Konflikt i misja stabilizacyjna najpierw będą rozgrywały się w przestrzeni wirtualnej. Potem do akcji wkroczą realne siły. I to nie byle jakie. W manewrach „Trident Juncture 2015”, które na początku października rozpoczną się w południowej Europie, weźmie udział 36 tysięcy żołnierzy z 30 państw NATO i krajów partnerskich.
To mają być największe manewry w zachodniej Europie od czasu zakończenia zimnej wojny. I choć na razie na poligonach Hiszpanii, Włoch i Portugalii panuje cisza, w Sojuszniczym Dowództwie Sił Połączonych NATO z siedzibą w holenderskim Brunssum trwa gorączkowe odliczanie. W poniedziałek ponad połowa służących tam żołnierzy na kilka tygodni przeniosła się w okolice Saragossy. – Na terenie tamtejszej bazy lotniczej od miesięcy była budowana kwatera przypominająca małe miasteczko – wyjaśnia kmdr ppor. Piotr Wojtas z biura prasowego JFC Brunssum. Od 3 października będą tam zakwaterowani sztabowcy, którzy rozpoczną wielką wirtualną grę, mającą potwierdzić gotowość ich dowództwa do kierowania Siłami Odpowiedzi NATO w 2016 roku.
Wirtualny konflikt
– Scenariusz został przygotowany przez specjalistów z Joint Warfare Centre w Stavanger. Liczy on tysiąc stron – mówi kmdr ppor. Wojtas. W scenariuszu założono, że w Afryce doszło do konfliktu o wodę. – Najogólniej rzecz ujmując, dwa państwa postawiły na Nilu tamy. Z tego powodu w trzecim kraju zaczęło brakować wody. Wysłał on więc armię poza swoje granice, by tę sytuację zmienić – opowiada kmdr ppor. Wojtas. Siły NATO otrzymują mandat ONZ i wyruszają do Afryki. Mają zapobiec eskalacji konfliktu i przywrócić pokój.
– Oczywiście to dopiero początek. Sytuacja będzie się komplikować – dodaje kmdr ppor. Wojtas. – Specjaliści ze Stavanger przygotowali dla naszych sztabowców zadania, które na razie, rzecz jasna, pozostają dla nich tajemnicą. Na kolejne wyzwania będą musieli zareagować odpowiednio szybko i w najlepszy możliwy sposób.
A potem akcja przeniesie się z wirtualnego świata na poligony. Druga faza manewrów rozpocznie się 16 października. Weźmie w niej udział aż 36 tysięcy żołnierzy z 30 państw. Wśród nich licznie będzie reprezentowana Polska. – Nasz komponent będzie liczył 640 żołnierzy, wyposażonych w 200 różnego rodzaju pojazdów i osiem samolotów: sześć F-16 oraz po jednym C-295 CASA i C-130 Hercules – wylicza mjr Michał Romańczuk z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Do Hiszpanii dotarli już logistycy z 10 Brygady w Opolu.
W San Gregorio i Saragossie
– Dystans między Opolem a poligonem San Gregorio pokonaliśmy drogą lądową. Było to największe tego typu przedsięwzięcie w historii naszej Brygady. Zaryzykuję nawet twierdzenie, że większego nie realizowały również inne polskie jednostki – zaznacza ppor. Piotr Płuciennik, rzecznik 10 Brygady Logistycznej. W drogę wyruszyło stu kilkudziesięciu żołnierzy, wśród nich także z 1 Brygady Logistycznej z Bydgoszczy, oraz 40 sztuk różnego rodzaju sprzętu, między innymi samochody i transportowane na pojazdach kuchnie polowe. W ciągu czterech dni logistycy przejechali 2 tys. km. – Konwój przemieszczał się głównie autostradami. Przede wszystkim chodziło o czas. Poza tym tak duża liczba wojskowych pojazdów poruszających się w zwartej kolumnie mogłaby poważnie utrudnić ruch na bocznych drogach – wyjaśnia ppor. Płuciennik. – Choć oczywiście przy takich wyjazdach zawsze opracowujemy trasę alternatywną.
W Hiszpanii opolscy logistycy przygotowują kwaterę dla żołnierzy z 4 Pułku Chemicznego w Brodnicy. To właśnie z niego będzie się wywodził trzon polskiego komponentu – blisko 400-osobowa grupa zadaniowa OPBMR (obrona przed bronią masowego rażenia). Część „chemików” weźmie udział w obu fazach ćwiczenia. Będą działać w San Gregorio oraz w Saragossie. W fazie drugiej dołączy do nich kompania rozpoznania i likwidacji skażeń, która zostanie przydzielona do brygady zmechanizowanej z Kanady. Terenem ich działania będzie Santa Margarida koło Lizbony.
Jastrzębie polecą do Włoch
Na poligonie San Gregorio w drugiej fazie ćwiczenia zadania będą wykonywały pluton Żandarmerii Wojskowej oraz niewielki taktyczny zespół wparcia CIMIC, wydzielone z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach. Znajdzie się on w składzie hiszpańskiego batalionu. Komponent sił powietrznych będzie stacjonował w bazie lotniczej Trapani we Włoszech. – Większość uczestników przerzucamy naszymi samolotami transportowymi, F-16 dolecą do Włoch rzecz jasna same. Kolejny transport lądowy wiezie jedynie żołnierzy, reszta sprzętu dotrze drogą morską ze Szczecina do Portugalii i Hiszpanii – wylicza mjr Romańczuk.
W drugiej fazie ćwiczenia, jak przyznaje kmdr ppor. Wojtas, wirtualna Afryka dla ułatwienia zostanie przeniesiona na mapy Europy. – Skala działań będzie naprawdę bardzo duża. W planach znalazły się, na przykład, operacje desantowe na plażach – podkreśla. I dodaje: – W manewrach wezmą udział wszystkie rodzaje wojsk z wielu krajów. Wszystkie siły należy zgrać w taki sposób, by działały szybko, sprawnie i skutecznie.
autor zdjęć: NATO
komentarze