W zawodach czołgistów Worthington Challenge w Kanadzie Polacy wzięli udział po raz pierwszy i od razu wywalczyli miejsce na podium. Pancerniaków ze Świętoszowa wyprzedzili jedynie reprezentanci Danii oraz Kanady. – Profesjonalizm, który prezentują nasi żołnierze nie odbiega od światowych norm – mówi płk Dariusz Parylak, dowódca 10 Brygady Kawalerii Pancernej.
„Worthington Challenge” odbywają się w Kanadzie od 2012 roku, jednak po raz pierwszy w historii zawodów wzięli w nich udział żołnierze z Polski. Oprócz nich o zwycięstwo walczyli w tym roku także zawodnicy ze Stanów Zjednoczonych, Chile, Danii i Kanady. Gospodarze wystawili aż cztery zespoły, natomiast pozostałe państwa po jednym (wszystkie zespoły składały się z dwóch załóg). Do bazy wojskowej Royal Canadian Armoured Corps School w Gagetown w prowincji Nowy Brunszwik przyjechało 13 czołgistów z 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa. Dowódcą pierwszej załogi był por. Jakub Słobodzian, drugiej – kpr. Damian Zarzycki.
Zanim czołgiści przystąpili do rywalizacji, wzięli udział w tygodniowym treningu przygotowawczym. Główne zawody odbyły się między 24 a 28 września. Żołnierze rywalizowali w kilkudziesięciu konkurencjach, m.in. wykonywali marsz na orientację, zdobywali bronioną miejscowość, udzielali pomocy medycznej rannym. Zawodnicy musieli się także wykazać świetną kondycją. Była niezbędna podczas pokonywania z ważącym 90 kg manekinem toru przeszkód.
Najważniejszym sprawdzianem dla wszystkich załóg były jednak zajęcia ogniowe prowadzone w dzień i w nocy. Pancerniacy ze Świętoszowa wypadli w tym zadaniu świetnie i dzięki temu znaleźli się na podium. W ciągu dnia czołgiści mieli przemieścić się parą czołgów na odległość ponad 2 km i zniszczyć wykryte cele. Podczas prowadzenia ognia Polacy musieli być cały czas w kontakcie z prowadzącym strzelanie. Porozumiewali się w języku angielskim. Komisja oceniająca wszystkie załogi uznała, że Polacy prowadzili ogień najbardziej dynamicznie. Drugie strzelanie – w nocy – stanowiło jeszcze większe wyzwanie. Przedpole, które obserwowali czołgiści mający wykrywać i niszczyć cele, było oświetlone jedynie racami, a załogi czołgów mogły używać wyłącznie celowników przeznaczonych do prowadzenia działań w dzień. W całkowitych ciemnościach cele oświetlane z dużej wysokości były ledwie widoczne. Ale i z tym trudnym zadaniem żołnierze sobie poradzili.
Ostatecznie Polacy zdobyli trzecie miejsce w kategorii uzbrojenia kalibru 120 mm. Lepszy okazał się tylko zespół z Danii, który zajął pierwsze miejsce, oraz jedna z czterech ekip kanadyjskich. Ta stanęła na drugim miejscu podium. Czołgiści ze Świętoszowa pod kierownictwem por. Mariusza Brońskiego, dowódcy 4 kompanii czołgów 10 Brygady Kawalerii Pancernej, przyznają, że wynik mógłby być lepszy, gdyby mieli do dyspozycji własny, a nie użyczony sprzęt. Podczas zawodów korzystali bowiem z pożyczonych od armii kanadyjskiej czołgów Leopard 2A4 oraz broni pokładowej i osobistej – karabinków C6 oraz C7, których nigdy wcześniej nie używali. – Nie mogliśmy też skorzystać z rad poprzedników, bo przecież polska reprezentacja brała udział w tych zawodach po raz pierwszy – mówi por. Jakub Słobodzian, dowodzący polskimi załogami. – Na pewno jednak wracamy do kraju z cennymi doświadczeniami, które przydadzą się nam w codziennej służbie.
W 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej sukces kolegów ucieszył, ale nie zaskoczył. Część żołnierzy, która rywalizowała w Kanadzie, wchodziła bowiem w skład zwycięskiego plutonu – zdobywcy pierwszego miejsca w zawodach użyteczno-bojowych o tytuł najlepszego plutonu wojsk pancernych w Wojsku Polskim. – Wynik, jaki żołnierze 10 Brygady Kawalerii Pancernej uzyskali w Kanadzie, pokazuje, że ich profesjonalizm nie odbiega od światowych norm. Jestem dumny z poziomu wiedzy i umiejętności, jaki zaprezentowali moi żołnierze – mówi płk Dariusz Parylak, dowódca 10 BPanc. Pułkownik przekonuje też, że skoro jego podwładnych wyprzedziła załoga z Danii, mają oni teraz motywację do jeszcze większych starań, by zostać najlepszymi czołgistami w Europie. – Wiem, że jest to możliwe, a znakomitą ku temu okazją będą być może zawody Strong Europe Tank Challenge, które odbędą się w przyszłym roku – mówi płk Parylak.
autor zdjęć: st. chor. Rafał Mniedło
komentarze