Kiedy w 1949 roku generalissimus Chiang Kai-szek po przegranej wojnie domowej uciekał wraz z wojskami Kuomintangu na Tajwan, był przekonany, że szybko wróci do władzy na kontynencie. Podobnie myślał Mao: szybko odzyskamy Tajwan. Jednakże, stan zapoczątkowany w 1949 roku trwa do dzisiaj: w Pekinie rządzą spadkobiercy Mao, a Tajwan nie podlega władzy Pekinu. Czy ten stan może zmienić najnowsza deklaracja administracji Donalda Trumpa, że USA wyślą dużą dostawę nowoczesnej broni na Tajwan?
ChRL kilkakrotnie próbowała zbrojnie zdobyć wyspę. Do wywołania w styczniu 1955 roku tzw. pierwszego kryzysu tajwańskiego przyczyniło się zajęcie przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą wyspy Yijangshan, znajdującej się pod jurysdykcją Tajpej, położonej u wybrzeży ChRL. W efekcie Tajwańczycy musieli opuścić cały archipelag Dachen (obecnie Taizhou Liedao). Latem 1958 roku doszło do tzw. II kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej, kiedy to artyleria ChRL ostrzeliwała położone w cieśninie wyspy Quemoy i Matsu. To postawiło w stanie gotowości wojska USA w regionie. Historycy uważają, że świat stanął wtedy na krawędzi wojny. Trzeci kryzys tajwański miał miejsce w 1996 roku, przed wyborami na wyspie – ChRL rozpoczęła wówczas manewry wojskowe u wybrzeży Tajwanu, wystrzeliwując w kierunku Tajwanu rakiety klasy ziemia-ziemia.
Stosunki między Pekinem a Tajpej od 1959 roku układały się różnie, a za prezydentury Chen Shui-biana były wręcz fatalne. Ich poprawa nastąpiła za poprzedniego prezydenta Tajwanu, Ma Ying-jeou: w listopadzie 2015 roku doszło w Singapurze nawet do jego oficjalnego spotkania z przewodniczącym ChRL, Xi Jing-pingem. Zresztą, w ostatniej dekadzie Pekin już nie akcentuje zbrojnego zajęcia wyspy, ale ewidentnie stawia na jej integrację gospodarczą z kontynentem. Złagodzenie napięcia nie przeszkadzało ChRL w przyjęciu w 2005 roku tzw. ustawy antysecesyjnej, która upoważnia Pekin do natychmiastowego uruchomienia inwazji na Tajwan, jeśli wyspa proklamuje niepodległość. Kilka lat temu ChRL nie była w stanie dokonać szybkiej inwazji na to państwo z prozaicznego powodu – braku środków transportowych. Dzisiaj nie ma już takiego problemu. Eksperci oceniają, że ChRL ma w siłach morskich dużą przewagę nad Tajwanem.
Stąd gwarantem niepodległości Tajwanu są USA i ich VII Flota. Kiedy dochodzi do jakiegokolwiek kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej, USA zawsze popierają Tajwan, a jeśli napięcie jest poważne, wysyłają lotniskowiec. W grudniu 1954 roku został zawarty Traktat o Wzajemnej Obronie między USA a Tajwanem. Specjaliści wojskowi twierdzą, że na jego podstawie rozmieszczono na wyspie amerykańską broń jądrową. W styczniu 1955 roku Kongres USA przyjął „The Formosa Resolution”, na mocy której prezydent Dwight Eisenhower otrzymał od Kongresu prawo do obrony Tajwanu. W maju 1957 roku USA wysłały na Tajwan broń rakietową. W 1958 roku na wyspie stacjonowało 19 tys. żołnierzy amerykańskich. W latach siedemdziesiątych liczba ta stopniała do 4-10 tys. Obecnie na wyspie nie ma już żadnych żołnierzy USA. W stolicy Tajwanu, Tajpej, utworzono wspólne dowództwo amerykańsko-tajwańskie pod nazwą Taiwan Defense Committee. Powstała baza morska w Tsoying i bazy lotnicze w Hsinchu, Chiai i Tainan.
W marcu 1979 roku Kongres USA przyjął „Taiwan Relations Act”, na podstawie którego USA do dzisiaj sprzedają broń wyspie. Warto przy tej okazji wspomnieć, że dzisiaj robią to już tylko USA, gdyż ChRL wywiera skuteczny wpływ na państwa europejskie, by broni Tajwanowi nie dostarczały. Fakt, że do niedawna uzbrojenie, które Tajwan otrzymywał od USA do najnowocześniejszego nie należało. Była to broń wyłącznie defensywna, najczęściej z magazynów i demobilu, z której siły zbrojne USA nie korzystały. Waszyngton sprzedał Tajwanowi za setki, a nawet miliardy dolarów, w kolejnych transzach, m.in: fregaty klasy Perry, rakietowe kierowane pociski przeciwpancerne Raytheon BGM-71 F TOW-2B, pociski Javelin, pojazdy bojowe, amfibie z rodziny AAU-7 z uzbrojeniem w działka WKM M2HB o kalibrze 12,7 mm, systemy łączności, wielozadaniowe helikoptery Sikorsky UH-60M Black Hawk oraz helikoptery bojowe Boeing AH-64E Guardian. W grudniu 2015 roku Departament Stanu USA wydał zgodę na sprzedaż Tajwanowi nowego sprzętu, głównie zestawów rakietowych. Są to przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Raytheon FIM Stinger. Tajwan kupił też w USA stację wczesnego ostrzegania Raytheon AN/FPS 132 UEWR i skierował ją przeciwko ChRL.
Z dostawami amerykańskiej broni wiąże się pewien głębszy problem: znawcy stosunków chińsko-tajwańskich uważają, że jeśli Tajwan nie otrzymywałby broni z USA, a poczułby się zagrożony inwazją z kontynentu, wówczas mógłby się zdecydować na wyprodukowanie własnej broni jądrowej. Przy wysokim potencjale naukowo-technicznym mógłby dość szybko osiągnąć ten cel. Jednakże Tajwan nie jest w stanie się sam obronić: w jego armii służy niewiele ponad 400 tys. żołnierzy, podczas gdy siły zbrojne ChRL liczą ok. 2,4 mln żołnierzy.
18 marca 2017 roku administracja Trumpa podała, że planuje duże dostawy broni na Tajwan, obejmujące m.in. systemy rakietowe, również przeciwko okrętom wojennym.
Od pewnego czasu stosunki między ChRL a Tajwanem są znów dość napięte: nowa prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen już na początku kadencji odmówiła uznania „zasady jednych Chin”. 2 grudnia 2016 roku Donald Trump, jeszcze jako prezydent-elekt, przeprowadził rozmowę telefoniczną z prezydent Tajwanu. Otoczenie Trumpa starało się później obniżyć rangę wydarzenia, które doprowadziło Pekin do wściekłości – od 1979 roku żaden z prezydentów USA ani prezydentów-elektów nie rozmawiał z przywódcą Tajwanu. 9 lutego 2017 roku, już jako urzędujący prezydent USA, Trump potwierdził, że Stany Zjednoczone nadal opowiadają się za polityką „jednych Chin”. Ten telefon Trumpa zmobilizował niektórych Tajwańczyków do działania w kierunku ogłoszenia formalnej niepodległości. Żywią oni bowiem obawy, że prezydent Trump może chcieć zawrzeć „wielkie porozumienie” z ChRL, wymieniając amerykańskie poparcie dla Tajwanu za chińskie ustępstwa w zakresie handlu i bezpieczeństwa.
Obserwatorzy sytuacji na linii ChRL-Tajwan twierdzą, że USA zwiększały lub zmniejszały poparcie dla Tajwanu, w zależności od potrzeb wywierania nacisku na ChRL. Z kolei eksperci z kręgów amerykańskiego wywiadu uważają, że chińskie kierownictwo nie zrobi żadnych ruchów w sprawie Tajwanu do najbliższego zjazdu KPCh w końcu tego roku, choć takie ustępstwa nie są wykluczone po zjeździe. Natomiast pani prezydent Tsai nie chce obecnie drażnić ChRL i nie zamierza proklamować niepodległości. Choć zdecydowanie kwestionuje zasadę „jednych Chin”. Tymczasem władze chińskie na kontynencie po telefonie Trumpa zagroziły zajęciem Tajwanu siłą i zapowiedziały wzrost wydatków na broń jądrową. Przy tej okazji międzynarodowi eksperci zwracają uwagę na subtelną asymetrię interesów: dla ChRL sprawa Tajwanu jest arcyważna, natomiast dla USA jedynie istotna. Eksperci amerykańscy twierdzą, że stosunki z ChRL, mimo wielu zastrzeżeń, są dla USA ważniejsze niż stosunki z Tajwanem, zwłaszcza że w ocenie amerykańskiego wywiadu Pekin aktualnie już nie dąży do przyłączenia Tajwanu siłą.
Jakie są prognozy? Trzeba przyznać, że sprawa Tajwanu nie jest dzisiaj kluczowym problemem w polityce światowej i w światowych mediach. Przesłoniły ją spory terytorialne na Morzu Południowochińskim oraz program atomowo-rakietowy KRLD. CHRL zresztą zmieniła podejście do problemu i stawia na jego rozwiązanie w drodze negocjacji, co nie przeszkadza Pekinowi trzymać w gotowości 1600 rakiet balistycznych, wymierzonych w Tajwan. Międzynarodowi eksperci jednak uważają, że obecnie zagrożenie inwazją ChRL na wyspę jest największe od lat 50. Zwracają uwagę na fakt, że 17 stycznia 2017 roku jednostki morskie ChRL na czele z lotniskowcem „Liaoning”, na którym stacjonują myśliwce J-15 (zmodyfikowane przez Chińczyków samoloty Su-33) przeprowadziły manewry w Cieśninie Tajwańskiej.
Przed paroma dniami John Bolton, jedna z najbardziej agresywnych postaci w administracji George’a W. Busha, a obecnie jeden z doradców prezydenta Trumpa, nie wykluczył, że Stany Zjednoczone mogą przenieść na Tajwan część swych wojsk z Okinawy. Eksperci międzynarodowi uważają, że gdyby do tego doszło, Chińska Republika Ludowa najpierw zerwałaby stosunki dyplomatyczne z USA, a potem doszłoby do konfliktu zbrojnego między Pekinem a Waszyngtonem. Pierwsze uderzenie ChRL zostałoby skierowane na tajwańskie bazy lotnicze i radary wczesnego ostrzegania.
A może Tajwan nadal myśli o ponownym zdobyciu kontynentu? Tajwańczycy są związani przyrzeczeniem, które w dniu 10 grudnia 1954 roku wymusili na nich Amerykanie – że nie uderzą na kontynent bez zgody Waszyngtonu. Można więc założyć, że VII Flota USA blokuje Cieśninę Tajwańską nie tylko w celu powstrzymania ChRL przed inwazją na wyspę.
Obecne kierownictwo tajwańskie pracuje nad nową formułą stosunków z kontynentem, która może być przedstawiona kierownictwu ChRL w II połowie bieżącego roku.
A na kontynencie próbuje się dopasować do Tajwanu formułę: „jedno państwo dwa systemy”, która zdała egzamin w odniesieniu do Hongkongu i Makau. Nie można jednak zapomnieć, że zarówno Hongkong, jak i Makau były koloniami, natomiast Tajwan to quasi-państwo, z własną armią, uznawane przez 21 państw. Ponadto ani ChRL, ani Tajwan, ani USA nie chcą zmiany status quo. Kontynent i wyspa chcą spokoju oraz stawiają na rozwój. USA traktują Tajwan jako ważny temat negocjacji z ChRL. Rozwiązanie sprawy Tajwanu eliminuje ten argument z wzajemnych stosunków.
komentarze