moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Personnel Recovery, czyli jak uratować rozbitka

Pilot samolotu wykonuje lot rozpoznawczy nad rejonem konfliktu zbrojnego. Nagle awaria zmusza go do katapultowania. Do akcji wkracza specjalna, kilkudziesięcioosobowa grupa ratunkowa. Od ich sprawności zależy, jak szybko uda się ewakuować lotnika. Prowadzenie misji Personnel Recovery ćwiczyli w Mińsku Mazowieckim piloci 2 eskadry śmigłowców.


Ewakuacje rozbitków są uważane za jedne z najtrudniejszych misji lotniczych. W Polsce może je prowadzić wyłącznie 2 Eskadra Śmigłowców, wchodząca w skład 56 Bazy Lotniczej z Inowrocławia. – Spełniamy natowskie wymagania dotyczące planowania i prowadzenia misji odzyskiwania personelu – mówi ppłk pilot Piotr Kowalski, dowódca eskadry.

Jednostka od kilku lat bierze udział w międzynarodowych szkoleniach dotyczących tzw. Personnel Recovery, czyli odzyskiwania personelu. Pierwszy raz w tego typu ćwiczeniach żołnierze wzięli udział we Francji w 2013 roku. Rok później byli w Belgii, a ostatnio – na Węgrzech. Na początku kwietnia podobne szkolenie zorganizowali w Polsce. – Ćwiczyliśmy w 23 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim oraz na pobliskim poligonie lotniczym Jagodne. Szkolenie trwało trzy dni, wzięło w nim udział prawie 40 wojskowych z inowrocławskiej bazy – mówi ppłk Piotr Kowalski. Korzystali z dwóch śmigłowców Mi-24 oraz dwóch W-3PL „Głuszec”. Wraz z nimi szkolili się piloci myśliwców MiG-29 z Mińska Mazowieckiego.

Żołnierze dostali trzy scenariusze ćwiczeń. Zadanie za każdym razem brzmiało tak samo: ewakuować rozbitka, ale każda sytuacja wymagała nieco innych działań. Pierwszy scenariusz zakładał, że w rejonie konfliktu o małej skali, takiego gdzie nie ma wyraźnej linii styczności, odbywa się lot rozpoznawczy pary samolotów – opowiada ppłk Kowalski. Jedna z maszyn ulega awarii, jej pilot katapultuje się. Lotnik z drugiej maszyny natychmiast informuje bazę o zdarzeniu. – W tym momencie realizuje zadania dowódcy na miejscu zdarzenia – wyjaśnia dowódca eskadry.

Każdy pilot wyposażony jest w specjalną radiostację ratowniczą, dzięki której po awaryjnym lądowaniu jest w stanie nawiązać utajnioną łączność radiową oraz przekazać dokładną pozycję rozbitka. – Ogólnie mówiąc, możliwe jest śledzenie prawie każdego jego kroku za pomocą sieci satelitarnej – wyjaśnia ppłk Piotr Kowalski. – Dzięki temu specjaliści w bazie dość szybko mają dokładne dane o tym, gdzie obecnie znajduje się rozbitek.

Wyścig z czasem, czyli planowanie w 4 godziny

Nad planem ewakuacji żołnierza pracuje specjalny zespół zadaniowy PRTF (Personnel Recovery Task Force). – W wielkim uproszczeniu to minijednostka zajmująca się planowaniem i późniejszą realizacją akcji odzyskiwania izolowanego personelu – mówi ppłk Kowalski. W zależności od wielkości i zadania komponentu, pracuje w nim około 25-30 osób. Działają w kilkuosobowych grupach i odpowiadają za różne etapy operacji: plan i trasę lotu, łączność, sposób działania w rejonie celu, taktykę naziemną, pomoc medyczną. Wypracowanie ostatecznego planu trwa od czterech do sześciu godzin. – Czas ma tu znaczenie, bo przeważnie im dłużej rozbitek przebywa w odosobnieniu, tym bardziej komplikuje się plan działania. A szanse bezpiecznego odzyskania lotnika maleją – zauważa ppłk Kowalski.

