Niespełna kilkanaście dni temu stali ramię w ramię na palcu garnizonowym, na pierwszym wspólnym apelu. Dwa tygodnie później Leopardy z pancernej brygady pokonywały kilometry pasa taktycznego wspólnie z pojazdami żołnierzy amerykańskich.
Ryk silników słychać było na bezdrożach poligonu od wczesnych godzin rannych do późnej nocy. Szkolenie czołgistów ze Świętoszowa z żołnierzami amerykańskimi odbyło się na początku tygodnia. Przez dwa dni żołnierze wspólnie wykonywali zadania.
Podczas pierwszego dnia zostało zrealizowane przemieszczenie świętoszowskich Leopardów z Parku Sprzętu Technicznego, wspólnie z plutonem Abramsów, w rejon rozpoczęcia zajęć. To przedsięwzięcie pozwoliło kierowcom amerykańskich czołgów wykonać jazdę adaptacyjną i poznać uwarunkowania terenowe na drodze przejazdu. Następnie odbyła się wstępna odprawa do sprawdzenia znajomości przez poszczególne elementy ćwiczące głównego zadania, które zostało przedstawione w tygodniu poprzedzającym. Po odprawie plutony szkoliły się wspólnie na Pasie Taktycznym. W godzinach popołudniowych miało miejsce ostateczne sprawdzenie sposobu wykonania zadania wraz z podawaniem poszczególnych wiadomości przez radiostacje.
Głównym zadaniem kompanii było natarcie w celu przejęcia obiektu, którym była mała miejscowość. Zadaniem plutonu z 1 batalionu czołgów świętoszowskiej brygady było w trakcie pierwszej fazy zorganizować doraźną obronę wraz z czołgami amerykańskimi. Następnie w trakcie drugiej fazy wykonać natarcie i dokonać izolacji lewej flanki dla zabezpieczenia wejścia do miejscowości plutonu zmechanizowanego. Żołnierze polscy i amerykańscy szkolili się zarówno z użyciem amunicji bojowej, jak i bez.
Dowódca plutonu Leopardów, podporucznik Jakub Szulczyk tak wypowiedział się na temat wspólnego szkolenia: - Moim zdaniem były to zajęcia bardzo przydatne z punktu widzenia dowódcy plutonu. Zwłaszcza drugi dzień szkolenia był niezwykle intensywny, zaczynając od pierwszego zajazdu aż do ostatniego, który zakończył się około północy. Tak naprawdę mieliśmy tylko jedną godzinę przerwy na obiad, ponieważ cały dzień toczył się w rytmie działania. Wykonywanie zadań przerwane było tylko bardzo krótką odprawą w celu omówienia, a po nim znów przystąpiono do działania, co pozwoliło każdemu żołnierzowi powtórzyć swoje czynności do pełnego opanowania. Dodatkowo działanie w nocy pozwoliło kierowcom doskonalić prowadzenie czołgu przy wykorzystaniu przyrządów noktowizyjnych, z kolei działonowym działanie na kamerze termowizyjnej. Wnioski tak naprawdę będziemy wyciągać wspólnie na omówieniu w pododdziale w celu implementacji w naszym działaniu. Kwestią, która nieco utrudniała porozumiewanie się były używane przez amerykańskie wojsko skróty pojęć. Jednak takich, z którymi spotkałem się pierwszy raz było niewiele. Ich rozkaz bojowy pokrywa się z tym, który jest używany w wojsku polskim, więc przekazanie podwładnym jakie jest nasze zadanie i jaka jest nasza rola w całej operacji nie było problemem. Różnice w procedurach zostały wyeliminowane w trakcie pierwszej odprawy, podczas pierwszego dnia zajęć, więc również nie stanowiły przeszkody w trakcie współdziałania. Moi żołnierze radzili sobie bardzo dobrze. Wykazali się pełnym profesjonalizmem i myślę, że stanowili świetną wizytówkę naszego wyszkolenia. Każdy z nich jest bardzo zadowolony, iż mógł brać udział w takim przedsięwzięciu.
Po zakończonym szkoleniu przyszedł czas na podsumowanie i wymianę doświadczeń. Wraz z odbywającymi się zajęciami rozpoczął się proces uszczegółowienia procedur działania, tak aby wspólne działanie w przyszłości było jak najbardziej efektywne.
Było to pierwsze wspólne szkolenie żołnierzy z 10 Brygady Kawalerii Pancernej z pododdziałem żołnierzy amerykańskich, którzy w ostatnim czasie przybyli do Polski. Pierwsze, jednak z całą pewnością nie ostatnie. W przyszłości planowane jest więcej zajęć podczas których żołnierze dwóch sojuszniczych państw będą działać razem i realizować jeden założony cel.
A w najbliższym czasie polscy i amerykańscy żołnierze spotkają się także podczas ćwiczenia dowódczo-sztabowego wspomaganego komputerowo, pod kryptonimem Bóbr-18.
Tekst: kpt. Katarzyna Sawicka
autor zdjęć: kpt. Katarzyna Sawicka, szer. Natalia Wawrzyniak
komentarze