskie. – Spodziewamy się pewnych interakcji. Rosjanie z pewnością skorzystają z przysługującej im wolności działania na pełnym morzu. Mam nadzieję, że będą to robić w sposób profesjonalny, zgodnie z międzynarodowym prawem – mówił przed rozpoczęciem ćwiczenia kadm. Andy Burns z Royal Navy. Niedługo potem rosyjska agencja TASS podała, że okrętom NATO podczas ćwiczeń będą towarzyszyć korwety „Stojkij” i „Bojkij” oraz mały okręt rakietowy „Liven”.
„Baltops” to największe i z najdłuższą historią manewry NATO na Bałtyku. Ich historia sięga lat 70. Obecna edycja jest 47 z kolei.
autor zdjęć: MC1 Justin Stumberg
komentarze