Zaledwie tydzień po tragicznych zamachach w Paryżu odbyły się 19. targi bezpieczeństwa wewnętrznego i policji Milipol. W hali wystawienniczej Paris Nord Villepinte można było obejrzeć ofertę około 1000 firm. Przekrój prezentowanego sprzętu był w zasadzie pełny – poczynając od dronów i pojazdów opancerzonych, skończywszy na wyposażeniu dla psów służbowych. Przez trzy dni – od 17 do 20 listopada – przez targi przewinęło się tysiące zwiedzających.
Pomimo zamachów, w których zginęło ponad 130 osób, a około 300 zostało rannych, organizatorzy nie zdecydowali się na odwołanie wystawy. Z udziału w niej zrezygnowało jedynie kilka firm. Powody były różne, począwszy od względów bezpieczeństwa, poprzez wyrazy sprzeciwu wobec piątkowych wydarzeń, po problemy natury formalnej z transportem sprzętu (np. firma Arsenal). Mimo to wystawa zgromadziła około 1000 wystawców i przyciągnęła tysiące zwiedzających.
Co ciekawe, w samym Paryżu i na terenie targów nie było widać wzmożonych środków bezpieczeństwa. W tym samym czasie po ulicach miasta poruszały się patrole jednostki specjalnej CRS. Z kolei takie miejsca jak dworce czy lotnisko były patrolowane przez w pełni wyekwipowanych i uzbrojonych spadochroniarzy.
Ochrona targów składała się wyłącznie z nieuzbrojonych ochroniarzy, a kontrole bezpieczeństwa nie były zbyt dotkliwe. Oczywiście nie wiem, ilu funkcjonariuszy różnych służb poruszało się po terenie wystawy „undercover”, ale robili to na pewno dobrze, bo nie byli widoczni. Jest to o tyle ciekawe, że duża impreza wystawiennicza (dwa razy większa niż nasze MSPO) i to jeszcze poświęcona bezpieczeństwu wewnętrznemu i policji wydawała się idealnym celem dla terrorystów. Dlatego spodziewaliśmy się kordonu policji, psów, antyterrorystów i samochodów opancerzonych wokół terenu ekspozycji, a zastaliśmy tam jedynie ochroniarzy i to uzbrojonych wyłącznie w krótkofalówki. Wszystko, czego wymagali od wchodzących na teren targów, to rozpięcie okrycia wierzchniego. Nieco bardziej szczegółowa kontrola była przy wejściu, ale i tak ograniczała się ona do przejścia przez standardową bramkę wykrywającą metale (i to o niespecjalnie wysokim poziomie czułości) oraz pokazaniem wnętrza torby.
Jeśli chodzi o profil Milipolu, to można go porównać do rodzimego Europoltechu, ale kilkakrotnie większego i bardziej „międzynarodowego” – firmy z Izraela, USA czy Chin były reprezentowane tak licznie, że stworzone były dla nich całe sektory stoisk. Wystawiany był sprzęt przeznaczony przede wszystkim dla policji i sił porządkowych, ale nie zabrakło także takiego, który bardziej pasuje do wojska (np. większość ekspozycji norweskiego NFM i Revision, spora część broni strzeleckiej firm KAC oraz H&K czy też część pojazdów będących typowymi MRAP-ami). Przekrój sprzętu był w zasadzie pełny – poczynając od dronów i pojazdów opancerzonych, skończywszy na wyposażeniu dla psów służbowych.
Ekspozycja była naprawdę ogromna, a liczba wystawców sprawiała, że nie było możliwości dotrzeć w każde miejsce i wszystkiemu się przyjrzeć.
autor zdjęć: Michał Sitarski
komentarze