Do dyspozycji mieli m.in. rosomaki, wyrzutnie rakiet Spike i armatohaubice Dana. Niemal tysiąc żołnierzy 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej wzięło udział w ćwiczeniach „Gepard-17”. Do tygodniowego sprawdzianu żołnierze 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich i batalionu logistycznego przygotowywali się prawie trzy lata.
Sobota była ostatnim dniem ćwiczeń „Gepard-17”. Oprócz strzelców konnych i logistyków, na poligonie w Wędrzynie pojawili się żołnierze z 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej, 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, amerykańscy specjaliści od naprowadzania samolotów, a także żołnierze z Centralnej Grupy Działań Psychologicznych. W sumie w szkoleniu wzięło udział prawie 1000 żołnierzy. – Podczas ćwiczeń dowódcy wszystkich szczebli i ich podwładni zostali poddani maksymalnemu obciążeniu. Musieli współpracować i koordynować działania różnych rodzajów wojsk – mówi ppłk Rafał Miernik, szef szkolenia brygady.
Na poligonie pojawiło się około 300 pojazdów bojowych, logistycznych oraz dowodzenia. Podczas ćwiczeń batalion zmotoryzowany był wyposażony w 40 kołowych transporterów opancerzonych Rosomak oraz wzmocniony m.in. baterią przeciwlotniczą z zestawami przeciwlotniczymi Hibneryt i baterią artylerii samobieżnej uzbrojoną w armatohaubice Dana. Strzelców wspomagały również pododdziały inżynieryjne, personel naprowadzania wsparcia lotniczego (JTAC) oraz żołnierze wsparcia i zabezpieczenia logistycznego. Tak sformowanym batalionowym zgrupowaniem taktycznym dowodził ppłk Paweł Krzyżaniak. Żołnierze otrzymali zadanie zatrzymania natarcia przeciwnika oraz przeprowadzenie kontrataku.
Z kolei batalion logistyczny ćwiczył zaopatrywanie pododdziałów w czasie walki. Do zadań logistyków należało więc dostarczanie obronie amunicji, paliwa oraz wyżywienia. Żołnierze musieli także zorganizować bazę noclegową z polowymi pralniami, łaźniami, kuchnią i stołówką.
Podczas pierwszej części ćwiczeń żołnierze zgrupowania wykonywali zadania taktyczne – musieli powstrzymać natarcie przeciwnika, zorganizować obronę, a następnie przejść do kontrnatarcia. W drugiej części ćwiczenia pododdziały zmotoryzowane prowadziły ogień z broni indywidualnej oraz rosomaków. Strzelania odbywały się także z udziałem armatohaubic Dana oraz moździerzy 98 mm. – Sprawne koordynowanie ognia różnych rodzajów wojsk jest najtrudniejszym zadaniem dla każdego dowódcy – wyjaśnia płk Piotr Malinowski, dowódca 17 WBZ i jednocześnie kierownik ćwiczenia.
Żołnierze przećwiczyli także niszczenie nadlatujących nisko śmigłowców przeciwnika. Za to zadanie odpowiadały obsługi zestawów przeciwlotniczych Hibneryt. Strzelcy wezwali też własne siły powietrzne, by lotnictwo wsparło walczących. Jednym z trudniejszych zadań było użycie rakiet przeciwpancernych Spike. Trudność polegała na tym, że obsługa wyrzutni musiała przekierować pociski znajdujące się już w powietrzu na nowe cele.
Szkolenie zakładało także działania poza poligonem. W jednej z okolicznych miejscowości miały zostać rozwinięte elementy logistyczne zabezpieczające walczące pododdziały. Wojskowi spotkali się z przedstawicielami lokalnych władz, policją i strażą pożarną, by powiadomić ich które obiekty zostaną zajęte przez żołnierzy i jak powinny zostać przygotowane na użytek armii. „Przejęcie” budynków nastąpiło jednak jedynie na papierze.
„Gepard-17” był ćwiczeniem dynamicznym, wymagającym od dowódców podejmowania błyskawicznych decyzji taktycznych. Było to też szczególne wyzwanie dla ppłk. Pawła Krzyżaniaka, który dowodzi 7 Batalionem od dwóch miesięcy. – Ćwiczenie pozwoliło mi szybciej zorientować się jaką wartość prezentuje batalion – przekonuje podpułkownik.
autor zdjęć: por. Radosław Musin, 17 WBZ
komentarze