Do zbudowania 100-metrowego mostu z samobieżnych zestawów M3 nasi sojusznicy potrzebowali podczas „Anakondy” 24 żołnierzy i ośmiu samochodów do transportu. Polscy saperzy przeprawę z PP-64 wznosili przy pomocy 100 osób i 54 pojazdów. Ćwiczenia zweryfikowały nie tylko umiejętności współpracy sojuszników, lecz także sprzęt, jakim dysponują poszczególne armie.
Jednym z zadań wykonywanych podczas ćwiczeń „Anakonda ‘16” było budowanie mostów, po których mogły przemieszczać się oddziały wojsk z ciężkim sprzętem. Żołnierze wznieśli trzy typy przepraw. Wielonarodowy Batalion Inżynieryjny, utworzony przez wojska brytyjskie, niemieckie i holenderskie, najpierw postawił na Wiśle pod Chełmnem dwie przeprawy z amerykańskich samobieżnych zestawów M3. Później na tym samym, ponad 300-metrowym odcinku rzeki sojusznicy zbudowali most pontonowy typu IRB. Z kolei polscy saperzy z 2 Pułku Inżynieryjnego połączyli brzegi Odry pod Krosnem Odrzańskim o szerokości 134 m pontonowym mostem PP-64 Wstęga.
To konstrukcja z lat sześćdziesiątych. Pierwsze komplety tych mostów polska armia dostała na początku lat siedemdziesiątych, a ostatnie w latach osiemdziesiątych. Zatem najnowszy używany przez saperów sprzęt do budowy przepraw liczy około 30 lat. PP-64 jest wykonany ze stali, a nie z aluminium, w związku z czym wiele elementów pęka i się zużywa. Oczywiście jest on systematycznie konserwowany. – Nasz sprzęt zużywa się i potrzebujemy nowego – przyznaje płk Andrzej Solarz, szef Zarządu Inżynierii Wojskowej Inspektoratu Rodzajów Wojsk Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dodaje, że „Anakonda” umożliwiła wypróbowanie nowoczesnego sprzętu w polskich warunkach.
Polscy saperzy pod Krosnem Odrzańskim zbudowali most w niewiele ponad pół godziny. Ale tyle samo czasu zabrało żołnierzom z wielonarodowego batalionu postawienie mostu na ponad dwukrotnie szerszym odcinku. – Na zbudowanie nowoczesnego mostu potrzeba nie tylko mniej czasu, lecz także mniej ludzi i sprzętu do transportu jego elementów – podkreśla płk Solarz.
Dla porównania: do zbudowania 100-metrowego mostu z samobieżnych zestawów M3 potrzeba ośmiu samochodów transportowych i 24 żołnierzy. Aby postawić nowoczesny most pontonowy typu IRB na takim samym odcinku, musi pracować 46 żołnierzy i potrzebne są 24 samochody ciężarowe. Natomiast postawienie 100-metrowego mostu PP-64 wymaga zaangażowania około 100 ludzi obsługi i aż 54 pojazdów! Różnica jest także w możliwościach przeprawowych. PP-64 był konstruowany dla obciążenia pojazdami do 40 t. Jednak dzisiejsze pole walki wymaga, aby po moście mogły przejechać pojazdy ważące dwa razy więcej i takie możliwości mają właśnie M3 i IRB. Wystarczy wspomnieć używany przez polską armię czołg Leopard, którego masa wynosi 65 t.
Inny jest także sposób budowy mostów. M3 różni się od polskiej konstrukcji przede wszystkim tym, że jest to most samobieżny. Po zrzuceniu do wody uruchamia się silnik i pojedynczy element może służyć od razu jako przeprawa promowa dla pojazdu, który zabezpieczy budowę właściwej konstrukcji (tak zrobili na Wiśle saperzy podczas „Anakondy”). Następnie, już na wodzie, łączy się je w jedną wstęgę. W ten sposób most na szerokiej ponad 300 m Wiśle zbudowano w nieco ponad pół godziny, ustanawiając tym samym nieoficjalny rekord.
PP-64 i IRB są budowane w podobny sposób, bo nie są to mosty samobieżne, lecz pontonowe. Ale i tu widać pokoleniową różnicę w konstrukcji. PP-64 to przede wszystkim przeprawa wykonana ze stali, IRB – z aluminium. Wstęgę trzeba rozłożyć jeszcze na samochodzie, IRB zrzuca się do wody i tam dopiero rozkłada poszczególne elementy. Efekt jest taki, że do budowy mostu PP-64 potrzeba dogodnych warunków, by podjechała ciężarówka. Takich wymagań nie ma IRB. – Mosty z amfibii M3 można budować w zasadzie w każdym miejscu. IRB wymaga już jednak wolnego odcinka brzegu, żeby można go było zrzucić z ciężarówek – wyjaśnia dowódca Wielonarodowego Batalionu Inżynieryjnego ppłk Thorsten Schwiering.
Wydawać by się więc mogło, że most typu M3 bije wszystkie konstrukcje na głowę. Saperzy, choć pod wrażeniem tego systemu, wyjaśniają jednak, że obie nowoczesne konstrukcje mają swoje plusy. – Odmienne jest zastosowanie mostu typu M3 i IRB. Pierwszy jest konstrukcją, którą stosuje się do zbudowania szybkiej przeprawy, np. dla oddziałów pierwszego rzutu. Ale do zbudowania mostu dla logistyki czy jako przeprawy stałej dla większych sił lepsza jest konstrukcja IRB. Szczerze mówiąc, przydałyby się nam oba typy mostów – mówi płk Solarz.
Zdaniem niektórych ekspertów, IRB jest dla naszego wojska o tyle wygodniejszy, że jest mostem pontonowym, zatem nie ma potrzeby zmieniania całego systemu szkolenia wojsk inżynieryjnych.
autor zdjęć: sierż. Marcin Lewandowski
komentarze