Szkolenie załóg czołgów w świętoszowskim Ośrodku Szkolenia Leopard jest procesem cyklicznym, trwającym przez cały rok. W ciągu kilkunastu miesięcy grupy szkoleniowe zmieniają się kilkakrotnie. Niewątpliwie dniem, który zostaje w pamięci czołgistów bardzo długo, jest pierwsze strzelanie amunicją bojową.
Takim dniem był czwartek, 24 maja 2018 roku. Od wczesnych godzin rannych żołnierze oraz czołgi z Ośrodka Szkolenia Leopard rozpoczęły przegrupowanie do miejsca zajęć. Przejazd na strzelnicę wozów bojowych Karliki był traktowany jako element szkolenia, w trakcie którego żołnierze doskonalili swoje umiejętności jako załogi czołgów. Każdy wykonywał zadania na stanowisku, do którego przygotowuje się podczas kilkumiesięcznego kursu w Świętoszowie. Wykonywane zadania nie były dla czołgistów nowością. Od kilkunastu tygodni żołnierze każdego dnia podczas zajęć uczą się pancernego rzemiosła pod okiem doświadczonych specjalistów – instruktorów z OSL. Program trzymiesięcznego kursu przygotowywany jest tak, aby każdy z żołnierzy po powrocie do pododdziału w macierzystej jednostce mógł wykonywać zadania na najwyższym poziomie.
Przed dopuszczeniem do strzelania amunicją bojową żołnierze przeszli cykl przygotowań. Spędzili wiele godzin szkoląc się w oparciu o dostępne symulatory. Kadra kierownicza OSL musiała mieć pewność, że każdy żołnierz będzie dobrze przygotowany zanim przystąpi do strzelania z czołgu Leopard.
Pogoda 24 maja 2018 roku chciała spłatać figla czołgistom. Wysoka temperatura powietrza i brak opadów od kilku dni, stanowiły zagrożenie, którego konsekwencją mogło być nie odbycie się strzelania. Jednak komunikat o warunkach przeciwpożarowych, który spłynął po godzinie dziewiątej od przedstawicieli Komendy Poligonu Dobre nad Kwisą, wywołał uśmiech na twarzach czołgistów. Strzelanie mogło się odbyć.
Zajęcia rozpoczęły się od szczegółowego omówienia warunków bezpieczeństwa oraz warunków strzelania, które w tym dniu mieli wykonać żołnierze. Komendant OSL, major Marcin Wdowiak, przedstawił także organizację zajęć oraz schemat zmian na poszczególnych punktach nauczania.
„Uwaga strzelanie” – wkrótce wszyscy obecni na strzelnicy usłyszeli komunikat, który rozległ się z głośników. Poszczególne załogi zajmowały miejsca w czołgach, które ustawiały się na linii otwarcia ognia. Huk wystrzału armaty, kula ognia, a wszystko to zakończone trafieniem pociskiem w tarczę ustawioną w odległości około 1500 metrów. Tak w skrócie można opisać strzelanie. Oczywiście od momentu wejścia żołnierzy do czołgu, do momentu wykonania strzelania, załoga musiała wykonać szereg bardzo ważnych i precyzyjnych czynności. Po wystrzeleniu jednego pocisku te same czynności powtarzane były jeszcze raz, aż do wykonania kolejnego strzału.
Zajęcia czołgistów z OSL odwiedził dowódca 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Generał brygady doktor Dariusz Parylak sam wykonał strzelanie z Leoparda, jednak przede wszystkim obserwował jak radzą sobie żołnierze szkolący się na kursie w pancernej brygadzie.
Starszy szeregowy Maciej Kwiatkowski, uczestniczący w kursie działonowy czołgu Leopard z 10BKPanc, na pytanie o wrażenia związane z pierwszym strzelaniem odpowiedział: – Przed przystąpieniem do strzelania przeszliśmy długi cykl przygotowań. Szkoliliśmy się na symulatorach, gdzie spędziliśmy naprawdę dużo godzin. Zarówno ja, jak i moi koledzy, wiedzieliśmy, że jesteśmy dobrze przygotowani. Instruktorzy każdego dnia przekazywali nam wiedzę, sprawdzali nasze umiejętności, tak aby mieć pewność, że każdy z nas wie, co ma robić. Oczywiście skłamałbym, gdybym powiedział, że nie było stresu. Nerwy były i chyba nie ma się co dziwić. Po raz pierwszy każdy z nas stanął przed takim zadaniem. Zupełnie inaczej było, gdy działaliśmy na symulatorach. Świadomość, że za chwilę odda się strzał z amunicji bojowej powodowała podniesienie poziomu adrenaliny. Teraz, po zakończonym strzelaniu, możemy czuć się, jak pełnoprawni czołgiści. Żołnierze poradzili sobie naprawdę bardzo dobrze. Wszystkie załogi wykonały strzelanie. My jako instruktorzy zdajemy sobie sprawę, że był to dzień, który na długo pozostanie w ich pamięci – podkreślił jeden z instruktorów, starszy sierżant Sebastian Szpyrka.
Tekst: kpt. Katarzyna Sawicka
autor zdjęć: kpt. Katarzyna Sawicka
komentarze