Akcją dowodzi RMC (Rescue Mission Commander). To osoba, która kieruje przygotowaniami, akceptuje i zgrywa plany działania, stworzone przez poszczególne osoby lub zespoły. – To właśnie ona daje sygnał do rozpoczęcia akcji po otrzymaniu wstępnej autoryzacji od przełożonych z Połączonego Centrum Odzyskiwania Izolowanego Personelu – mówi dowódca eskadry.

Wreszcie – do miejsca, w którym znajduje się rozbitek – wysłana zostaje grupa ratunkowa. Jej skład zależy od zadania, ale obowiązkowymi elementami są: śmigłowce ratownicze RV (Rescue Vehicle), śmigłowce i samoloty osłony (RW i FW RESCORT), samoloty RESCAP, które osłaniają akcję „z góry” i są odpowiedzialne za ewentualną walkę w powietrzu z samolotami przeciwnika. Podczas ćwiczeń w Mińsku Mazowieckim tę rolę odgrywały MiG-i-29.

Po wylądowaniu śmigłowców ratowniczych, desantują się z nich żołnierze. Ich zadaniem jest identyfikacja i ewakuacja rozbitka. Mogą oni także w razie potrzeby udzielić pilotowi pomocy medycznej (zespół z Inowrocławia dzięki porozumieniu z miejscowym szpitalem, jeździ w ekipach ratunkowych karetek pogotowia). Bywa, że ze względu na stan ewakuowanego na pokładzie przeprowadzane są także pierwsze badania i zabiegi. Śmigłowiec W-3PL „Głuszec” wyposażony jest podobnie jak typowa karetka pogotowia - można w nim zrobić EKG, podać tlen, unieruchomić kręgosłup czy zaintubować pacjenta. W tym czasie śmigłowiec transportuje rozbitka do bazy lub w inne bezpieczne miejsce. Jednak zanim do tego dojdzie, żołnierze muszą zweryfikować tożsamości rozbitka, czyli przeprowadzić tzw. autentykację.

Zidentyfikować rozbitka

– Zanim uda się ustalić, z kim załoga śmigłowca ma do czynienia, żołnierze ze względów bezpieczeństwa podchodzą do rozbitka jak do przeciwnika – wyjaśnia ppłk Kowalski. – Oznacza to, że musi on bezwzględnie wykonywać ich polecenia i działać „w sposób przewidywalny” – dokładnie tak, jak został wcześniej wyszkolony – dodaje dowódca.

Jest kilka sposobów, by sprawdzić tożsamość rozbitka. W przypadku scenariusza, który ćwiczyli żołnierze w Mińsku Mazowieckim, pierwszym etapem identyfikacji było już samo zawiadomienie o wypadku. – Pilot, który zaalarmował o katapultowaniu swojego kolegi, dokonał jego wstępnej autentykacji, bez podawania nazwiska czy stopnia. Wykorzystał jedno z dostępnych narzędzi, podając na przykład literę dnia czy jedną z liter z „koloru" dnia, które w znanym żołnierzom kodzie mają konkretne znaczenie – mówi ppłk Kowalski. To pierwszy etap. Inne sposoby identyfikacji dotyczą na przykład pytań osobistych. Każdy żołnierz przed wyjazdem na misję ustala swoje hasła. Na przykład pytanie: „Jak miała na imię twoja pierwsza sympatia?”, odpowiedź: „Anna”. Takie pytanie pada, gdy żołnierze identyfikują rozbitka.

Podczas trzydniowego szkolenia w Mińsku Mazowieckim żołnierze trenowali jeszcze dwa inne scenariusze. Jeden z nich zakładał, że poszkodowanym jest oficer prasowy oraz cywilny fotoreporter. W tym przypadku rozbitek nie był przeszkolony z zasad SERE, czyli przetrwania w nieprzyjaznym terenie. W takiej sytuacji identyfikacja tożsamości jest utrudniona. – Najpierw polegaliśmy tylko na informacji od oficera prasowego, który telefonicznie powiadomił bazę i podał jedną z liter ogólnego hasła dnia. Dalszą identyfikację rozbitków prowadzono na przykład przy pomocy zdjęć z dokumentów osobistych – mówi ppłk Kowalski.

Według trzeciego scenariusza z samolotu katapultowało się dwóch wojskowych. – Trudność tego zadania polegała na tym, że wylądowali w oddalonych od siebie miejscach, w dodatku jeden z nich złamał nogę. Trzeba było decydować: po którego z nich lecieć najpierw, a może po dwóch jednocześnie różnymi śmigłowcami? – opowiada ppłk Kowalski. Tym razem szkolący się żołnierze postanowili najpierw zabrać na pokład lotnika ze złamaną nogą, a potem polecieli po drugiego rozbitka.

Różne typy misji

Operacje Personnel Recovery należą do najbardziej skomplikowanych misji lotniczych. Ich celem jest ewakuacja osób nie tylko z rejonów objętych konfliktem. Wojskowi takie misje dzielą na trzy rodzaje.

SAR (Search and Rescue) – to poszukiwania rozbitka w środowisku znanym i przyjaznym, jedyną barierą do pokonania jest tu niekorzystna pogoda czy ukształtowanie terenu. Ratowana osoba nie musi mieć za sobą szkolenia SERE ani współpracować z siłami odzyskującymi – ważne jest tylko nawiązanie łączności, podanie położenia i oczekiwanie na pomoc. Innym typem operacji jest Combat Recovery – misje odzyskiwania osób nieprzeszkolonych, przebywających na terenach objętych konfliktem. Z kolei z misją CSAR (Combat Search and Rescue) mamy do czynienia, gdy na terenie objętym konfliktem zbrojnym ratuje się rozbitka przeszkolonego, znającego procedury, wyposażonego w zestaw ratunkowy. Ostatnim rodzajem misji odzyskiwania personelu jest NAR (Non-Conventional Assisted Recovery) – to misje prowadzone z zasady przez Wojska Specjalne, choć często biorą w nich udział także osoby z innych służb specjalnych. Takie działania często połączone są z operacją bezpośredniego odbijania zakładników.

2 Eskadra Śmigłowców z 56 Bazy Lotniczej w Inowrocławiu jest wyspecjalizowanym pododdziałem lotniczym, przeznaczonym do realizacji misji z zakresu Personnel Recovery. Jednostka wyposażona jest w śmigłowce wielozadaniowe W-3PL „Głuszec”, które specjalnie zmodernizowano na użytek w akcjach ratowniczych oraz śmigłowce bojowe Mi-24.

Ewa Korsak

autor zdjęć: Bartosz Bera/rbsphotos.com

dodaj komentarz

komentarze

~ja
1463394240
Żołnierze jak zwykle bez optyki na Berylach. Żenada.
4A-57-54-77

Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
 
Wytropić zagrożenie
Wojna w świętym mieście, część druga
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Zachować właściwą kolejność działań
Szpej na miarę potrzeb
Na straży wschodniej flanki NATO
Ramię w ramię z aliantami
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
SOR w Legionowie
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
NATO on Northern Track
Święto stołecznego garnizonu
Sprawa katyńska à la española
Front przy biurku
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Rekordziści z WAT
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Charge of Dragon
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Gunner, nie runner
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Kadisz za bohaterów
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
25 lat w NATO – serwis specjalny
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Pod skrzydłami Kormoranów
Przygotowania czas zacząć
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiany w dodatkach stażowych
NATO na północnym szlaku
Sandhurst: końcowe odliczanie
Wojna na detale
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Kolejne FlyEye dla wojska
Strażacy ruszają do akcji
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Wojna w świętym mieście, epilog
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
W Italii, za wolność waszą i naszą
Wojna w Ukrainie oczami medyków

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO