Żołnierze 10 Batalionu Zmechanizowanego Dragonów podczas ćwiczenia Noble Jump-17 realizują szkolenie, które ma na celu doskonalenie posiadanych przez nich umiejętności.
Każdy dzień na ćwiczeniu w Rumunii to dzień, kiedy dragoni otrzymują zadania do wykonania. W środę mieli okazję potwierdzić, że desantowanie ze śmigłowca, a następnie szturmowanie wzgórza nie jest im obce.
Szkolnie tego dnia rozpoczęło się od przemarszu z rejonu obozowiska na lądowisko, gdzie amerykańscy piloci zapoznali Polaków z zasadami przerzutu wojsk śmigłowcami Chinook. Przed rozpoczęciem lotu dowódcy plutonów ćwiczyli ze swoimi podwładnymi wchodzenie do śmigłowca, zajmowanie miejsc oraz procedury po opuszczeniu pokładu. Zwracali uwagę na najdrobniejsze szczegóły, na bieżąco omawiali popełniane błędy oraz sposoby ich eliminacji. Takie szkolenie było niezbędne, ponieważ kilka godzin później, w trakcie praktycznej realizacji otrzymanego zadania, nie było już czasu na poprawianie popełnianych błędów. Każdy z żołnierzy musiał posiadać wiedzę odnośnie do procedur i właściwego zachowania się i dzięki temu dokładnie wiedział, jakie czynności musi wykonać od momentu wejścia na pokład śmigłowca, do jego opuszczenia.
Lot trwał kilkadziesiąt minut, po czym maszyny wylądowały na polanie u podnóża wzgórza, którego opanowanie było celem dragonów. Dowódcy plutonów stawiali zadania dowódcom drużyn, a ci z kolei przekazywali je swoim podwładnym. Teren, w którym przyszło działać żołnierzom z 10 Batalionu Zmechanizowanego Dragonów, nie należał do łatwych. Dużym utrudnieniem było pagórkowate ukształtowanie terenu, który dodatkowo porastały liczne gęste krzaki. Ponadto w kilku miejscach dragoni napotkali na teren podmokły, ograniczający ich mobilności i sprawność w działaniu.
Dla żołnierzy wojsk zmechanizowanych nie ma jednak takiej przeszkody, której nie udałoby się im pokonać. Nie ma zadania, którego nie potrafiliby wykonać. Tak było i tym razem. Szybki i sprawny desant ze śmigłowców był początkiem działania, pierwszym etapem wykonania zadania.
Wykwalifikowany specjalista - wysunięty nawigator naprowadzania lotnictwa (ang. JTAC) chorąży Tomasz Jasiński, przydzielony na czas ćwiczenia Noble Jump-17 do batalionu zmechanizowanego, tak opisał wsparcie żołnierzy z Polski przez amerykańskie śmigłowce: – Wczoraj łącznie z dwoma parami śmigłowców Apache i kompanią zmechanizowaną prowadziliśmy procedury wsparcia lotniczego. Amerykanie na naszą korzyść realizowali ochronę podejścia do desantowania naszych pododdziałów, ochronę lądowania śmigłowców Chinook, rozpoznanie terenu, a także wykrywanie celów dla kompanii zmechanizowanej oraz ich niszczenie.
Zastępca dowódcy batalionu zmechanizowanego, major Karol Szczepaniak, podsumował szkolenie słowami: - 1 kompania zmechanizowana po raz kolejny udowodniła swój kunszt i potwierdziła swoje umiejętności. Nie były to pierwsze tego typu zajęcia, realizowane przez ćwiczący pododdział. Podczas ostatniego poligonu, na przełomie lutego i marca tego roku, na Ośrodku Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Wędrzynie, 1 kompania zmechanizowana wraz z innymi pododdziałami batalionu zmechanizowanego z 10 Brygady Kawalerii Pancernej realizowała zajęcia, w ramach których szturmowała wzgórze. Wczoraj było widać duże zaangażowanie ze strony żołnierzy. Zarówno dowódcy wszystkich szczebli, jak i podlegli im żołnierze wykonali postawione zadanie na bardzo wysokim poziomie. Ostatecznie opanowanie obiektu powiodło się. Następnie po wycofaniu ze wzgórza w rejon lądowiska żołnierze zostali zabrani przez śmigłowce.
Po zakończeniu zajęć przyszedł czas na podsumowanie szkolenia. Dowódca kompanii, kapitan Jan Bochnacki omówił z dowódcami wszystkich szczebli zaobserwowane działanie. Wspólne podsumowanie szkolenia było okazją do wymiany poglądów i wyciągnięcia wniosków, które w przyszłości pozwolą na eliminację błędów. Dowódca kompanii przedstawił podległym dowódcom swoje spostrzeżenia i nakazał ich wdrożenie do działania podczas dalszego szkolenia.
Tekst: kpt. Katarzyna Sawicka
autor zdjęć: kpt. Katarzyna Sawicka
komentarze