moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Polak szkoli medyków sił specjalnych NATO

„Sikor”, komandos z JWK, jest pierwszym Polakiem, który w Międzynarodowym Centrum Szkoleniowym Sił Specjalnych w Niemczech współtworzył kurs dla medyków pola walki, a teraz uczy tam 23 operatorów. – Takiego szkolenia jeszcze w Europie nie było – mówi „Sikor”. W półrocznym kursie uczestniczą także specjalsi z Lublińca i Formozy.

Jesteś żołnierzem Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, ale od roku pracujesz w Niemczech. Czym się zajmujesz?

„Sikor”: Pracuję w Międzynarodowym Centrum Szkoleniowym Sił Specjalnych niedaleko Stuttgartu. Długo starałem się o ten wyjazd. To dla mnie szansa na rozwój zawodowy, ale też okazja, by brać udział w rozwijaniu medycyny pola walki. Centrum działa od kilkunastu lat i zajmuje się głównie szkoleniem żołnierzy wywodzących się z sił specjalnych, choć nie tylko. Placówka ma akredytację NATO i powstała w wyniku porozumienia kilku państw, m.in. Stanów Zjednoczonymi, Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii, Niemiec, Turcji, Danii, Włoch i Grecji. Ich intencją było stworzenie miejsca, gdzie będą szkoleni żołnierze w różnych dziedzinach. Przede wszystkim odbywają się tu treningi na szczeblu taktycznym. Są zajęcia związane z szeroko pojętą taktyką, szkolenia z walki w bliskim kontakcie, posługiwania się bronią czy kursy dla snajperów. Pierwszy raz odbywa się tu kurs dla medyków sił specjalnych.

Jesteś jednym z dwóch Polaków, którzy kilka lat temu ukończyli kurs dla medyków sił specjalnych w Forcie Bragg w Stanach Zjednoczonych. To mordercze, niezwykle intensywne i prestiżowe szkolenie, o którym marzy wielu żołnierzy. Czy kurs, który teraz odbywa się w Niemczech, jest podobny?

Pod niektórymi względami są one identyczne. Ten w Stanach jest jednak dłuższy i nieco bardziej rozbudowany. Dwa lata temu zrodziła się koncepcja, by w Niemczech zorganizować podobny kurs. Dowództwo NATO w Belgii uznało, że konieczne jest stworzenie szkolenia o określonym standardzie dla medyków sił specjalnych. Kursy SOCM (red. Special Operations Combat Medic) prowadzone w Forcie Bragg są rewelacyjne, ale bardzo kosztowne. Poza tym kurs odbywa się za oceanem, liczba uczestników jest ograniczona, więc tak naprawdę niewielu medyków spoza USA może z niego skorzystać.
Podstawą do stworzenia programu w Międzynarodowym Centrum Szkoleniowym Sił Specjalnych w Niemczech były wytyczne z kwatery NATO w Mons. Opracowano tam 172 punkty, które charakteryzują medyka sił specjalnych. I tak to się zaczęło.

Z kim pracujesz w Niemczech?

Do Centrum przyjechałem w kwietniu ubiegłego roku. Dołączyłem do międzynarodowego zespołu instruktorów. Wśród nich są Amerykanie, Niemcy, Włosi, Belgowie, Holendrzy i Norwedzy. Przez pół roku wspólnie pracowaliśmy nad szczegółowym programem kursu. Opisywaliśmy każdą godzinę zajęć. To było niezwykle pracochłonne, ale wszyscy mieliśmy świadomość, że od naszej pracy zależą efekty szkolenia. Można śmiało powiedzieć, że stworzyliśmy jeden z najlepszych kursów dla medyków pola walki w NATO.
Zajęcia prowadzą wykładowcy, którzy są zatrudnieni na stałe, ale przyjeżdżają do nas również instruktorzy, na przykład z Danii i Kanady. Wszyscy są specjalistami z doświadczeniem bojowym. To lekarze, medycy sił specjalnych – PJ-e (red. ratownicy wyszkoleni jak żołnierze wojsk specjalnych), a także pielęgniarze.

Jaki miałeś wkład w program szkolenia?

Wszystko ustalaliśmy wspólnie, dlatego też jest to zasługa dobrej komunikacji między wszystkimi członkami zespołu. Każdy miał swój wkład w program. Sam osobiście byłem tak zwanym Module Director osobą odpowiedzialną i koordynującą w zakresie tematyki medycyny taktycznej TCCC – Tactical Combat Casualty Care i przedłużającej się opieki medycznej PFC – Prolonged Field Care.

Zajęcia rozpoczęliście w październiku?

Tak, ale kurs poprzedziła jeszcze sesja egzaminacyjna. Aby wziąć udział w szkoleniu, trzeba zdać sprawdzian z wychowania fizycznego, potwierdzić znajomość języka angielskiego i wykazać się podstawową wiedzą z zakresu medycyny pola walki. Na egzaminy przyjechali żołnierze z różnych państw członkowskich NATO, ale nie tylko. Z Polski mieliśmy pięciu żołnierzy z jednostek GROM, JWK, Agatu i Formozy. Ostatecznie naukę rozpoczęło dwóch z nich – są to operatorzy z Formozy i JWK.

Jak długo szkolą się w Centrum medycy sił specjalnych?

Kurs trwa 22 tygodnie i jest podzielony na dziewięć modułów tematycznych. Kursanci uczą się anatomii, fizjologii, mają zajęcia z „traumy”, czyli opieki nad pacjentem urazowym. Poznają też zasady planowania operacji specjalnych pod kątem zabezpieczenia medycznego, opieki nad poszkodowanym na polu walki. Ćwiczą także różne techniki ewakuacyjne. Ale to nie wszystko. Są też zajęcia z medycy klinicznej i szkolenie z opieki nad poszkodowanym podczas przedłużającej się ewakuacji, czyli do 36 godzin. Ostatni etap kursu to trzytygodniowe praktyki na oddziałach intensywnej opieki w szpitalu wojskowym.

Zakres tematów przypomina raczej pięcioletnie studia medyczne niż kurs dla medyków pola walki.

Bo medyk sił specjalnych musi być wszechstronnie wyszkolony. Proszę pamiętać, że medyk to przede wszystkim operator, który bierze udział w akcjach bojowych. To żołnierz, który idzie w miejsca, w które nie można wysłać lekarza. I właśnie dlatego jego wiedza musi być specjalistyczna.
Uczymy ich także, jak przeprowadzić pełną transfuzję krwi w polu – co staje się standardem postępowania przy wstrząsie hipowolemicznym (red. stan zagrożenia życia spowodowany utratą znacznej ilości m.in. krwi) na współczesnym polu walki. Żołnierze wykonują również zabiegi chirurgiczne, dowiadują się też, jak dbać o siebie, w sytuacji gdy muszą się opiekować pacjentem niemal przez dwie doby lub dłużej.

To wyczerpujące szkolenie?

Tak, kurs jest bardzo intensywny. Żołnierze mają zajęcia każdego dnia od godziny 8 do 17. Potem mają czas na naukę własną. Nie mogą zaniedbać żadnego z tematów, bo później przez zaległości mogą nie zaliczyć kolejnych etapów szkolenia. Co tydzień mają egzaminy teoretyczne i praktyczne. Poza tym każdy moduł kończy się dużym egzaminem. Szkolenie jest wymagające, ale nie może być inne. Założyliśmy, że w 22 tygodnie nawet z laika zrobimy medyka sił specjalnych. Jeśli dobrze pójdzie, to za trzy tygodnie będziemy mieli pierwszą grupę 23 absolwentów.

Jak długo zajmujesz się medycyną pola walki?

