Zakładają na lodzie stanowisko bazy nurkowej, a potem schodzą na głębokość sięgającą 15 metrów, by poszukiwać i wydobywać pozostawione tam obiekty. Korzystają przy tym z pojazdu podwodnego typu ROV i sonaru – tak ćwiczą w Mrągowie nurkowie Brzegowej Grupy Ratowniczej z Dywizjonu Okrętów Wsparcia.
– Lód i zalegający na nim śnieg sprawiają, że widoczność pod wodą jest gorsza, zwłaszcza w pochmurne dni, ale nie to stanowi największe utrudnienie – przyznaje kmdr ppor. Marek Dawidziuk, dowódca Brzegowej Grupy Ratowniczej. Przede wszystkim nurkowie muszą się liczyć z niską temperaturą. Może ona wywierać niekorzystny wpływ na sprzęt, z którego korzystają. A to niesie ze sobą liczne zagrożenia, choćby ryzyko zamarznięcia aparatów oddechowych. Na tym jednak nie koniec. – Nurek wykonuje zadanie w zamkniętej przestrzeni. Do wody schodzi przez wykonany w wodzie przerębel. Z powrotem na powierzchnię musi się wydostać tą samą drogą – podkreśla kmdr ppor. Dawidziuk. W sytuacjach awaryjnych może skorzystać z dodatkowego otworu, który przygotowywany jest przed nurkowaniem w sąsiedztwie przerębla głównego. Orientację powinien również ułatwić mu fakt, że pokrywa lodowa wokół tych miejsc zostaje odśnieżona. – Mimo że nurkowie marynarki wojennej wykonują zadania pod lodem stosunkowo rzadko, każdego roku doskonalą się w prowadzeniu prac w takich właśnie warunkach – zaznacza kmdr ppor. Dawidziuk.
Szkolenie poligonowe pododdziału specjalistów z BGR potrwa do 29 stycznia. Swoje umiejętności doskonalą oni w Wojskowym Ośrodku Szkoleniowo-Kondycyjnym nad jeziorem Czos w Mrągowie. – W tej chwili grubość pokrywy lodowej wynosi tutaj 20 centymetrów. Zadania wykonujemy na głębokości sięgającej 15 metrów – informuje kmdr ppor. Dawidziuk. Polegają one przede wszystkim na poszukiwaniu i wydobywaniu z wody rozmieszczonych tam uprzednio obiektów. – Pierwszy krok wiąże się z przygotowaniem bazy nurkowej i stanowiska wykonywania prac podwodnych – wyjaśnia kmdr ppor. Dawidziuk. Są one ulokowane na lodzie. Nurek, który schodzi do wody, ma kontakt z kierownikiem nurkowania dzięki lince sygnalizacyjnej oraz bezprzewodowej łączności radiowej. – Podczas wykonywania zadań korzystamy z sonaru dookrężnego Hammerhead oraz pojazdu podwodnego SeaBotix LBV150. Pierwszy pomaga zlokalizować obiekt, drugi ułatwia jego identyfikację – tłumaczy kmdr ppor. Dawidziuk.
Podczas zgrupowania nurkowie BGR zmierzą się również z zadaniem programowym R-2. To test, który sprawdzi poziom wyszkolenia żołnierzy. – Scenariusz zadania poznamy w ostatniej chwili. Można założyć, że będzie się ono wiązało się organizacją akcji ratunkowej w celu wydobycia obiektu spod lodu – zaznacza dowódca BGR. Umiejętności pododdziału sprawdzi komisja złożona z dowódcy Dywizjonu Okrętów Wsparcia i specjalistów flagowych.
Brzegowa Grupa Ratownicza to blisko 30-osobowy pododdział, który stanowi część wspomnianego Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 Flotylli w Gdyni. W jej skład wchodzą specjaliści mający uprawnienia nurków ratownictwa, sterników morskich, ratowników medycznych. – BGR ściśle współpracuje z załogami okrętów ratowniczych, może też działać samodzielnie. Nurkowie operują wówczas z pokładu łodzi hybrydowych – informuje kpt. mar. Przemysław Płonecki z biura prasowego 3 Flotylli. Jednostka przeznaczona jest do prowadzenia zadań poszukiwawczo-ratowniczych, ratowniczo-nurkowych, może też brać udział w usuwaniu skutków klęsk żywiołowych. Służący w niej marynarze działają zarówno na pełnym morzu czy w portach, jak i na akwenach w głębi lądu. Ostatnio wraz z nurkami z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków WP oraz specjalistami z Grupy Nurków Minerów w Gdyni brali udział w tak zwanej inwentaryzacji dna Jeziora Kamionkowskiego w Warszawie. Istniało zagrożenie, że na dnie akwenu zalegają niewybuchy z czasów II wojny światowej. Podczas akcji nurkowie znaleźli szczątki alianckiego samolotu Liberator. Został on zestrzelony przez Niemców w 1944 roku, kiedy leciał ze zrzutem dla powstania warszawskiego.
autor zdjęć: kpt. mar. Przemysław Płonecki
komentarze