moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Wozem drabiniastym na wroga

Od początku swej wojskowej kariery był żołnierzem ambitnym, pomysłowym, ale też niepokornym. Gen. broni Stanisław Maczek wielokrotnie udowadniał, że na polu bitwy liczy się inicjatywa i łamanie wyuczonych schematów. Początki ojca polskich wojsk pancernych są jednak skromne. Wszystko zaczęło się bowiem od furmanki.

„Energiczny, przedsiębiorczy, śmiały, pełen inicjatywy, odważny, jeden z najlepszych oficerów” – taką ocenę otrzymał młody Stanisław Maczek w opinii służbowej w 1919 roku. Do tych określeń z pewnością można byłoby dodać jeszcze co najmniej dwa: ambitny i charakterny. Doskonale pasują one do sytuacji, do której doszło w listopadzie 1918 roku w okolicach galicyjskiego Sambora.

Maczek był wówczas młodym porucznikiem, dowódcą tzw. kompanii krośnieńskiej. Jego oddział wchodził w skład grupy operacyjnej, spieszącej z odsieczą oblężonemu przez Ukraińców miastu Lwów. Grupą operacyjną dowodził wówczas Emil Swoboda, emerytowany pułkownik armii austriackiej, człowiek starej szkoły, działający według tradycyjnych metod.

Natarcie polskich oddziałów w kierunku Lwowa zostało powstrzymane przez Ukraińców w okolicach Felsztyna, ok. 100 km od celu. Niecierpliwi młodzi oficerowie, którym dotychczasowe sukcesy „jak woda sodowa uderzyły do głowy” (co po latach przyznał sam Maczek) uznali, że był to efekt nie dość dynamicznego dowodzenia. Zażądali od płk. Swobody, by przekazał dowództwo w „ręce energiczne i młode”. To był niemal otwarty bunt. Dowódca załagodził sytuację, oddając się do dyspozycji swoich oficerów. Większość opowiedziała się po jego stronie, młodzi musieli się pogodzić z taką decyzją. Por. Maczek wymusił jednak nowe, tym razem już „energiczne” rozkazy. Pod osłoną nocy poprowadził swój oddział na tyły nieprzyjaciela i rozbił zaskoczonych Ukraińców. Felsztyn został zdobyty.

Lotna kompania

Zarówno ta akcja, jak też inne zakończone sukcesem (np. brawurowe opanowanie stacji kolejowej w Ustrzykach Dolnych), zwróciły uwagę dowództwa na młodego porucznika i jego żołnierzy. Kompania Maczka działała w sposób na owe czasy bardzo nowoczesny, inspirowany w dużej mierze austriackimi oddziałami tzw. drużyn łowieckich (niem. Jagdkommando). Były to niewielkie, mobilne i dobrze uzbrojone oddziały, złożone z doświadczonych w walce, odważnych i zmotywowanych żołnierzy. Ich zadaniem było prowadzenie szybkich, zaskakujących przeciwnika akcji, np. nocnych wypadów, zasadzek czy zwiadu.

Wiosną 1919 roku Maczek otrzymał zadanie stworzenia w oparciu o swoją kompanię takiego mobilnego oddziału. Powstała lotna kompania pościgowa 4 Dywizji Piechoty, którą potem przemianowano na lotną kompanię szturmową. Maczek dobrał sobie do tego oddziału ludzi zaprawionych w boju i zdecydowanych na wszystko. Dostał przy tym zapewnienie dowództwa, że będzie miał pierwszeństwo w uzupełnianiu stanu osobowego najlepszymi żołnierzami z całej dywizji. W ten sposób powstała doborowa jednostka gotowych do walki „morowych chłopaków”, jak ich nazwał w swych wspomnieniach.

Wprawdzie kompania nie otrzymała żadnego sprzętu zmechanizowanego, ale ten problem szybko został rozwiązany. Do przerzutu ludzi i broni wykorzystywano zarekwirowane chłopskie wozy drabiniaste. Dzięki wykorzystaniu furmanek, kompania mogła wchodzić do walki niezmęczona długim marszem, a następnie, po wykonanej akcji, mogła szybko się wycofać. W skład kompanii wchodziły 4 plutony strzeleckie, pluton ciężkich karabinów maszynowych, poczet dowodzenia oraz zwiad konny.

