Teoretycy dali się zwieść opinii, że walka wręcz powinna zostać odesłana do lamusa. A jest zupełnie odwrotnie. Dziś na polu walki każdy żołnierz musi być wojownikiem, nawet jeśli za uzbrojenie ma joystick do kierowania dronem – przekonuje mjr rez. Piotr Tarnawski w lipcowym numerze „Polski Zbrojnej”.
Żeby dobrze opanować walkę w bliskim kontakcie (WWBK), trzeba nieustannie ćwiczyć. Tyle teoria. Jak jednak wygląda takie szkolenie w praktyce? Przeczytacie o tym w lipcowym numerze „Polski Zbrojnej”, w materiale zatytułowanym „Pójść za ciosem”. Jest to zapis dyskusji, do której Piotr Bernabiuk zaprosił mjr. rez. Piotra Tarnawskiego, prezesa Stowarzyszenia Krav Maga Polska, a także jego wiceprezesa i twórcę systemu taktycznego WWBK kpt. Włodzimierza Kopcia oraz organizatora mistrzostw Wojska Polskiego w WWBK kpt. Macieja Kupryjańczyka. Na zachętę, fragment rozmowy:
Piotr Bernabiuk: – Mamy zatem bojowy system walki w bliskim kontakcie, ale nadal musimy pracować nad systemem szkolenia, nad dopasowywaniem przepisów do rzeczywistości. Z ofertą budującą ducha walki wystąpił kpt. Maciej Kupryjańczyk z Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych, organizując mistrzostwa armii w walce w bliskim kontakcie.
Maciej Kupryjańczyk: – Ubiegłoroczny turniej, rozgrywany w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych, i tegoroczne I Mistrzostwa Wojska Polskiego w Walce w Bliskim Kontakcie potwierdziły, że rywalizacja sportowa w przyjętej przez nas wersji jest dziś najlepszym sposobem na popularyzację tej dziedziny, chociaż w formule sportowej nie używamy mundurów, sprzętu i broni.
Włodzimierz Kopeć: – To, czym kpt. Maciej Kupryjańczyk się zajmuje, wynika ze wspólnych poszukiwań. Nowa dziedzina w wojsku nie mieści się w systemie bojowym, ale rozwija cechy właściwe wojownikom. Jestem przekonany, że wkrótce stanie się najbardziej popularną dyscypliną sportową w wojsku.
Piotr Bernabiuk: – Bo w rzeczywistości oglądaliśmy wojskową formułę Mixed Martial Art, czyli mieszanych stylów walki albo też walki bez ograniczeń. MMA jest dziś niezwykle popularną formą walki, w której zawodnicy idą na całego…
Maciej Kupryjańczyk: – Potocznie mówi się, że MMA jest walką bez reguł, ale połączenie technik walki z różnych dziedzin nie oznacza dowolności. Zawodników chronią przepisy ograniczające kontuzje, sędziowie wyczuleni na bezpieczeństwo. U nas dodatkowo wprowadziliśmy mocno zabudowane kaski ochronne, ochraniacze nóg, grubsze, a więc amortyzujące ciosy rękawice. Żołnierz nie może wracać po zawodach do jednostki z kontuzją i zostać wykluczony na długi czas ze służby.
Piotr Bernabiuk: – Czy to nie ujmuje walce emocji?
Maciej Kupryjańczyk: – Emocji nie brakowało. W zawodach uczestniczyli zarówno zawodnicy walczący na galach, jak i przeszkoleni przez instruktorów w jednostkach debiutanci. Byliśmy zaskoczeni tym, że nawet początkujący walczyli na niezłym poziomie.
Piotr Bernabiuk: – Czego jeszcze potrzeba, by ta nowa dyscyplina rozwijała się w wojsku prawidłowo?
Włodzimierz Kopeć: – Przede wszystkim musi oficjalnie funkcjonować w wojsku. Wówczas będzie można utworzyć normy należności, które pozwolą kupić w jednostkach wojskowych sprzęt służący do jej uprawiania.
Cały zapis dyskusji w lipcowym numerze „Polski Zbrojnej”.
autor zdjęć: Piotr Bernabiuk
komentarze