Ma trzy metry długości, rozwija prędkość do siedmiu węzłów i potrafi zanurzyć się na głębokość pół kilometra. Na pokład nowego niszczyciela min trafił Double Eagle Mk III, ostatni z czterech typów podwodnych pojazdów. Teraz są one integrowane z resztą okrętowych systemów. Marynarze liczą, że w pierwszej połowie 2017 roku na ORP „Kormoran” zostanie podniesiona bandera.
Double Eagle Mk III służy do poszukiwania min. – Ma identyczną antenę jak zainstalowany na okręcie sonar główny, tyle że dzięki niemu zyskujemy dodatkową swobodę – mówi kmdr ppor. Michał Dziugan, dowódca ORP „Kormoran”. Pojazd opuszczany jest pod wodę na światłowodzie. Przez cały czas ma kontakt z pokładem, na który dociera obraz z kamery. Porusza się po wyznaczonym wcześniej akwenie. – Może pracować równocześnie z sonarem głównym, tyle że w pewnej odległości od okrętu. Dzięki temu jesteśmy w stanie przeszukać dużo większy obszar – wyjaśnia kmdr ppor. Dziugan. Na tym jednak nie koniec. Double Eagle potrafi zejść nawet na głębokość 500 metrów, a co za tym idzie jest doskonałym rozwiązaniem problemu tak zwanej termokliny. To warstwa wody, w której dochodzi do gwałtownej zmiany temperatury. Może to utrudnić pracę sonaru. Double Eagle po prostu przez nią przechodzi i rozpoczyna pracę poniżej. – A to sprawia, że możemy skutecznie działać w każdych warunkach hydrometeorologicznych – zaznacza dowódca ORP „Kormoran”.
Na pokład budowanego w Gdańsku okrętu pojazd trafił niedawno. W tej chwili trwa jego integracja z systemami okrętowymi. – Mamy już wszystkie cztery typy pojazdów – mówi kmdr ppor. Dziugan. Poza Double Eagle jednostka została wyposażona w „Hugina”, bezzałogową maszynę, która porusza się po wyznaczonej wcześniej trasie i rejestruje znajdujące się pod powierzchnią obiekty. Kolejne to pojazd typu „Morświn”, przeznaczony do podkładania toczków, czyli ładunków do niszczenia min, oraz „Głuptaki” w dwóch wersjach: inspekcyjnej do identyfikacji niebezpiecznych znalezisk i bojowej. To ostatnie urządzenie potrafi w razie potrzeby samo się zdetonować. – Pojazdy zostaną przez nas przetestowane podczas kolejnej fazy prób morskich – zapowiada kmdr ppor. Dziugan.
Tymczasem niszczyciel przez cały czas przechodzi zabiegi polegające na minimalizacji pól fizycznych. O ich małe wartości zadbano już podczas konstruowania okrętu. Jego kadłub został przecież zbudowany z amagnetycznej stali. – Jednak dzięki odpowiednim zabiegom nawet niewielkie wartości można znacząco obniżyć – przyznaje dowódca ORP „Kormoran”. Ma to ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa okrętu. Współcześnie używane miny zwykle detonowane są w wyniku oddziaływania pola magnetycznego i dźwięku emitowanego przez jednostki pływające.
Historia budowy ORP „Kormoran” sięga 2013 roku. Wówczas to Inspektorat Uzbrojenia podpisał umowę z konsorcjum, na czele którego stoi gdańska stocznia Remontowa Shipbuilding. W myśl ustaleń firma powinna zbudować trzy nowoczesne niszczyciele min, które zastąpią jednostki służące w marynarce wojennej. Okręty zajmą się między innymi poszukiwaniem, klasyfikacją i niszczeniem min morskich, będą osłaniać inne jednostki podczas przejścia morzem oraz chronić kluczowe szlaki żeglugowe. Wejdą w skład 13 Dywizjonu Trałowców, który podlega 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. – Przewidujemy, że „Kormorana” przejmiemy do końca tego roku. Wówczas rozpoczniemy ostatni etap szkolenia załogi. Chcielibyśmy, aby w pierwszej połowie przyszłego roku nastąpiło podniesienie bandery i by okręt wszedł wówczas do linii – wyjaśnia kmdr Krzysztof Zdonek, dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża i dodaje: – Kiedy Centrum Techniki Morskiej zintegruje wszystkie montowane na ORP „Kormoran” systemy, stanie się on w swojej klasie jednym z najnowocześniejszych okrętów na świecie.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze