Od grudnia 2016 roku Chiny testują nowy rodzaj uzbrojenia – pocisk balistyczny przeznaczony dla samolotów. W kwietniu przeprowadzono już drugą w tym roku, a piątą w ogóle, próbę podczas lotu, tempo prac jest więc imponujące. Według szacunków amerykańskich, rakieta może wejść do służby około 2025 roku. Z kolei media rosyjskie okrzyknęły pocisk mianem chińskiego Kindżała, nawiązując w ten sposób do konstrukcji zaprezentowanej na marcowej konferencji prasowej przez prezydenta Putina.
Prace nad pociskami balistycznymi odpalanymi z samolotów rozpoczęto już w latach 50. XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Jednak ostatecznie zrezygnowano z wprowadzenia do służby rakiety GAM-87 Skybolt, która miała być przenoszona przez bombowce strategiczne B-52 oraz brytyjskie Vulcany. W miejsce lotniczych pocisków balistycznych (ALBM) postawiono na pociski przenoszone przez okręty podwodne (SLBM). Na początku lat 70. przeprowadzono próbę odpalenia pocisku Minuteman I z pokładu transportowego C-5A Galaxy, dowodząc tym samym technicznej możliwości użycia takiej broni, jednak na tym prace zakończono. Również w Związku Radzieckim badano możliwość użycia tego rodzaju uzbrojenia, ale nie doszło do prób w czasie lotu. Sytuacja ta zmieniła się najprawdopodobniej w ciągu ostatnich lat. Moskwa zapowiedziała niedawno wprowadzenie do uzbrojenia sił powietrznych Federacji Rosyjskiej systemu Kindżał, wywodzącego się z pocisku 9K720 systemu Iskander-M.
Podczas marcowego wysłuchania przed senacką komisją obrony gen. Robert Ashley, dyrektor Agencji Wywiadowczej Departamentu Obrony USA (DIA) stwierdził, że Chiny pracują nad dwoma lotniczymi pociskami balistycznymi, spośród których jeden może być pociskiem jądrowym. Identyczne stwierdzenie padło już rok wcześniej w trakcie wysłuchania ówczesnego dyrektora DIA gen. Vincenta Stewarta. Nie do końca jest jasne, czy agencja zakładała rozwój dwóch oddzielnych konstrukcji, czy też dwóch wariantów tego samego pocisku, różniących się rodzajem głowicy, a być może i przeznaczeniem. W dostępnych opracowaniach można jedynie znaleźć jedno oznaczenie nowej broni – CH-AS-X-13. Jest to wariant lądowego pocisku balistycznego średniego zasięgu DF-21, znajdującego w uzbrojeniu chińskich wojsk rakietowych od około 1990 roku. Ponieważ jedna z wersji DF-21, tj. DF-21D, jest pociskiem przeciwokrętowym, całkiem prawdopodobne, że również CH-AS-X-13 będzie tego rodzaju bronią.
Nowa chińska broń to pocisk dwustopniowy, z silnikami napędzanymi paliwem stałym. Jego zasięg szacowany jest na 3 tys. km, a więc około tysiąca kilometrów więcej niż zasięg lądowego pierwowzoru. Rakieta przenoszona jest przez samoloty bombowe H6X1/H6N. To specjalnie w tym celu zmodyfikowana wersja bombowca H6K (wywodzi się z radzieckiego Tu-16). Obecnie Chiny pracują jednak nad całkowicie nowym bombowcem, który – według analiz amerykańskiego Departamentu Obrony – może wejść do służby w połowie lat dwudziestych. Pokrywałoby się to z przewidywaniami dotyczącymi samego pocisku. Pekin wszedłby wówczas w posiadanie kompletnego systemu uzbrojenia, czyli nosiciela i przeznaczonego dlań pocisku. Państwo Środka rzuciłoby tym samym Stanom Zjednoczonym wyzwanie na całkowicie nowym polu.
CH-AS-X-13 w wariancie nuklearnym będzie bronią o charakterze strategicznym. Przy zasięgu własnym 3 tys. km i co najmniej podobnym zasięgu przyszłego nosiciela, będzie zdolny do rażenia przynajmniej zachodniej części kontynentu amerykańskiego. Chociaż nasuwa się pytanie o możliwości samego bombowca. Z dotychczas podawanych informacji wynika, że ma to być maszyna o właściwościach „stealth”. Jeśli jednak pocisk będzie przenoszony na zewnętrznych podwieszeniach, o żadnych cechach „stealth” nie może być mowy.
Bez wątpienia jednak odpalany z powietrza pocisk balistyczny będzie stanowił wyzwanie dla systemu obrony antyrakietowej opartego na tzw. Ground Based Interceptors (GBI), ponieważ bazy na Alasce i w Kalifornii ulokowane są w sposób optymalny dla trajektorii lotu pocisku odpalonego ze wschodniej części kontynentu azjatyckiego (np. z Korei Północnej), trajektoria lotu rakiety wystrzelonej np. nad środkowym Pacyfikiem będzie zaś krańcowo różna. Oczywiście w zasięgu CH-AS-X-13 (w wariancie zarówno nuklearnym, jak i konwencjonalnym) znajdą się amerykańskie bazy w regionie Dalekiego Wschodu, przy czym przenoszące je samoloty nie będą musiały nawet opuszczać strefy własnej obrony powietrznej. Będzie to zatem kolejny system uzbrojenia wpisujący się w tzw. strategię antydostępową (Anti-Access/Area Denial, A2/AD) Pekinu. Jeśli przyjąć, że pocisk będzie zdolny do atakowania również celów ruchomych (okrętów), to zapewne stanie się doskonałym uzupełnieniem wspomnianego wcześniej DF-21D i dodatkowo zmusi US Navy do poszukiwania form przeciwdziałania nowemu zagrożeniu.
Strategiczny rywal, jak Stany Zjednoczone określiły Chiny w jawnej części narodowej strategii obronnej, zyskuje nowe zdolności i coraz częściej nadaje ton rywalizacji w wymiarze militarnym.
komentarze