Śmigłowiec zbliża się do okrętu, zawisa nad jego pokładem i opuszcza na niego zasobnik. Po czym oddala się. Niebawem wróci, by zbiornik odebrać. To zaopatrywanie okrętu z powietrza może się wydawać proste, ale wymaga precyzji i trzeba je przećwiczyć. Tego dotyczyły więc kolejne testy niszczyciela min ORP „Kormoran”, tym razem z udziałem helikoptera SH-2G.
Operacja nosi nazwę VERTREP, od angielskich słów vertical replenishment. – Zaopatrywanie okrętu z powietrza to zadanie wymagające precyzji, przede wszystkim jednak dokładnej znajomości jednostki, z którą będzie się współpracowało – wyjaśnia kmdr ppor. Arkadiusz Kozłowski z Dowództwa Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Wczoraj, jako nawigator w załodze SH-2G, po raz pierwszy w historii miał okazję współdziałać z niszczycielem min ORP „Kormoran”. Testy odbyły się na Zatoce Gdańskiej.
Śmigłowiec zbliżał się do okrętu, stawał w zawisie, podbierał z jego pokładu wojskowy zasobnik, po czym opuszczał go znowu. – Wcześniej przyjrzeliśmy się z góry budowie „Kormorana”, oceniliśmy, które z elementów na pokładzie mogą stanowić dla nas przeszkody, dobraliśmy odpowiednie ustawienie względem pokładu i wysokość zawisu – wylicza kmdr ppor. Kozłowski. A wszystko po to, by wykonać operację szybko, sprawnie, ale też bezpiecznie. – Gdyby podczas zadania doszło na przykład do awarii śmigłowca, musimy odejść tak, by nie uderzyć w okręt – tłumaczy nawigator.
Ostatecznie operacja była wykonywana z wysokości 40 stóp, czyli niespełna 15 metrów. Została powtórzona kilkakrotnie. Sam zasobnik spoczął w specjalne wyznaczonym miejscu, które znajduje się na rufie okrętu. Kmdr ppor. Kozłowski podkreśla, że to zadanie nie należało do łatwych. – Zasobnik nie ważył może zbyt wiele, za to miał spore gabaryty – mówi. Załoga „Kormorana” musiała zadbać między innymi o odpowiednie ustawienie okrętu oraz przyjęcie ładunku. – Śmigłowiec emituje ładunki elektryczne, które przez stalową linę przechodzą na zasobnik. Dlatego dla bezpieczeństwa należy go uziemić, używając specjalnej tyczki – wyjaśnia nawigator. Po przejściu testów ORP „Kormoran” powinien zostać wpisany do rejestru okrętów mogących brać udział w operacjach VERTREP. Zawiera on spis danych, których muszą się trzymać lotnicy podczas wykonywania tego typu zadań.
Tymczasem sam okręt przeszedł tego dnia więcej testów. – W basenie portowym sprawdzane było działanie telefonu satelitarnego, na morzu zaś po raz kolejny „Kormoran” współpracował z ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” – informuje kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców. To okręt dowodzenia siłami przeciwminowymi, który jednocześnie zapewnia wsparcie logistyczne. – Zaopatrywał on „Kormorana” w paliwo – dodaje kmdr por. Sikora. Podczas operacji okręty poruszały się jeden za drugim, pomiędzy nimi zaś został rozciągnięty specjalny wąż. Podobny test odbył się w ubiegłym tygodniu. Wówczas jednak, ze względu na kiepską pogodę, marynarze nie zdecydowali się na puszczenie paliwa przewodem. Kolejne wyjście ORP „Kormoran” na Zatokę Gdańską jest planowane na piątek. Wówczas po raz kolejny mają być sprawdzane pojazdy podwodne.
Formalnie niszczyciel min nie został jeszcze przejęty przez wojsko. Dlatego, choć biorą w nich udział między innymi przedstawiciele załogi, za pracę okrętu odpowiadają specjaliści delegowani przez stocznię. – Próby mają na celu przede wszystkim sprawdzenie poszczególnych urządzeń i systemów. Po zakończeniu tego etapu rozpoczną się tak zwane próby kwalifikacyjne. Wówczas to nasi marynarze raz jeszcze sprawdzą okręt, ale już jako całościowy system – wyjaśnia kmdr por. Sikora.
ORP „Kormoran” jest pierwszym z serii trzech niszczycieli min, które mają trafić do 13 Dywizjonu Trałowców wchodzącego w skład 8 Flotylli Obrony Wybrzeża. Buduje go gdańska stocznia Remontowa Shipbuilding S.A. Jednostka powinna rozpocząć służbę w pierwszej połowie przyszłego roku.
autor zdjęć: kmdr ppor. Michał Dziugan
komentarze