Jak w Bredzie

Swą wartość bojową „lotna” mogła udowodnić już wkrótce. Miała wspierać natarcie polskich oddziałów na Drohobycz w maju 1919 roku. Ponieważ Maczek znał te okolice jak własną kieszeń (w Drohobyczu chodził do gimnazjum), dostrzegł dla swojego oddziału szansę powtórzenia sukcesu z Felsztyna. Podzielił kompanię na mniejsze jednostki, wyznaczył im cele do opanowania, a następnie sam, z dwoma plutonami, korzystając z nocnych ciemności, przeniknął do miasta od wschodu. Po krótkiej walce „lotna” opanowała dworzec kolejowy i zatrzymała trzy pociągi gotowe do ewakuacji. Pojawienie się w mieście polskich żołnierzy wywołało panikę u broniących się Ukraińców. Miasto zostało zdobyte.

Zwycięstwo to miało dość zaskakujące następstwa. O świcie następnego dnia Maczek otrzymał rozkaz wyruszenia z Drohobycza w kierunku oddalonego o kilka kilometrów Borysławia. Na drodze łączącej obydwa miasta walkę z Ukraińcami prowadzić miał pułk ułanów, zaś Maczek miał ruszyć im z odsieczą. Zanim jednak „lotna” dotarła na miejsce, spotkała na drodze tłum mieszkańców miasta. Okazało się, że miejscowa ludność na wieść o zwycięstwie wojsk polskich w Drohobyczu, sama rozbroiła jednostki ukraińskie i wyszła naprzeciw polskim żołnierzom. Była to zapowiedź tego, co Maczka i jego żołnierzy z 1 Dywizji Pancernej czekało ponad dwadzieścia lat później, na zachodzie Europy, gdy na przełomie 1944 i 1945 r. wyzwalali kolejne miasta i miasteczka w Belgii i Holandii. Wtedy również witano ich kwiatami i biciem w dzwony.

Robert Sendek

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe

dodaj komentarz

komentarze


Szczyt NATO, czyli siła w Sojuszu
 
Sportowa rywalizacja weteranów misji
Spadochroniarze na warcie w UE
Wodne szkolenie wielkopolskich terytorialsów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szkolenie na miarę czasów
Spędź wakacje z wojskiem!
Biało-czerwona nad Wilnem
Zdzisław Krasnodębski – bohater bitwy o Anglię
Powstanie polsko-koreańskie konsorcjum
Sukces lekkoatletów CWZS-u w Paryżu
Katastrofa M-346. Nie żyje pilot Bielika
Za zdrowie utracone na służbie
Trzy miecze, czyli międzynarodowy sprawdzian
Naukowcy z MIIWŚ szukają szczątków westerplatczyków
Krzyżacka klęska na polach grunwaldzkich
Jak usprawnić działania służb na granicy
Spotkanie z żołnierzami przed szczytem NATO
Szczyt NATO w Waszyngtonie: Ukraina o krok bliżej Sojuszu
Konsultacje polsko-niemieckie w Warszawie
„Oczko” wojskowych lekkoatletów
Prezydent Zełenski w Warszawie
Ostatnia niedziela…
Jack-S, czyli eksportowy Pirat
Lato pod wodą
Włoskie Eurofightery na polskim niebie
Szczyt NATO: wzmacniamy wschodnią flankę
Pancerny sznyt
By żołnierze mogli służyć bezpiecznie
Unowocześnione Rosomaki dla wojska
Specjalsi zakończyli dyżur w SON-ie
Pancerniacy trenują cywilów
Wsparcie MON-u dla studentów
Niepokonana reprezentacja Czarnej Dywizji
Czujemy się tu jak w rodzinie
Oficerskie gwiazdki dla absolwentów WAT-u
Polsko-litewskie konsultacje
Polski Kontyngent Wojskowy Olimp w Paryżu
Wojskowa odprawa przed szczytem Sojuszu
Szpital u „Troski”
Medalowe żniwa pływaków i florecistek CWZS-u
Oczy na Kijów
Strzelnice dla specjalsów
Serwis bliżej domu
RBN przed szczytem NATO
Śmierć przyszła po wojnie
Olimp gotowy na igrzyska!
X ŚWIĘTO STRZELCA KONNEGO.
Walka – tak, ale tylko polityczna
Rusza operacja „Bezpieczne Podlasie”
Roczny dyżur spadochroniarzy
Mark Rutte pokieruje NATO
Patrioty i F-16 dla Ukrainy. Trwa szczyt NATO
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Szkolenie do walk w mieście

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO