Na Invictus Games chcą zmierzyć się ze swoją niepełnosprawnością. Będą rywalizować w pływaniu, kolarstwie oraz siatkówce na siedząco. Na igrzyska do Sydney poleci 15 weteranów poszkodowanych na misjach i grupa rezerwowych. Jakie były kryteria doboru polskiej reprezentacji i jak wyglądają przygotowania do zawodów – piszemy w lipcowym wydaniu miesięcznika „Polska Zbrojna”.
W odbywających się po raz czwarty igrzyskach weźmie udział około 500 osób z 18 krajów. Rozgrywanych będzie 11 różnych dyscyplin sportowych. Organizatorem tej międzynarodowej imprezy jest fundacja brytyjskiego księcia Harry’ego. „Zawody niezwyciężonych pokazują ogromną siłę sportu. Są także inspiracją dla innych rannych żołnierzy do udziału w kolejnych takich zawodach, które odbędą się w maju 2020 roku w Hadze”, podkreśla płk Leszek Stępień, dyrektor Centrum Weterana Działań poza Granicami Państwa, które organizuje wyjazd Polaków do Sydney.
Chęć wzięcia udziału w Invictus Games wyraziło 83 weteranów poszkodowanych. Komisja, w której skład weszli przedstawiciele wszystkich rodzajów sił zbrojnych, wybrała wstępnie 25 osób. Po badanich lekarskich przeprowadzonych podczas kwietniowego zgrupowania w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjnym w Mrągowie wytypowano ostateczny skład reprezentacji – 15 weteranów poszkodowanych oraz dziesięciu rezerwowych. Wydaje się, że podstawowym kryterium, jakim kierowała się komisja, był uszczerbek na zdrowiu. U większości zakwalifikowanych orzeczono bowiem umiarkowany i znaczny stopnień niepełnosprawności. „Chcieliśmy także, aby zawodnicy byli reprezentacją wszystkich instytucji i rodzajów sił zbrojnych”, podkreśla pułkownik.
Wytypowani zawodnicy wezmą udział jeszcze w dwóch sportowych turnusach w WOSzK w Mrągowie, ale pracują też samodzielnie oraz na zajęciach z wychowania fizycznego. „Trzech weteranów poszkodowanych służących w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych już od kilku tygodni ćwiczy pod okiem naszego trenera”, mówi Renata Matynia, specjalista do spraw rannych i poszkodowanych w DORSZ.
Konkurencje, w jakich na Invictus Games startują poszkodowani weterani, zmieniają się zależnie od kraju, w którym odbywają się zawody. Janusz Raczy w Sydney chciał wystartować w łucznictwie oraz spróbować sił w kolarstwie szosowym. Wiedział, że z powodu odniesionych na misji obrażeń nie może brać udziału w konkurencjach siłowych, takich jak wioślarstwo halowe czy wyciskanie sztangi. Lekarze i trenerzy zweryfikowali jednak jego plany. „Z łucznictwa wyłączył mnie rozwalony bark. Okazało się, że nie dam rady ani napiąć cięciwy, ani nawet utrzymać łuku. Musiałem zmienić konkurencję, ale obrażenia, jakie odniosłem na misji, rozkładają się w miarę równomiernie po całym ciele. Pozostało mi pływanie, chociaż w lewym barku mam ograniczony zakres ruchu. Nie poddaję się jednak, ćwiczę”, mówi Janusz Raczy. Na Invictus Games chce zmierzyć się ze swoją niepełnosprawnością. „Medal byłby wspaniałą nagrodą, ale nie jest najważniejszy”, podkreśla weteran.
Sportowym przygotowaniem polskiej reprezentacji do udziału w Invictus Games Sydney 2018 zajmują się trenerzy Polskiego Związku Sportu Niepełnosprawnych „Start”. Szkolą oni żołnierzy w kilku dyscyplinach: siatkówce na siedząco, pływaniu, łucznictwie, wioślarstwie, kolarstwie, lekkoatletyce oraz podnoszeniu ciężarów. „Jesteśmy dumni, że możemy być częścią tak ważnego projektu”, mówi Łukasz Szeliga, prezes PZSN „Start”. Płk Stępień zwraca uwagę, że są to najlepsi trenerzy przygotowujący osoby niepełnosprawne do startu w zawodach o randze międzynarodowej, m.in. także naszych paraolimpijczyków. Łukasz Szeliga ma nadzieję, że ci, którzy wezmą udział w Invictus Games, wystartują też w różnych konkurencjach podczas mistrzostw Polski czy w Pucharze Polski osób niepełnosprawnych, a w przyszłości może
pojadą na igrzyska paraolimpijskie. „W USA i Wielkiej Brytanii wielu medalistów paraolimpiad to byli żołnierze”, dodaje Łukasz Szeliga.
Jarosław Kurowski, który w 1996 roku w czasie misji na Bałkanach stracił nogę, wystartuje w Sydney m.in. w pływaniu, kolarstwie i siatkówce na siedząco. Opowiada, że zawsze lubił sport i rywalizację, nie są mu obce intensywne treningi fizyczne. Kilka lat temu wziął udział w wyprawie Spitsbergen Arctic Expedition 2014. „Wędrówka przez lodowce pokazała, że niepełnosprawność nie musi być przeszkodą w podejmowaniu nawet najbardziej emocjonujących wyzwań, również fizycznych”, podkreśla.
Do Sydney pojedzie także Mariusz Saczek, który ze względu na uszkodzony kręgosłup porusza się na wózku inwalidzkim. Zgłosił się na Invictus Games, aby się sprawdzić. Podczas turnusu w Mrągowie okazało się, że ma mocne ręce i dobrze radzi sobie z łukiem. „Próbowałem swoich sił w różnych konkurencjach, ale najlepszy wynik osiągnąłem w łucznictwie: na cztery strzały z odległości 20 m zdobyłem 37 punktów na 40 możliwych. W tej dyscyplinie czuję się najmocniej”, opowiada. Myśli jeszcze o rzucie dyskiem.
Strategicznym partnerem polskiej reprezentacji weteranów na zawody Invictus Games Sydney 2018 została Polska Grupa Zbrojeniowa. Firma sfinansuje m.in. pobyt opiekunów i członków rodzin weteranów poszkodowanych biorących udział w zawodach oraz pokryje koszty uczestnictwa weteranów spoza MON-u (dwóch ciężko rannych weteranów nie służy już w wojsku). Na Invictus Games zawodnikom będą towarzyszyć rodziny i przyjaciele, którzy zamierzają dopingować ich podczas sportowej rywalizacji. „Ich obecność na igrzyskach jest podziękowaniem za to, że byli z nami podczas długiej rehabilitacji”, podkreślają zgodnie weterani poszkodowani.
Tekst pochodzi z lipcowego wydania miesięcznika „Polska Zbrojna”.
autor zdjęć: plut. Patryk Cieliński, grafika PZ
komentarze