Służby antykryzysowe podniosły alarm po tym, jak pasażerowie metra zaczęli tracić przytomność, a na peronach czuć było zapach niezidentyfikowanej substancji. Okazało się, że to atak terrorystyczny. Na ratunek ruszyły służby działające w Krajowym Systemie Wykrywania Skażeń i Alarmowania. Podobne manewry trwają w całym kraju – żołnierze i funkcjonariusze ćwiczą akcje antykryzysowe.
Na stację metra Stadion Narodowy wjeżdża pociąg. Z wagonów wychodzą pasażerowie. Część z nich zmierza w kierunku wyjścia ze stacji, część przysiada na ławkach. Niektórzy bezwładnie opadają na posadzkę, inni, już nieprzytomni, pozostają w wagonach. Skala zjawiska stawia na nogi wszystkie służby ratownicze. Pod stację metra podjeżdżają wozy straży pożarnej, wojska, pogotowia. Rozpoczyna się akcja ratunkowa.
Ćwiczenia „Patrol-15” to sprawdzian skuteczności Krajowego Systemu Wykrywania Skażeń i Alarmowania. W manewrach w całym kraju uczestniczy wojsko, policja, straż pożarna, ratownicy medyczni, inspektorzy sanitarni, pracownicy Państwowej Agencji Atomistyki.
Jako pierwsi na perony warszawskiego metra wkraczają strażacy. Oceniają sytuację. Sprawdzają, ile osób jest poszkodowanych, w jakim są stanie. Ze względu na to, że istnieje ryzyko rozprzestrzenienia niebezpiecznej substancji, nikomu nie pozwalają oddalić się z miejsca zdarzenia.
W tym czasie pracę rozpoczyna kolejna ekipa. Funkcjonariusze sprawdzają, czy mają do czynienia ze skażeniem chemicznym, biologicznym czy może promieniotwórczym. Eksperci biorący udział w ćwiczeniu wyjaśniają, że substancje promieniotwórcze są wykrywane przez urządzenia już z odległości kilku metrów, natomiast skażenia chemiczne dopiero po bezpośrednim kontakcie z urządzeniem. Do pomiarów promieniowania zawsze – dla zwiększenia wiarygodności odczytu – używa się dwóch urządzeń. Jednak dopiero po przebadaniu substancji w laboratorium uda się ją dokładnie zidentyfikować.
Kolejnym etapem akcji jest ewakuacja porażonych. Tu obowiązuje procedura typowa dla ratownictwa podczas zdarzeń masowych – najpierw ze stacji wychodzą ci, którzy mogą to zrobić samodzielnie, później osoby, które potrzebują wsparcia, a na końcu ewakuuje się nieprzytomnych. Każdy, kto znajdował się na skażonym terenie, musi przejść dekontaminację, czyli oczyszczanie. – Zanim porażeni trafią do szpitali, muszą być pozbawieni środka trującego – wyjaśnia płk Sławomir Kleszcz, szef Zarządu Obrony przed Bronią Masowego Rażenia w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych, który jest kierownikiem ćwiczenia „Patrol-15”. – Dzięki temu będziemy mieli pewność, że skażenie nie będzie się rozprzestrzeniało – wyjaśnia. Oczyszczanie odbywa się w namiotach, które straż rozstawiła nieopodal stacji.
Później prace rozpoczyna wojsko. Chemicy pobierają próbki substancji i transportują je do Centralnego Ośrodka Analizy Skażeń. Tam zostaną dokładnie zbadane. Dowódca ośrodka płk Bogusław Kot wyjaśnia, że nazwa substancji trafi do dokumentacji, ale ujawniona zostanie dopiero po zakończeniu ćwiczeń. – Jeśli wynik z badań w laboratorium będzie taki sam jak ten, który zawiera dokumentacja, będzie można stwierdzić, że manewry zakończyły się sukcesem – mówi pułkownik.
Tą częścią ćwiczenia dowodzi straż pożarna. – Podczas tego rodzaju akcji zawsze kierownikiem jest przedstawiciel służb, których rola jest dominująca – mówi płk Kleszcz. Dodaje, że wojsko mogłoby samodzielnie przeprowadzić taką akcję, jednak podczas ćwiczeń chodzi o przetestowanie współpracy wszystkich służb. Nadbrygadier Józef Galica, mazowiecki komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej, pozytywnie ocenia manewry. – Udało się zrealizować wszystkie założenia – dodaje.
Obserwująca ćwiczenia prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że podobny do ćwiczonego scenariusz miał miejsce w 1995 roku w Tokio. Wówczas w metrze terroryści naprawdę rozpylili sarin – toksyczny środek chemiczny. Zginęło 12 osób, a ponad 5 tysięcy zostało rannych.
Manewry „Patrol-15” odbywają się w całym kraju. W ich warszawską część zaangażowano 200 osób, osiemdziesiąt z nich to statyści. W tej roli wystąpili żołnierze z 1 Brygady Pancernej w Wesołej.
Żołnierze i funkcjonariusze ćwiczyli także w Tarnobrzegu, gdzie musieli się zmierzyć z amoniakiem wyciekającym z instalacji produkcyjnej w Zakładach Chemicznych „Siarkopol”. Z kolei w Karczewie chemicy interweniowali z powodu wywróconej cysterny i substancji wpływającej do Wisły, walczyli też z dżumą, którą turyści przywieźli z Chin. Dziś w Świerku służby będą zmagać się z substancją promieniotwórczą wydobywającą się z reaktora. Ich zadaniem będzie odnalezienie źródła wycieku i zneutralizowanie promieniowania.
W ćwiczeniach biorą udział jednostki podległe sześciu Ministerstwom: Obrony, Spraw Wewnętrznych, Zdrowia, Rolnictwa, Środowiska oraz Infrastruktury. Wszystkie są bowiem zaangażowane w funkcjonowanie Krajowego Systemu Wykrywania Skażeń i Alarmowania. KSWSiA powołany został w 2013 roku, by koordynować działania w poszczególnych resortach. Jego funkcjonowanie nadzoruje minister obrony narodowej.
autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski, Adam Kozioł / ZCh Siarkopol
komentarze