Niektórzy weterani twierdzą, że lepiej zginąć, niż wrócić jako kaleka. Ja nigdy tak nie pomyślałem – mówi st. kpr. Tomasz Rożniatowski, który na misji w Afganistanie uległ ciężkiemu wypadkowi. Przez najtrudniejszy okres w życiu pomogli mu przejść koledzy i sport, który daje mu poczucie bycia sprawnym. Na Invictus Games wystartuje w czterech dyscyplinach. Powodzenia!
Biega, pływa, jeździ na rowerze. Trenuje kick boxing i boks tajski. Udowadnia, że mimo niepełnosprawności można prowadzić aktywny tryb życia. Wziął udział w wyprawie na Spitsbergen oraz w międzynarodowym rajdzie rowerowym organizowanym przez Dowództwo US Army w Europie, nauczył się także nurkować.
Pochodzi z rodziny o wojskowych tradycjach. Dziadek walczył w bitwie pod Monte Cassino, ojciec był spadochroniarzem. On sam żołnierski mundur traktował jako spełnienie dziecięcych marzeń. W 2011 roku po raz pierwszy wyjechał na misję do Afganistanu. „Chciałem zobaczyć, na co mnie stać. Pojechałbym jeszcze raz”, zapewnia.
Tego dnia na trasie jego patrolu znajdowała się słynna „ajdikstrasse”, jak żołnierze nazywali drogę, gdzie talibowie często podkładali urządzenia wybuchowe. Transporter, w którym Tomasz jechał jako gunner (czyli strzelec), wjechał na minę, wywrócił się do góry kołami i zmiażdżył mu lewą rękę. Gdy kilka dni później Tomasz ocknął się w szpitalu w Bagram, dowiedział się, że lekarze musieli ją amputować. Kolejne operacje przeszedł w szpitalu w Ramstein.
„Niektórzy weterani twierdzą, że lepiej zginąć, niż wrócić jako kaleka. Ja nigdy tak nie pomyślałem”, zapewnia Tomasz. Wypadek wywrócił jego życie do góry nogami. Podczas rehabilitacji poznał innych weteranów, również ciężko rannych na misjach. Nie było mu wówczas łatwo, ale pomogli starsi i bardziej doświadczeni koledzy. Zrozumiał, że chce nadal służyć. Po zakończeniu leczenia był jednym z pierwszych żołnierzy, którzy ukończyli kurs podoficerski, dostał kategorię zdrowia zdolny z ograniczeniami. Obecnie służy w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych jako młodszy podoficer wydziału szkolenia ogólnowojskowego I WF. Twierdzi, że ma do spłacenia dług wdzięczności. Ciągle szuka nowych wyzwań. Na ringu walczy z przeciwnikami w pełni sprawnymi. „Sport daje mi poczucie, że można być sprawnym mimo niepełnosprawności. To sport pomógł mi się podnieść i stać lepszym człowiekiem”, podkreśla. W internecie publikuje filmiki ze swoich treningów. Pokazuje też, jak jedną ręką zawiązać buty. Dąży do tego, aby inni żołnierze ranni na misjach zobaczyli, że jak się chce, to można wszystko.
Wspólnie z raperem Dominikiem Grabowskim, znanym jako Doniu, napisał i nagrał piosenkę „Walkę mamy we krwi” (teledysk dostępny na platformie YouTube). Jej tytuł nawiązuje do współczesnych weteranów, którzy stali na straży pokoju w najbardziej niebezpiecznych miejscach na świecie. Ich walka nie zakończyła się wraz z powrotem do kraju. Ten utwór zadedykowali wszystkim, którzy na co dzień zmagają się z przeciwnościami losu, a dopóki walczą, są bohaterami.
Przed Tomaszem kolejna poprzeczka. „Udział w Invictus Games to duże wyzwanie. Chciałbym zdobyć medal, aby nie zawieść osób, które na mnie liczą”, mówi.
Sponsorem relacji z zawodów Invicuts Games jest Polska Grupa Zbrojeniowa.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze