Przestrzelony hełm, buty ze śladami krwi, flaga zdobyta na platformie wiertniczej niedaleko irackiego portu Umm Kasr, dokumenty i zdjęcia z misji oraz osobiste pamiątki – to wszystko znajduje się wśród eksponatów, które można obejrzeć na wystawie w Centrum Weterana. Ekspozycja poświęcona jest działalności polskich wojsk specjalnych w misjach poza granicami kraju.
To było trudne zadanie, bo jak opowiedzieć o operacjach, o których żołnierze sił specjalnych nie mogą wiele mówić? – Za pomocą fotografii, tablic i zgromadzonych eksponatów staramy się opowiedzieć historię tych operacji, w których brali udział żołnierze GROM-u. Sporo pracy kosztowało nas zdobycie potrzebnych informacji – opowiada Agata Ring, specjalista zespołu edukacji i tradycji Centrum Weterana.
Część eksponatów przekazali żołnierze, a niektóre pochodzą z sal tradycji, np. z Jednostki Wojskowej Komandosów w Lublińcu przyjechał przestrzelony hełm sierż. Łukasza Sikory. Patrol, w którym jechał żołnierz, został ostrzelany w Karbali w Iraku. Gdy sierżant wrócił do bazy i zdjął hełm, wypadł pocisk. Nie ranił żołnierza, bo przeszedł koło potylicy. Gdyby trafił dwa centymetry wyżej, mogłoby dojść do tragedii.
Ogromne zainteresowanie budzi flaga zdobyta na platformie wiertniczej niedaleko portu Umm Kasr w Iraku podczas operacji, którą dowodził ppłk Andrzej Kruczyński ps. „Wódz”. – Nie udało się nam ustalić, kto wdrapał się na maszt i ściągnął flagę. Żołnierze podarowali ją gen. Petelickiemu, a na wystawę wypożyczyła ją żona generała Agnieszka Petelicka – opowiada Agata Ring.
Uwagę przykuwa także list afgańskiego generała Zahida Zarawara, szefa policji w prowincji Ghazni, który w ten sposób dziękował żołnierzom GROM-u za współpracę. Generał zginął we wrześniu 2016 r. w zamachu bombowym i nie zdążył odebrać nominacji na członka honorowego JWK. Wśród osobistych pamiątek żołnierzy są m.in. pocztówki, które jeden z nich wysłał z Iraku do babci. Zgodziła się na wyjazd wnuka na misję pod warunkiem, że będzie jej stale przysyłał pocztówki. Dotarły tylko dwie.
Wystawa poświęcona działalności specjalsów w zagranicznych operacjach zainaugurowała serię spotkań z weteranami wywodzącymi się z jednostek specjalnych. Pierwszym z nich był Piotr Gąstał, w latach 2011–2016 dowódca Jednostki Wojskowej GROM.
Opowieść pułkownika
Pułkowwnik Piotr Gąstał przekazał na wystawę hełm, który służył mu w Kosowie. Na tę misję żołnierze pojechali bez broni, a jednym z ich zadań była ochrona szefa misji OBWE. – Zdarzało się, że ponad naszymi głowami strzelano z karabinów i dział czołgowych – wspominał pułkownik w czasie spotkania w Centrum Weterana
Opowiadał także o operacji na Haiti w 1994 roku. Była to zarazem pierwsza misja GROM-u, który powstał trzy lata wcześniej. Prezydent USA Bill Clinton prosił wówczas polskie władze, aby przysłały oddział żołnierzy, którzy pomogliby w przywracaniu demokracji na Haiti (demokratycznie wybrany prezydent Jean-Betrand Aristide został obalony przez wojskową juntę). – Mogliśmy być gotowi do wyjazdu w ciągu kilku godzin, ale zanim przebrnęliśmy przez różne biurokratyczne bariery, minęło kilka miesięcy – mówił płk Gąstał. Zadaniem żołnierzy GROM-u była ochrona na terenie Republiki Haiti ważnych osobistości, w tym wysłannika specjalnego ONZ Lahdara Brahimiego, za którego głowę wyznaczono 150 tys. dolarów nagrody. Płk Gąstał osobiście ochraniał dowódcę Sił Wielonarodowych, amerykańskiego gen. mjr. Davida Meada. – Wróciliśmy bogatsi o kolejne doświadczenia i co ważne – bez strat własnych – podsumował tę misję były dowódca GROM-u.
Kolejne operacje zagraniczne, w których wzięli udział żołnierze wojsk specjalnych, to te na Bałkanach w latach 1996–1999. Najbardziej spektakularne było aresztowanie w Sławonii serbskiego zbrodniarza wojennego Slavko Dokmanovicia, zwanego „rzeźnikiem z Vukowaru”. Poszukiwał go Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze, który zarzucał Dokmanoviciowi odpowiedzialność m.in. za masakrę 260 chorwackich jeńców wojennych i cywilów we wsi Ovcara. Zbrodniarz został zatrzymany 27 czerwca 1997 r. na drodze do Osijeku. Pułkownik Gąstał opowiadał o przygotowaniach do tej operacji, znanej pod kryptonimem „Little Flower” (Kwiatuszek). Trzy miesiące zbierano potrzebne do niej informacje, a sama akcja trwała zaledwie kilka minut. Dokmanovicia zwabiono na teren Sławonii pod pretekstem sprzedaży należących do niego nieruchomości, które mógł utracić na mocy międzynarodowego prawa. Transport poza Serbię (gdzie był bezpieczny) zapewniły mu wojska ONZ. Samochód podstawiono na przejściu granicznym pod Bogojewem, za kierownicą zasiadł żołnierz GROM-u. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Gdy samochód ruszył, drogę zatarasował star należący do ONZ. Aby uniknąć zderzenia, kierowca wykonał gwałtowny manewr – skręcił do znajdującej się obok bazy Polskiej Grupy Specjalnej i zanim pasażerowie zorientowali się w sytuacji, zobaczyli wycelowane w nich karabiny grupy szturmowej. Ochroniarz Dokmanovicia, Milan Kneziević (były mistrz boksu), nie zdążył nawet sięgnąć po broń. Zatrzymani nie wiedzieli, kto ich schwytał, bo żołnierze porozumiewali się po angielsku, a ubrani byli w kominiarki i kombinezony bez naszywek.
Żołnierze wojsk specjalnych uczestniczyli także w misjach w Iraku i w Afganistanie. Podczas operacji irackiej zdobyli m.in. terminal przeładunkowy ropy naftowej, elektrownię wodną i tamę, zatrzymali kilkudziesięciu członków Al-Kaidy, a także chronili polską ambasadę w Bagdadzie i ambasadora gen. Edwarda Pietrzyka. W Afganistanie uwolnili m.in. pojmanych przez talibów zakładników, głównie Afgańczyków współpracujących z wojskami koalicji, niektórych w ostatniej chwili przez publicznym ścięciem. – Trzeba pokazywać wysiłek żołnierzy Wojska Polskiego w misjach poza granicami. Potrafimy bronić interesów kraju także daleko stąd – podkreślał płk Gąstał.
Wystawę w Centrum Weterana poświęconą misjom polskich wojsk specjalnych można oglądać do lutego 2017 r. Partnerem merytorycznym ekspozycji jest Muzeum Wojska Polskiego.
autor zdjęć: Piotr Lisowski/ CWDPG
komentarze