Około dziesięciu lat. Postanowiłem zostać medykiem, kiedy sam zostałem ranny podczas misji w Iraku. Byłem postrzelony w głowę i w bark. Byłem pacjentem, a później postanowiłem, że stanę po tej drugiej stronie. Chcę się zajmować tą dziedziną, bo mam świadomość, że dobrze wyszkolony medyk może uratować życie rannego na polu walki.
Chciałbym także poprzez swoją pracę mieć wpływ na zmianę przepisów. Z jednej strony, medyków operacji specjalnych i nie tylko, zmusza się do tego, aby wykonywali zadania na najwyższym poziomie, z wykorzystaniem najnowszych rozwiązań taktycznych i technologicznych, z drugiej jednak standardy prawne obowiązujące w naszych siłach zbrojnych mocno nas ograniczają i są dalece różne od tych, które obowiązują w innych krajach które są członkami NATO. Bardzo chciałbym, aby świadomość wyższych przełożonych w tym kontekście się znacznie zmieniła.

„Sikor” podoficer z Jednostki Wojskowej Komandosów. W armii służy od 2001 roku i od początku jest związany z jednostką w Lublińcu. Trzykrotnie służył na misjach: dwa razy w Iraku i raz w Afganistanie. Jest absolwentem wielu kursów związanych z medycyną pola walki. Do tych najważniejszych zalicza szkolenie Special Operations Combat Medic w Stanach Zjednoczonych.
Jest jednym z pierwszych żołnierzy odznaczonych Orderem Krzyża Wojskowego, jest także honorowym członkiem kapituły tego Orderu. Niedawno odebrał też Army Achievement Medal, czyli amerykańskie odznaczenie za zasługi.  Jest współautorem podstawowych i zaawansowanych kursów medycyny pola walki, które od kwietnia będą prowadzone w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. 

 

 

Rozmawiała Magdalena Kowalska-Sendek

autor zdjęć: arch. prywatne

dodaj komentarz

komentarze

~czytając internet
1489396140
Bardzo ciekawy wywiad. Interesują mnie podstawy prawne do: "jak przeprowadzić pełną transfuzję krwi w polu" coś takiego chyba może jedynie zlecić lekarz ? A poniżej link do strony NATO. Wart chyba oddzielnego artykułu: https://www.nshq.nato.int/somb/related-news/polish-sof-surgical-team-development-at-the-acme/
14-F2-DC-97

Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
 
Siła w jedności
Medycyna w wersji specjalnej
Lotnicza Akademia rozwija bazę sportową
Powstaną nowe fabryki amunicji
Pod osłoną tarczy
Gogle dla pilotów śmigłowców
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Kancelaria Prezydenta: Polska liderem pomocy Ukrainie
Czworonożny żandarm w Paryżu
Ämari gotowa do dyżuru
Saab ostrzeże przed zagrożeniem
Powstanie Fundusz Sztucznej Inteligencji. Ministrowie podpisali list intencyjny
Polskie „JAG” już działa
Komplet Black Hawków u specjalsów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Nurkowie na służbie, terminal na horyzoncie
Karta dla rodzin wojskowych
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Trzynaścioro żołnierzy kandyduje do miana sportowca roku
Mamy BohaterONa!
Olimp w Paryżu
Wojskowy Sokół znów nad Tatrami
Fabryka Broni rozbudowuje się
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Olympus in Paris
Kolejne FlyEye dla wojska
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Umowa na BWP Borsuk w tym roku?
Wicepremier na obradach w Kopenhadze
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Wielka pomoc
Zostań podchorążym wojskowej uczelni
Zmiana warty w Korpusie NATO w Szczecinie
1000 dni wojny i pomocy
Szturmowanie okopów
Zmiana warty w PKW Liban
Wojna na planszy
Jutrzenka swobody
Breda w polskich rękach
Roboty jeszcze nie gotowe do służby
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem
Nasza Niepodległa – serwis na rocznicę odzyskania niepodległości
Patriotyzm na sportowo
Zawsze z przodu, czyli dodatkowe oko artylerii
Ostre słowa, mocne ciosy
Triatloniści CWZS-u wojskowymi mistrzami świata
Wzlot, upadek i powrót
Będzie nowa fabryka amunicji w Polsce
Żołnierze z Mazur ćwiczyli strzelanie z Homarów
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Baza w Redzikowie już działa
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Czarna taktyka czerwonych skorpionów
Silne NATO również dzięki Polsce

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO