Poznaj polską reprezentację na Invictus Games! W jakich dyscyplinach startują weterani, gdzie służyli, z czym się zmagają na co dzień? Kpr. w st. spocz. Marcin Chłopeniuk to jeden z lekkoatletów. Osiem lat temu został ranny na misji w Afganistanie. Mimo połowicznego porażenia z niedowładem kończyn na igrzyskach w Sydney zawalczy o punkty w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem.
Wojskową karierę rozpoczął w 2001 roku od służby zasadniczej. Potem był żołnierzem nadterminowym, wyjechał do Iraku, a po powrocie został szeregowym zawodowym. Służył w elitarnej kompani rozpoznawczej. Na VII zmianę PKW Afganistan wyjechał jako kierowca KTO Rosomak. Został ranny w 2010 roku podczas ostrzału bazy. Nie pamięta wypadku, obudził się dopiero w szpitalu w Warszawie. „Dziwnie się czułem, jakbym nie miał lewej ręki i lewej nogi. Zastanawiałem się, co się stało. Wtedy dowiedziałem się, że odłamek, którym dostałem w głowę, spowodował trwałe uszkodzenia, powodujące paraliż lewej strony ciała”, wspomina. „Porażenie połowiczne z niedowładem”, brzmiała diagnoza. Ponad rok spędził w szpitalach.
Ze względu na obrażenia został przeniesiony w stan spoczynku. Choroba zamknęła go w czterech ścianach. Wyjeżdżał tylko do sanatoriów na turnusy rehabilitacyjne. „Rodzina walczyła, aby postawić mnie do pionu”, wspomina. Łatwo nie było. Aż brat znalazł w internecie adres Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Marcin nawiązał kontakt z innymi rannymi na misjach. Poczuł się częścią wspólnoty. To dla niego ważne, że może spotkać się z kolegami czy porozmawiać z nimi przez telefon.
Dzięki wsparciu Fundacji Polskiej Grupy Zbrojeniowej dostał specjalistyczny fotel. Dla żołnierza, który codziennie zmaga się z częściowym niedowładem kończyn i przykurczami, to istotne poprawienie komfortu życia oraz ułatwienie w codziennym funkcjonowaniu. „Używam tego sprzętu systematycznie co najmniej dwa razy dziennie. Dzięki temu lepiej śpię, mniej boli mnie kręgosłup i nie łykam tylu co dawniej środków przeciwbólowych”, przyznaje Marcin Chłopeniuk. Nie musi już także tak często korzystać z ręcznych masaży.
Przed wypadkiem na misji był aktywny sportowo, grał amatorsko w siatkówkę, lubił łowić ryby. Dziś uprawianie sportu zastąpiła rehabilitacja. Wie, że jest skazany na nią do końca życia. Jednak się nie poddaje. Jeździ na turnusy rehabilitacyjne, stara się o przeszczep komórek macierzystych. W tym roku po raz pierwszy pojechał na obchody Dnia Weterana. Poczuł, że to także jego święto i że został zauważony. Ważne były spotkania z kolegami z misji oraz chwila zadumy i uczczenia pamięci tych żołnierzy, którzy nie wrócili do domów.
Sponsorem relacji z zawodów Invicuts Games jest Polska Grupa Zbrojeniowa.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze