O gospodarce i bezpieczeństwie Afganistanu opowiada „Polsce Zbrojnej” prof. Piotr Balcerowicz, orientalista i kulturoznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. – Dziesięć lat, podczas których budowano afgańskie siły zbrojne, to czas stracony – uważa ekspert i dodaje, że bieda popycha afgańskich żołnierzy do wstępowania w szeregi talibów albo tzw. Państwa Islamskiego.
Gdyby miał Pan podsumować operację w Afganistanie, jaka byłaby jej ocena?
Piotr Balcerowicz: Sytuacja w tym kraju jest bardziej skomplikowana niż latem 2001 roku. Minione kilkanaście lat to w dużym stopniu zmarnowany czas i zaprzepaszczone fundusze, choć nie całkowicie, bo zbudowano wiele szkół i szpitali oraz poprowadzono linie energetyczne, ponieważ w Afganistanie nie było prądu. Nikt jednak nie pomyślał, co się stanie, gdy zachodnie pieniądze przestaną płynąć. Obecnie produkt krajowy brutto w tym kraju wynosi około 1%. To kompletna katastrofa. Rok temu PKB osiągał 9%, ale państwo rozwijało się gospodarczo tylko dlatego, że było permanentnie na kroplówce. Nikt nie zadał sobie pytania, co się stanie z pacjentem, gdy kroplówka zostanie odłączona.
A pacjent umiera…
W tym przypadku dogorywa. Bezrobocie gwałtownie się zwiększyło. Trudno o wiarygodne statystyki, ale sektor budowlany wysyła jeden sygnał: nie ma zamówień. Brak pracy zwiększa także falę afgańskich uchodźców, wynoszą się przedsiębiorcy, zamiera handel. Gospodarczo ten kraj nie ma żadnych perspektyw. Afganistan potrzebował scentralizowanego planu, określenia gospodarczych priorytetów, na przykład rozwijania rolnictwa, które jest jego największym potencjałem. Jednak budową tego sektora nie były zainteresowane ani społeczność międzynarodowa, ani rządy afgańskie. Rolnictwo jest rozczłonkowane na małe gospodarstwa, które ledwo mogą przetrwać, dlatego przechodzą na uprawę opiumowego maku. Brakuje infrastruktury drogowej, która umożliwiałaby przepływ produktów do większych miast. Nie ma przetwórstwa. To tylko jeden z przykładów afgańskich problemów. Podstawowym jest terroryzm, ale to już objaw choroby, jaka trapi ten kraj.
Jak sytuacja gospodarcza wpływa na bezpieczeństwo w Afganistanie?
Wpływa bezpośrednio, bo maleje poparcie dla rządu i jego polityki, wzrasta frustracja i Afgańczycy przyłączają się do talibów. Robią to nie z przyczyn ideologicznych czy religijnych, lecz z powodu biedy. Żołnierze armii afgańskiej dostaną około 100–150 dolarów żołdu, u talibów otrzymają 300 dolarów. Jeśli przyłączą się do Państwa Islamskiego, suma ta wzrośnie do 700 dolarów.
Czy talibowie wrócą do władzy?
W 2009 roku mówili, że ich siatka administracyjna pokrywa cały kraj. W rzeczywistości kontrolowali część prowincji. Bywało, że lokalna administracja współpracowała i z talibami, i z Kabulem. Jednak w ostatnich dwóch latach współpraca ze stolicą niemal całkowicie ustała. Moim zdaniem, talibowie kontrolują obecnie 80% Afganistanu. Podobnie było w 1988 roku podczas okupacji radzieckiej – Rosjanie kontrolowali tylko duże miasta, reszta kraju znajdowała się w rękach talibów. W 2008 roku pojawił się pomysł prezydenta Baracka Obamy dotyczący relokacji wojska i nowej strategii, której celem była zamiana miast w bastiony. Mówiłem wówczas, że skończy się to tak samo jak dla Rosjan… I tak się stało.
Cały wywiad można przeczytać w styczniowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Arch. Piotra Balcerowicza
komentarze