Polska armia kupuje 29 zestawów łączności troposferycznej o kryptonimie „Mimoza”. Właśnie ogłosiła przetarg na ich dostawę. Mają zapewniać łączność na odległość co najmniej 200 kilometrów, pracować w paśmie C o częstotliwości pomiędzy 4,4 GHz a 5 GHz, ich wymiary zaś muszą być na tyle małe, by dwie osoby mogły ręcznie załadować zestaw na ciężarówkę Jelcz 442.
Firmy mają czas do 25 maja na zgłoszenie swojego udziału w tym postępowaniu. Czteroletnia (czas dostaw wynosi 42 miesiące) umowa na dostawę sprzętu powinna zostać podpisana pod koniec roku. Kontrakt wart jest kilkadziesiąt milionów złotych.
Łączność troposferyczna to system komunikacji radiowej wykorzystujący do przesyłania informacji na duże odległości – powyżej 200 kilometrów – właściwości najniższej warstwy atmosfery Ziemi. Troposfera, bo o niej mowa, sięga od powierzchni planety do 18 kilometrów w górę (nad równikiem) i charakteryzuje się tym, że odbija w kierunku Ziemi większość fal radiowych.
Zaletą łączności troposferycznej, w przeciwieństwie na przykład do satelitarnych systemów komunikacji, jest to, że nie można jej zakłócić. To dlatego sowiecka Rosja zbudowała w oparciu o troposferyczne radiolinie system łączności strategicznej BARS, którym przesyłano zakodowane meldunki pomiędzy Związkiem Radzieckim a Polską, Niemiecką Republiką Demokratyczną, Bułgarią, Węgrami i Czechosłowacją. – Żartowaliśmy czasem, że był to taki wojskowy, czerwony telefon, do komunikacji z Moskwą – wspomina Mariusz Leszczykowski, były żołnierz 8 Pułku Zakłóceń Radioelektronicznych z Grudziądza.
W troposferyczne radiostacje wyposażone są również wojska amerykańskie, które podczas I wojny w Zatoce Perskiej wykorzystywały tego typu łączność do komunikacji z dowództwami ulokowanymi w Stanach Zjednoczonych.
Polska armia prace analityczno-koncepcyjne nad wyposażeniem żołnierzy w systemy łączności troposferycznej rozpoczęła trzy lata temu. W ubiegłym roku Inspektorat Uzbrojenia MON zaprosił do dialogu technicznego firmy oferujące tego typu sprzęt. Zapowiadał, iż Siły Zbrojne RP chcą kupić prawie 30 aparatowni troposferycznych o kryptonimie „Mimoza”.
Przetarg na kupno „Mimoz” został w końcu ogłoszony 12 kwietnia. Jakiego sprzętu szuka nasze wojsko? „Mimozy” muszą zapewniać łączność na odległość co najmniej 200 kilometrów – przy szybkości przesyłania danych wynoszącej 20 megabitów na sekundę lub co najmniej 250 kilometrów, gdy prędkość transferu danych spadnie do 8 megabitów na sekundę. Urządzenia mają pracować w paśmie C, w częstotliwości pomiędzy 4,4 GHz a 5 GHz. Po spakowaniu ich wymiary powinny umożliwiać ręczny załadunek zestawu przez dwuosobową załogę ciężarówki Jelcz 442.
Szczegółowa specyfikacja techniczna aparatowni, określająca m.in. z jakimi protokołami komunikacyjnymi muszą być kompatybilne „Mimozy”, jest niejawna. Otrzymają ją jedynie podmioty, które zostaną dopuszczone do przetargu.
autor zdjęć: SHAPE NATO
komentarze