Jeszcze 16 lat temu w lesie pod Dąbrówką stacjonowała jedna z najpilniej strzeżonych jednostek polskiej armii – 25 Dywizjon Rakietowy Obrony Przeciwlotniczej. Dziś w miejscu, gdzie znajdowały się przeciwlotnicze systemy rakietowe Wołchow działa Muzeum Gryf. Tylko w ubiegłym roku odwiedziło je ponad 9 tys. osób, zafascynowanych kolekcją min i czołgów.
Mieszkańcy Wejherowa wiedzieli, że do wojskowych koszar w lasach pod Dąbrówką lepiej było się nie zbliżać. Przez prawie pół wieku, od 1963 roku do 2001, stacjonował tutaj 25 Dywizjon Rakietowy Obrony Powietrznej. Jednostka, uzbrojona w systemy przeciwlotnicze PZR S-75M Wołchow, z racji swojego znaczenia dla powietrznego parasola kraju, była jedną z najpilniej strzeżonych w Polsce.
Dziś koszary w Dąbrówce tętnią życiem. Tylko w ubiegłym roku odwiedziło je ponad dziewięć tys. osób! Zwiedzających przyciąga Muzeum Techniki Wojskowej Gryf, które powstało tu w 2013 roku (właścicielem jest największa na Pomorzu firma autokarowa). – Pierwszym naszym pojazdem był czołg T-55, który przerobiliśmy na replikę niemieckiego czołgu z II wojny światowej Panzerkampfwagen V Panther. Dziś, po czterech latach działalności, mamy w swoich zbiorach prawie pięćdziesiąt pojazdów i niemal wszystkie są sprawne– mówi Artur Massloch, kierownik muzeum.
Najstarszym, kupionym zaledwie kilka tygodni temu, jest bryczka motorowa firmy Holsman. Ma 112 lat. – Z naszych informacji wynika, że to najstarszy zarejestrowany i sprawny technicznie, jeżdżący, samochód w Polsce – podkreśla Massloch. To nie jedyne unikaty w zbiorach Gryfa. Poza dwoma czołgami T-34, dwoma czołgami T-55, z czego jeden w rzadkiej wersji dowódczej T-55AD2, muzeum posiada jedyne w kraju sprawne technicznie ciężkie rosyjskie działo ISU-152 oraz największą kolekcję niemieckich ciężarówek z II wojny światowej. – Mamy m.in. ciężarówki marki Mercedes-Benz L 1500A, L1500S, L3000, L4500S, L3500, L3500/LF15 oraz Opel Blitz 1,5t i 3t, Magirus – Deutz S3000. Tak szerokiej gamy niemieckich pojazdów logistycznych z okresu wojny nie ma chyba nikt w Polsce– dodaje kierownik muzeum.
To jednak nie wszystko. Każdym sprawnym pojazdem z muzeum można się przejechać za określoną opłatą. Na przykład godzina jazdy Pantherą (maksymalnie 5 osób) kosztuje 700 złotych. Gdy weźmie się pod uwagę, że taki czołg potrafi w trudnym terenie spalić 300 litrów paliwa na 100 kilometrów, suma ta nie wydaje się już tak duża.
Z bogatej kolekcji Gryfa bardzo chętnie korzystają filmowcy. Wspomniana już Panthera pojawiła się m.in. w filmie o powstaniu warszawskim „Miasto 44”, serialu „Czas Honoru” oraz kilku produkcjach Bogusława Wołoszańskiego.
Jednak pojazdy to nie wszystko, co przyciąga zwiedzających do Dąbrówki. Częścią Muzeum Techniki Wojskowej Gryf jest jedyne w Polsce Muzeum Saperskie Explosive, które jeszcze kilka lat temu funkcjonowało przy firmie Jakusz w Kościerzynie (zajmującej się produkcją sprzętu saperskiego). W jego zbiorach są takie perełki kolekcjonerskie jak oryginalny wykrywacz min zbudowany w 1940 roku przez polskiego inżyniera Józefa Kosackiego. Mine Detector Polish Mark 1, bo o nim mowa, był – według ekspertów – najlepszą tego typu konstrukcją II wojny światowej. Do jednostek armii brytyjskiej (na rzecz której praw autorskich zrzekł się Kosacki) trafił w 1942 roku i zadebiutował w bitwie pod El Alamein.
autor zdjęć: MTW "Gryf"
komentarze