36 tysięcy żołnierzy z 37 państw, ponad 150 samolotów, blisko 70 okrętów – w południowej Europie rozpoczęła się właśnie poligonowa część „Trident Juncture 2015”. Z Polski na ćwiczenia wyjechało 640 żołnierzy i około 200 sztuk ciężkiego sprzętu, m.in. myśliwce F-16. Największe od lat manewry wojsk NATO będą trwały ponad dwa tygodnie.
W Afryce wybuchł konflikt. Dwa państwa wybudowały tamy na Nilu, co spowodowało, że w trzecim zaczęło brakować wody. Jego rząd zdecydował się na zbrojną interwencję. W tym momencie do gry wchodzi ONZ i zgadza się na wysłanie w rejon konfliktu wojsk NATO. Tak w skrócie przedstawiał się scenariusz zakrojonej na wielką skalę wirtualnej operacji, z którą przez dwa tygodnie mierzyli się sztabowcy z Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w holenderskim Brunssum. – Przedsięwzięcie miało potwierdzić naszą gotowość do kierowania Siłami Odpowiedzi NATO. Będziemy nimi dowodzić w przyszłym roku – mówi kmdr ppor. Piotr Wojtas z biura prasowego JFC Brunssum.
Scenariusz ułożyli specjaliści z Joint Warfare Centre ze Stavanger w Norwegii. Wirtualna gra toczyła się przez blisko dwa tygodnie i zakończyła się pomyślnie.– Dowództwo uzyskało certyfikację – informuje kmdr ppor. Wojtas. Z sukcesu cieszyć się mogli również polscy żołnierze, którzy współtworzą grupę zadaniową OPBMR (Obrona przed Bronią Masowego Rażenia). – Wykonywaliśmy zadania na rzecz różnego rodzaju komponentów. Udało nam się uzyskać bardzo wysoką ocenę dowództwa w Brunssum – podkreśla mjr Krzysztof Pesta, szef sztabu grupy zadaniowej OPBMR, który na co dzień służy w 4 Pułku Chemicznym w Brodnicy.
Wirtualna operacja stanowiła wstęp do ćwiczeń prowadzonych w świecie rzeczywistym. A są to manewry zorganizowane z wyjątkowym rozmachem. Bierze w nich udział 36 tysięcy żołnierzy z 37 państw NATO i krajów z nimi współpracujących. Wkład w ćwiczenia miała m.in. Ukraina. – Należący do ukraińskich sił powietrznych samolot An-124 przetransportował do Saragossy trzy czeskie śmigłowce Mi-171 – mówi kmdr ppor. Wojtas. Na poligonach południowej Europy pojawi się ponad 150 różnego typu samolotów, przeszło 60 okrętów nawodnych i siedem podwodnych, setki pojazdów, w tym czołgi i transportery opancerzone. Żołnierze i marynarze będą ćwiczyć w Hiszpanii, Włoszech, Portugalii oraz na Morzu Śródziemnym i Atlantyku. W planach znalazło się m.in. przeprowadzenie desantów morskich na Sardynii, w Hiszpanii i Portugalii.
Z Polski na manewry pojechało 640 żołnierzy, ponad 200 różnego rodzaju pojazdów i przyczep oraz osiem samolotów, między innymi sześć F-16 z 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Trzon polskich sił stanowi 400-osobowa grupa zadaniowa OPBMR z 4 Pułku Chemicznego w Brodnicy. To właśnie żołnierze z Brodnicy w przyszłym roku wejdą w skład Sił Odpowiedzi NATO. Tak więc „Trident Juncture” również dla nich stanowi próbę generalną przed dwunastomiesięcznym dyżurem, podczas którego praktycznie z dnia na dzień będą mogli być wysłani w rejon konfliktu tysiące kilometrów od macierzystej bazy.
Ćwiczenia na poligonach faktycznie rozpoczną się dziś, ale oficjalnie zostały zainaugurowane w poniedziałek we włoskiej bazie Trapani. – Manewry wzmocnią naszą gotowość do działania i możliwości współpracy również z naszymi partnerami. To demonstracja, że NATO jest gotowe odpowiedzieć na groźby z jakiejkolwiek strony – podkreślał Alexander Vershbow, zastępca sekretarza generalnego NATO. Zapewniał jednocześnie, że Sojusz Północnoatlantycki nie dąży do konfrontacji z żadnym państwem. – Dlatego zaprosiliśmy obserwatorów z całego świata, nawet z takich miejsc, jak Kolumbia czy Rosja – mówił Vershbow.
Ćwiczenia potrwają do 6 listopada.
autor zdjęć: Pepe Díaz / MON Hiszpanii, Antonio Stellato/FLICKR - Allied Joint Force Command Brunssum
komentarze