„Pretorian, Spartan, Harpun i inne. W giżyckiej brygadzie co chwilę jakieś ciekawe kursy. Zaz drość”. „Wszystko fajnie, ale mogliby zapraszać na szkolenia kolegów z innych jednostek”. Takie komentarze pojawiają się w Internecie pod informacjami o szkoleniach, które odbywają się w 15 Brygadzie Zmechanizowanej. Wszystkie zajęcia prowadzi kpt. Tomasz Dembiński, oficer sekcji rozpoznawczej 15 BZ.
Niewiele brakowało, by został policjantem. Taki mundur nosili jego ojciec i wujek, nic więc dziwnego, że myślał o kontynuowaniu rodzinnych tradycji. W końcu zdecydował się jednak na wojsko. Trafił do Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu. Dzień przysięgi, w którym otrzymał pierwsze oficerskie gwiazdki, uważa za najważniejszy w swojej służbie. A najtrudniejszy? – Moment wyjazdu na misję do Afganistanu. Podczas poprzedniej zmiany ranny został mój brat. Miałem jechać w to samo miejsce. To było trudne dla mojej rodziny – wspomina Dembiński. Z bratem był bardzo związany. Z nim ćwiczył pierwsze ciosy i z nim walczył podczas sparingów. – Już jako dzieci byliśmy jak żywe srebro. Niewiele nam było trzeba, aby doszło do rękoczynów – śmieje się oficer. – Kiedyś oglądaliśmy film „Rocky” i oczywiście od razu postanowiliśmy wypróbować techniki, które zobaczyliśmy na ekranie. Włożyliśmy zimowe rękawice i zaczęliśmy się okładać. Walka nie została rozstrzygnięta, bo brat uderzył głową o grzejnik – wspomina chor. rez. Arek „Motyl” Dembiński, były żołnierz Jednostki Wojskowej GROM.
Z czasem te dziecięce zabawy nabrały poważniejszego charakteru, bo obaj bracia trenowali walkę wręcz – Tomasz karate, a Arek kick boxing. Potem doszły dżudo, kali arnis, Combat 56, boks i MMA (mixed martial arts). – Kiedyś spotkaliśmy się na przepustce – ja przyjechałem do domu z Torunia, a brat z Lublińca, gdzie służył w 1 Pułku Specjalnym Komandosów. Oczywiście zaczęliśmy trenować. Pamiętam, że położyłem mojego brata i już wydawało mi się, że wygraną mam w kieszeni, kiedy on włożył mi palce w oczy. Tak poznałem krav magę – mówi Tomasz Dembiński. System walki, który ćwiczyli wówczas głównie żołnierze wojsk specjalnych, zaskoczył go prostotą i skutecznością. – Trenowaliśmy za każdym razem, kiedy się spotykaliśmy. W ruch szły kije, saperki. Nasi sąsiedzi myśleli, że zwariowaliśmy – dodaje „Motyl”.
Nie zwalnia tempa
Te treningi doprowadziły Dembińskiego aż do Izraela, gdzie zdał egzamin na czarny pas krav magi. I wtedy wszystko się zaczęło. Zaczął szkolić żołnierzy z jednostki – prowadził kursy z walki wręcz, zielonej, czarnej i niebieskiej taktyki, przygotował też kompanie Bravo do wyjazdu na misje do Afganistanu, a podczas Mistrzostw Wojska Polskiego w Walce w Bliskim Kontakcie wielokrotnie wprowadzał reprezentację 15 Brygady na podium.
– Pamiętam moje pierwsze spotkanie z kpt. Dembińskim. Skończył właśnie służbę i przyszedł załatwić coś do adiutantury. Moją uwagę przykuł jego strój, bo wyglądał jak żołnierz wojsk specjalnych. Dowiedziałem się wówczas, że to trener sztuk walki – wspomina gen. bryg. Norbert Iwanowski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej. – Opowiedział mi o kursach, które prowadził, i pokazał filmy ze szkoleń. Wiedziałem, że takiego potencjału nie można zmarnować i zaproponowałem, aby przygotował projekt kursów dla żołnierzy – dodaje.
Dembiński potraktował rozkaz bardzo poważnie i już po kilku dniach przedstawił dowódcy program szkolenia, a trzy tygodnie później ruszył pierwszy kurs. Dziś zawiszacy pod okiem oficera ćwiczą strzelanie dynamiczne, czarną taktykę, walkę nożem czy ochronę VIP-ów. W sumie prowadzone przez niego kursy tylko w 2018 i 2019 roku ukończyło prawie tysiąc żołnierzy, w tym stu Wielonarodowej Batalionowej Grupy Bojowej NATO.
– Ujął mnie tym, że nie odpuszcza. Jest profesjonalistą. Jeśli ma pomysł, od razu przystępuje do działania – mówi gen. bryg. Iwanowski. – Dzięki niemu żołnierze zdobywają specjalistyczne umiejętności, a co za tym idzie nabierają pewności siebie, bo wiedzą, że są dobrze przygotowani do zadań, które na nich czekają – podkreśla dowódca.
Dembiński zajmuje się walką wręcz także po służbie. Prowadzi zajęcia z krav magi, samoobrony. Jest również współorganizatorem Giżyckiej Nocy Gladiatorów. To wydarzenie, podczas którego na macie spotykają się żołnierze i funkcjonariusze innych służb. – Tomek ma bardzo dużo pomysłów i konsekwentnie je realizuje. Co ciekawe, ludzie chętnie z nim współpracują, bo on nie jest typem, który pokazuje palcem, co należy zrobić, tylko sam działa – mówi Grzegorz Wydrowski, prezes fundacji „Sprzymierzeni z GROM”. – Poza tym angażuje się także w pomoc weteranom – dodaje. Chociaż w programie szkoleniowym 15 Brygady jest już kilka kursów opracowanych przez Dembińskiego, on planuje następne. W marcu pierwsi żołnierze ukończyli pod jego okiem kurs walki wręcz „Warrior”, a niedługo kolejni będą trenować orientację w terenie podczas „Navigatora” i walkę w wodzie w czasie szkolenia „Posejdon”.
Sam Dembiński przyznaje, że prowadzenie szkoleń sprawia mu przyjemność, choć przez nie jego grafik jest bardzo napięty. – Koledzy czasem pytają, kiedy śpię. Kończę jedno szkolenie, zaczynam drugie. Do tego dochodzi czas potrzebny na ich przygotowanie, a także na sporządzenie dokumentacji – relacjonuje. – Ale nie narzekam, bo robię to, co lubię, i widzę, że to ma sens. Moją siłą napędową są ludzie – żołnierze po prostu chcą przychodzić na moje zajęcia. Dla mnie to największa motywacja – dodaje.
autor zdjęć: PZ
komentarze