W Afganistanie kierował opancerzonym MRAP-em. Trafił w nich pocisk z ręcznego granatnika przeciwpancernego. Noga plutonowego była w strzępach. Przeszedł pięć operacji, ale niestety nogę trzeba było amputować. Dostał nowoczesną protezę, która automatycznie dostosowuje się do ruchów ciała i do ukształtowania terenu. Dał radę dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół.
Skończył szkołę podoficerską i rozpoczął służbę w 2 Mazowieckiej Brygadzie Saperów w Kazuniu. W 2006 roku pojechał na pierwszą misję do Afganistanu. Sześć miesięcy spędził w bazie w Bagram. Wrócił, ożenił się, urodził mu się syn i wyjechał ponownie. Pomyślał: „Pojadę, skoro pierwsza się udała”.
30 sierpnia 2010 roku plut. Krzysztof Polusik kierował opancerzonym pojazdem MRAP. Wiedział, że musi jechać szybko, aby nie stać się celem. Nic jednak nie zapowiadało ataku, do którego doszło, gdy wyjeżdżał z kolejnego leja po minie i na chwilę się zatrzymał. „Przednia oś wozu była już na asfalcie, tylna wciąż tkwiła w dziurze. W tym momencie staliśmy się łatwym celem”, wspomina. W transporter uderzył pocisk wystrzelony z ręcznego granatnika przeciwpancernego RPG7. Roztrzaskał mu kolano, dolna część nogi trzymała się tylko na strzępach skóry i mięśni. Po 15 minutach Krzysztof był już w amerykańskim MEDEVAC. Przeszedł pięć operacji, podczas ostatniej, przeprowadzonej w bazie w Ramstein, amputowano mu nogę. Zgodził się na to, gdy Amerykanie pokazali mu swoich żołnierzy, którzy stracili dwie nogi, ale dzięki protezom mogli normalnie funkcjonować.
Plut. Polusik przez dwa lata był na zwolnieniu lekarskim – tyle trwała rehabilitacja. Dostał nowoczesną protezę, która automatycznie dostosowuje się do ruchów ciała i do ukształtowania terenu. Dał radę dzięki wsparciu rodziny i przyjaciół. Obronił licencjat z bezpieczeństwa narodowego jako ostatni rocznik Akademii Obrony Narodowej. Jeździ na rowerze, bierze udział w rajdach, chodzi po górach. Dzięki protezie może intensywniej uczestniczyć w życiu codziennym. To ważne, gdy wychowuje się dwójkę dzieci. „Najbardziej brakuje mi biegania. Przed wypadkiem lubiłem pobiegać przed pójściem do pracy, w ramach porannej zaprawy. Mój rekord na dystansie 3 km to 10 minut 30 sekund. WF zawsze zaliczałem na piątkę”, opowiada. Obecnie jako młodszy podoficer służy na stanowisku Z/O w wydziale personalnym Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
Odkąd na początku 2018 roku zaczął przygotowania do igrzysk Invictus Games, rzucił palenie. „Poprawiła mi się kondycja, głowa lepiej pracuje, koledzy mówią, że także lepiej wyglądam. Codziennie trenuję, czuję, jak rosną mi mięśnie”, mówi. Początkowo chciał wystartować tylko w pływaniu i siatkówce na siedząco, a okazało się, że dyscypliną, którą najbardziej polubił, jest wioślarstwo halowe. „Ćwiczę w protezie. Treningi są ciężkie, bo to sport wysiłkowy. Jestem zmęczony, ale zadowolony. Swój udział w igrzyskach traktuję jako sprawdzian”, przyznaje plutonowy.
Sponsorem relacji z zawodów Invicuts Games jest Polska Grupa Zbrojeniowa.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze