moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wojenna miłość niejedno ma imię

Czy w czasie wojny, kiedy nienawiść i śmierć zbierają swe żniwo, możliwa jest prawdziwa miłość? Ci, którzy ją przeżyli, mówią, że w czasie wojny wszystko jest możliwe, więc miłość także. Zdarzało się, że zauroczenie kobietą wpływało na losy całych oddziałów, a nawet kampanii. Wszak wojna trojańska rozpoczęła się od rywalizacji o kobietę. Oto garść miłosnych historii z pierwszej linii frontu.

Miłość nie zna słowa potem.
William Szekspir

Szarża 13 Pułku Ułanów pod Custozą 24 czerwca 1866 roku nie tylko stała się jedną z najgłośniejszych, do których doszło podczas starć wojny włosko-austriackiej, lecz przypomniała też o świetnych tradycjach polskiej kawalerii. 13 Pułk Ułanów, dowodzony przez ppłk. Maksymiliana Rodakowskiego, nosił w cesarskiej armii miano polskiego regimentu. Służyło w nim wielu weteranów powstania styczniowego, którzy oficjalnie szczycili się, że wojaczki nauczyli się w walce z Moskalami. W noc poprzedzającą krwawe starcie z Włochami oficerowie regimentu urządzili mocno zakrapianą libację. W pewnym momencie płk Ludwik Pulz, dowódca brygady kawalerii, w skład której wchodził 13 regiment, wzniósł toast za „swój” Order Marii Teresy, który miał nadzieję dopiero zdobyć w najbliższych dniach. Wywołało to wielki entuzjazm wśród jego podkomendnych. Oficerowie składali przysięgi, że zginą, byle ich dowódca otrzymał ten krzyż. Podpułkownik Rodakowski poprosił, by jego 13 regiment jako pierwszy został wysłany do walki. Siedzący dotychczas z ponurym wzrokiem wbitym w kielich jeden z rotmistrzów – Ernst Kasperlik ożywił się, gdy usłyszał te słowa. Przeżył właśnie wielki zawód miłosny i obietnica, że jego regiment jako pierwszy uderzy na wroga, dała mu nadzieję na szybką śmierć w boju.

Następnego dnia rozgorączkowani dowódcy kawalerii, nie zważając na hamujące ich rozkazy arcyksięcia Albrechta, kiedy tylko usłyszeli o nadchodzących oddziałach wroga, kazali trębaczom grać melodię do ataku. Trzy szwadrony rzuciły się na włoski czworobok najeżony ze wszystkich stron bagnetami i ziejący ogniem karabinowym i armatnim. Jako pierwszy na nieprzyjaciela uderzył nieszczęśliwie zakochany rotmistrz Ernst Kasperlik, który przedarł się do środka czworoboku, ale tam padł martwy wraz ze swym koniem. Włosi nie ulękli się polskich szabel i szarża zmieniła się w rzeź, a 13 Pułk Ułanów praktycznie przestał istnieć. Bufonada oficerów i romantyczny poryw młodego rotmistrza zgubiły cały oddział. Jednak dzięki piórom korespondentów i pędzlom batalistów – Juliusza Kossaka i Ludwiga Kocha, damy w Krakowie i we Lwowie mogły wzdychać, zauroczone bohaterstwem swych (w większości poległych) adoratorów z „polskiego regimentu”.

Wagon zwany pożądaniem

Stanisław Bohdanowicz na ochotnika wstąpił do V Dywizji Syberyjskiej, którą na dalekim rosyjskim wschodzie stworzyli mieszkający tam Polacy. Niestety, większości jej żołnierzy, walczących z bolszewikami w latach 1918–1920, nie było dane powrócić z Syberii do Polski. Ci, którzy nie zginęli w walce, umierali z zimna i głodu w łagrach, po tym jak złożyli broń przed bolszewikami. Bohdanowicz zostawił po sobie przejmującą relację ze swej służby w dywizji. Uchwycił w nich chaos porewolucyjnej Rosji połączony z okrucieństwem wojny, która wypaczała nawet najmocniejsze charaktery.  Opisał między innymi, jak pewnego dnia otrzymał rozkaz pilnowania wagonu pierwszej klasy, który stał na bocznicy stacji w Nowonikołajewsku. Służba Bohdanowicza polegała na pilnowaniu, by wagon należący do dowódcy dywizji, płk. Waleriana Czumy, nie został zdewastowany przez żołnierzy, ani zawłaszczony przez ludzi admirała Aleksandra Kołczaka. Początkowo młodemu żołnierzowi nudziło się niemiłosiernie, ale nie trwało to długo. Kiedy o wagonie dowiedzieli się jego koledzy, zaczęli przychodzić tu z dziewczętami na noce, a Bohdanowicz, jako „zarządzający lokalem”, stał się dla towarzyszy ważną personą. „Zwykle – wspomina Bohdanowicz – w ciągu dnia siedziałem sam, dopiero wieczorem zaczynały się złazić pary. Nieraz była taka frekwencja, że brakowało przedziałów i musiałem lokować do jednego przedziału po dwie pary i więcej. W nocy wagon ożywiał się, zaczynał się ruch, słychać było śpiewy, chichoty, wrzaski. […] Napatrzyłem się tu na różne typy kobiece, przeważnie Rosjanki. Było wśród nich dużo kobiet inteligentnych, które uciekały przed bolszewikami”.

Na ogół zabawy w wagonie odbywały się spokojnie, ale zdarzył się jeden wyjątek. Pewnej nocy jeden z żołnierzy o nazwisku Stańczyk przyprowadził sobie dziewczynę, która słynęła wśród żołnierzy z tego, że nie pozwalała się wykorzystać. Można było z nią pić, tańczyć i całować się, ale nic ponadto. Stańczyk albo zbagatelizował tę opinię, albo o niej nie wiedział. Nagle w nocy obudził Bohdanowicza przeraźliwy krzyk dochodzący z przedziału, który zajął Stańczyk z dziewczyną. Bohdanowicz rzucił się w tamtą stronę i jak wspomina: „Zastałem taką scenę: dziewczyna w poszarpanym ubraniu, cała posiniaczona, broni się przed moim kolegą, drapiąc paznokciami, gryząc i kopiąc, a on w pasji bije ją i zaczyna na dobre dusić”. Bohdanowicz chwycił napastnika wpół, a dziewczynie kazał szybko biec do swego przedziału. Obaj mężczyźni szamotali się przez chwilę, ale wreszcie Stańczyk dał się trochę uspokoić i zaprowadzić do umywalni, by obmył zakrwawioną twarz. „Opowiadał mi potem – relacjonował Bohdanowicz – że jak zwykle pozwoliła się całować, ale gdy doszło do zaawansowanych  zalotów – za nic nie chciała się zgodzić. Czego on jej nie obiecywał, aż zaczął grozić i wpadł w szał”.

Kiedy Stańczyk ochłonął zupełnie, Bohdanowicz poszedł do swego przedziału. Zastał dziewczynę płaczącą w kącie. Była pobita, ale chciała natychmiast wyjść z wagonu. Żołnierz odwiódł ją od tego, argumentując, że złapie ją żandarmeria pilnująca stacji. Dziewczyna uspokoiła się i zaczęła doprowadzać podarte ubranie do porządku. Bohdanowicz zauważył, że mimo sińców i zadrapań, była piękną kobietą. „Pierwszy raz zobaczyłem tak blisko prawie nagą kobietę, sam na sam. Ledwie sobie wytłumaczyłem, że nie po to ją wziąłem do siebie, nie po to ją obroniłem przed kolegą, by pójść w jego ślady. Przezwyciężyłem się. Napiłem się zimnej herbaty z imbryka stojącego na stoliku koło okna”. Bohdanowicz podał dziewczynie zapasowe prześcieradło, poduszkę i koc i kazał ułożyć się do snu na rozłożonym fotelu, sam wskoczył na górną półkę. Jednak ani on, ani ona nie mogli zasnąć. Dziewczyna kręciła się wciąż po przedziale. Wreszcie Bohdanowicz zszedł do niej i jeszcze raz nakazał położyć się spać. Mimowolnie usiadł obok niej. „Ona spojrzała mi w oczy – tyle było w nich nienawiści i pogardy – i powiedziała tylko jedno: «Jesteś taką samą świnią, jak tamten»”. Szybko zgasił światło i wrócił na swoje miejsce.

Rankiem wstał pierwszy, by wygonić z wagonu pary. Kiedy żołnierze rozeszli się z bogdankami, wrócił do swego przedziału i przeżył ostatnie kuszenie: „Podczas snu zrzuciła koc i spała w koszuli. Jeszcze raz pokusa. Podszedłem do niej szybko, dotknąłem jej ramienia i obudziłem. Kazałem ubrać się i wyjść z wagonu”. Dziewczyna zerwała się i momentalnie ubrała. „Wychodząc, na pożegnanie burknęła coś pod nosem. Nie wiem, czy oznaczało to podziękowanie, czy przekleństwo”, kończył swe wspomnienia z tej gęstej od emocji nocy żołnierz V Dywizji Syberyjskiej.

„Walentynka” od Francuzki

Plut. Henryk Leopold Kalinowski jako saper 6 Zmotoryzowanego Batalionu Pontonowo-Mostowego 1 Armii WP został wraz ze swą jednostką przydzielony do rosyjskiej 2 Armii Pancernej Gwardii, która po sforsowaniu Odry 16 kwietnia 1945 roku ruszyła swym „pancernym walcem”, by zdobyć stolicę III Rzeszy – Berlin. Polscy saperzy budowali dla czołgów przejazdy w terenie gęsto pociętym kanałami i rzekami. Jedną z przepraw Polakom przyszło budować na kanale w Oranienburgu, niedaleko dopiero co wyzwolonego obozu koncentracyjnego. W pewnym momencie plut. Kalinowski zobaczył na drodze prowadzącej do kanału młodą kobietę. „W tym czasie – wspomina – na przeprawę szły tysiące pojazdów: artyleria, czołgi, wozy bojowe. Zobaczyłem, że ona miota się po ulicy. Próbuje zatrzymywać czołgi, woła, że idzie do Paryża… Myślałem, że jest szalona”. Plutonowy podbiegł do dziewczyny i zagadnął ją po niemiecku. Umiała tylko kilka słów, ale zdołał się dowiedzieć, że jest Francuzką, wyzwoloną więźniarką. Postanowił pomóc dziewczynie „zaplątanej” między sowieckimi czołgami. Zauważył, że w pobliżu stoi dom. Zaprowadził ją tam i mieszkającemu w nim Niemcowi zaordynował, że ma dziewczynę przechować przez dwa tygodnie. „Wiedząc, że Niemcy to formaliści, napisałem na kartce pokwitowanie, a ten się podpisał, że przypilnuje przez dwa tygodnie i będzie ją żywił. Jak wyszliśmy na podwórko, Francuzka podeszła do jakiegoś krzewu, jeszcze niekwitnącego, ułamała gałązkę i podała mi. Piękniejszego bukietu kwiatów w życiu nie dostałem”. Niestety, plut. Kalinowski po zdobyciu Berlina nie zdołał już odnaleźć uratowanej przez siebie dziewczyny, ale wspomnienie o „bukiecie” zachował do dziś.

Szczęśliwe zakończenie

Kiedy 8 kwietnia 1945 roku ruszyła ostatnia wielka ofensywa aliantów na Zachodzie, 1 Dywizja Pancerna gen. Stanisława Maczka przekroczyła granicę niemiecką pod Goch i uderzyła w kierunku Kanału Nadbrzeżnego. Polscy pancerniacy dzięki wsparciu lotniczemu i artyleryjskiemu przełamali dość szybko te pozycje. Największe emocje w czasie tej ofensywy przeżyli żołnierze 2 Pułku Pancernego ppłk. dypl. Stanisława Koszutskiego i to wcale nie z powodu zażarcie broniących się Niemców. Sztab pułku, wkrótce po wejściu na ziemię niemiecką, został zelektryzowany wiadomością, że w jednej z nadgranicznych miejscowości – Oberlangen – mieści się obóz jeniecki dla Polek, które trafiły tutaj po powstaniu warszawskim. Ppłk Koszucki natychmiast zorganizował improwizowany oddział z kilku pojazdów pancernych i czołgu i ruszył z nim do Oberlangen. Polski Sherman błyskawicznie staranował obozową bramę, a za nim ruszyły scout-cary z żołnierzami. Obozowa załoga poddała się natychmiast. I wtedy, jak zanotował Jan Morawski: „Zaludniło się przed barakami. Dziesiątki, setki kobiet i dziewcząt […]. Polki. «Rany Boskie, ile tu bab!» – złapał się za głowę Witkowski, zeskakując z motocykla. Czołg i scout-cary były otoczone tłumem, który milczał. Wzruszenie zatamowało słowa”.

Wieść o wyzwoleniu obozu z Polkami obiegła dywizję błyskawicznie. W kilka godzin po uwolnieniu ruszyły do obozu transporty z żywnością i wszelkimi dobrami zebranymi we wszystkich pododdziałach dywizji. W pierwszych dniach po wyzwoleniu tłumy kobiet w najrozmaitszych strojach, lecz wszystkie w furażerkach z biało-czerwonymi proporczykami powstańczymi, „zdobywały szturmem” każdy pojazd dywizji i prosiły kierowców o przewiezienie ich, choćby tylko dookoła placu. „I nikt – jak pisze Morawski – prośbom odmówić nie umiał. Na uboczu stały gromadki milczących, oszołomionych żołnierzy. Wodzili nieprzytomnym prawie wzrokiem po przesuwającym się przed nimi tłumie, niezdolni do rozpoczęcia rozmowy, osłupiali. Tak masowo podana kobiecość, serdeczna, życzliwa, posługująca się zrozumiałą dla każdego polszczyzną, stanowiła więcej, niż mógł to znieść przyzwyczajony do Szkotek, Angielek, Francuzek czy Belgijek Jaś lub Staś”. Słowem, wyzwalający, jak jeden mąż, zostali wzięci w jasyr, a wielu rzeczywiście później zostało mężami dziewczyn z powstania.

Bibliografia

J. Morawski (K. Jamar),  Śladami gąsienic 1 Dywizji Pancernej , Londyn 1946.
S. Bohdanowicz, Ochotnik, Warszawa 2006.
P. Korczyński, Wojownicy, żołnierze i śmierć nie zawsze pełna chwały, Kraków 2015.

Piotr Korczyński , historyk, redaktor kwartalnika „Polska Zbrojna Historia”

dodaj komentarz

komentarze

~Mix
1518764580
Więcej takich tekstów proszę.
F2-8B-0C-7E

Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
 
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Kadisz za bohaterów
Charge of Dragon
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Strażacy ruszają do akcji
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Szpej na miarę potrzeb
Mundury w linii... produkcyjnej
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Odstraszanie i obrona
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Wojna w świętym mieście, część druga
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Zmiany w dodatkach stażowych
Kolejne FlyEle dla wojska
Na straży wschodniej flanki NATO
Front przy biurku
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Optyka dla żołnierzy
V Korpus z nowym dowódcą
Zachować właściwą kolejność działań
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Potężny atak rakietowy na Ukrainę
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Święto stołecznego garnizonu
WIM: nowoczesna klinika ginekologii otwarta
SOR w Legionowie
NATO on Northern Track
Głos z katyńskich mogił
Zbrodnia made in ZSRS
Ramię w ramię z aliantami
Prawda o zbrodni katyńskiej
25 lat w NATO – serwis specjalny
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Sprawa katyńska à la española
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Rakiety dla Jastrzębi
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Szarża „Dragona”
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Marcin Gortat z wizytą u sojuszników
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Wieczna pamięć ofiarom zbrodni katyńskiej!
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, epilog
Barwy walki
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
NATO na północnym szlaku
Przygotowania czas zacząć
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Ocalały z transportu do Katynia
Sandhurst: końcowe odliczanie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO