Pod osłoną nocy musieli skrycie przejść kilka kilometrów po leśnych szlakach, przeprawić się przez rzekę, a następnie przeprowadzić szturm na budynek zajęty przez przeciwnika. Według takiego scenariusza podchorążowie z Wrocławia szkolili się ze spadochroniarzami 6 Brygady Powietrznodesantowej.
W tygodniowym szkoleniu z krakowskimi spadochroniarzami wzięło udział 35 podchorążych z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych. Trening w 6 Brygadzie Powietrznodesantowej przeszli wojskowi studenci z drugiego i trzeciego roku studiów licencjackich oraz pierwszego roku studiów magisterskich. Wszyscy podchorążowie uczą się w grupie aeromobilnej, co oznacza, że po zakończeniu studiów służbę rozpoczną w jednostkach powietrznodesantowych, desantowo-szturmowych lub rozpoznawczych. – Co roku nasi podchorążowie wyjeżdżają na praktyczne szkolenia. Kilka tygodni temu mieli trening z wykorzystaniem śmigłowców w 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej. Szkolili się tam m.in. z desantowania ze śmigłowców za pomocą liny – mówi mjr Mirosław Halot, wykładowca z WSOWL. – Teraz przyszedł czas na szkolenie ze spadochroniarzami w Krakowie – dodaje.
Podczas tygodniowego zgrupowania w Krakowie podchorążowie i instruktorzy wzięli udział we wznawiającym szkoleniu spadochronowo-desantowym. Dzięki temu uzyskali uprawnienia do wykonywania skoków spadochronowych do końca 2017 roku. – Planowaliśmy także, że po szkoleniu podchorążowie wykonają skok wznawiający oraz jeden lub dwa skoki szkolno-treningowe. Niestety, po wypadku do jakiego doszło kilka dni temu w 25 Brygadzie, skoki spadochronowe zostały czasowo zawieszone – tłumaczy mjr Halot.
Przygotowanie do wykonywania skoków spadochronowych to nie wszystko. Przyszli dowódcy przeszli intensywny trening kondycyjny i zajęcia z topografii. Kilkunastu podchorążych wzięło też udział w szkoleniu 1 kompanii szturmowej 16 Batalionu Powietrznodesantowego. – Studenci dołączyli do plutonów 1 kompanii, by spróbować swoich sił w roli dublerów dowódców drużyn i plutonów – mówi ppor. Tomasz Lubkiewicz, dowódca plutonu. – Podczas zajęć dowodzili zawodowymi, doświadczonymi w służbie żołnierzami. Musieli się bardzo postarać – dodaje.
Na początku wojskowi studenci obserwowali pracę etatowych dowódców, a w końcu sami zostali liderami. Mieli nie tylko dowodzić wojskiem podczas zajęć taktycznych, ale musieli także przygotować dokumentację szkoleniową, opracować rozkaz bojowy i zaplanować dzienno-nocny trening.
– Szkolenie dobowe zaczęliśmy w środę rano. Na początek na terenie ośrodka szkolenia naziemnego studenci przeszli szkolenie przygotowujące do skoku, a potem transportem kołowym ruszyliśmy w stronę Pustyni Błędowskiej – opowiada ppor. Lubkiewicz. – Rozpoczęliśmy działanie, tak jakbyśmy właśnie wylądowali na spadochronach. Liczyły się wszystkie procedury obowiązujące żołnierzy po skoku, żołnierze musieli więc przejść do punktu kontroli po desantowaniu, a później do wyznaczonego miejsca zbiórki – dodaje dowódca 1 plutonu.
Spadochroniarze i podchorążowie musieli skrycie pokonać kilka kilometrów, przeprawić się przez rzekę, pokonać drogi i skrzyżowania. – Musieli przy tym pamiętać o zachowaniu zasad taktycznych. Zgodnie ze scenariuszem ćwiczenia, poruszali się na terenie kontrolowanym przez przeciwnika, dlatego musieli pozostać niezauważeni – opowiada dowódca plutonu.
Ich celem był oddalony o 6 kilometrów budynek, w którym znajdowały się wojska przeciwnika. Tę rolę odegrał inny pododdział z 16 Batalionu. O 2 w nocy spadochroniarze i podchorążowie przeprowadzili szturm i zdobyli pozycje przeciwnika.
– Jestem zadowolony z podchorążych. Na pewno są błędy, nad którymi można pracować, ale jak na drugi rok nauki poszło im naprawdę nieźle – podkreśla mjr Mirosław Halot. Tego samego zdania są dowódcy z 16 Batalionu. – Muszą jeszcze pracować nad kierowaniem żołnierzami i ćwiczyć stawianie zadań – dopowiada ppor. Lubkiewicz. – Bardzo się cieszę, że podchorążowie przyjeżdżają się do nas szkolić. Sam niespełna rok temu zostałem dowódcą, więc wiem jakie to ważne, by sprawdzić się w dowodzeniu zawodowymi żołnierzami. Podczas zajęć w szkole studenci mogą przećwiczyć dowodzenie jedynie innymi studentami. A kiedy stawia się zadania doświadczonym szeregowym i podoficerom, to zupełnie co innego – dodaje Lubkiewicz.
Poza szkoleniem taktycznym podchorążowie uczyli się także przygotowania do zrzutu tzw. tary desantowej. Pod okiem riggersów, czyli profesjonalnych układaczy spadochronów przygotowywali do desantowania zasobniki CDS (Conteiner Delivery System) oraz zasobniki towarowe ZT-100. Dodatkowo wszyscy przeszli szkolenie z przygotowywania do skoku uprzęży zasobnika osobistego, czyli UZO-100. Zrzuty tary desantowej odbyły się w piątek na Pustyni Błędowskiej.
autor zdjęć: podchorążowie WSOWL
komentarze