Przed kilkoma dniami skończyła się VIII edycja znanych już na Starym Kontynencie zawodów w strzelaniu precyzyjnym na dużych odległościach LONG SHOT. Tym razem uczestniczyło w nich prawie 450 zawodników reprezentujących 16 europejskich krajów. Pamiętam jak organizowałem pierwszą edycję w 2008 roku i widziałem jak ta wojskowo-cywilna impreza rozwijała się przez lata. Patrząc z perspektywy czasu chciałbym dokonać krótkiego podsumowania. Podsumowania doświadczeń jakie zdobyliśmy w tym zakresie, jako siły zbrojne oraz zmian jakie się pod ich wpływem nie dokonały – zauważa gen. dyw. Mirosław Różański, radca-koordynator w pionie sekretarza stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej.
Walki żołnierzy mojej brygady z powstańcami Muktady al.-Sadra w 2004 roku oraz nocne akcje moich brygadowych snajperów w Al.-Kut podczas VIII zmiany w Iraku w 2007 roku utwierdziły mnie w przekonaniu jak wiele dla dowódcy znaczy specjalista wyposażony w odpowiedni sprzęt i wiedzę. Dokąd sięgnę pamięcią, próbowałem inspirować swoich przełożonych do pewnego zaczynu, który pozwoli unormować kwestie strzelców wyborowych i snajperów w wojsku. W obliczu współczesnych konfliktów zbrojnych, całkowicie odmiennych do tych znanych nam ze scen batalistycznych z okresu lat 1939-1945, wypada szerzej spojrzeć na znaczenie żołnierzy szkolących się w zakresie strzelania precyzyjnego. Biorąc pod uwagę swoje doświadczenia z operacji Enduring Freedom nie boję się stwierdzenia, że bardziej potrzebni tam w tej chwili są specjaliści przygotowani do eliminowania newralgicznych celów, naprowadzania lotnictwa czy prowadzenia obserwacji działających bardzo niezależnie od pododdziałów niż tych kluczących razem z innymi żołnierzami plutonu czy kompanii.
Przed kilkoma laty, przy sprzyjającym klimacie wewnątrz wojska udało się powołać do życia specjalny ośrodek przygotowujący właśnie snajperów. Wielki udział w budowaniu struktur i programu szkolenia mieli nasi partnerzy z Kanady, którzy podzielili się swoimi wieloletnimi doświadczeniami i wsparli nas specjalistyczną wiedzą. Niestety od tego czasu, niewiele się u nas zmieniło, a apetyt rósł w miarę konsumowania. Nowe rzesze adeptów strzelania precyzyjnego kończyło kursy, ale nadal w Afganistanie nie mogli działać samodzielnie, nie mogli wykonywać zadań do jakich się przygotowywali. Nie pozwala na to prawo i pragmatyka kadrowa, która wiąże ręce dowódcom jednostek wojskowych. Od kilku lat trwa przepychanka między głównym planistą i wojskami lądowymi, którzy nie zdołali przełamać impasu i naprawić kadrowego chochlika.
Co więcej wydaje mi się, że niekiedy brak jest zrozumienia istoty działania snajperów na współczesnym polu walki. To nie tylko eliminowanie kluczowych celów, ale to również obserwacja, naprowadzanie lotnictwa i artylerii czy wsparcie operacji innych wojsk. Działać nie będą w ramach drużyny, ale jako grupy wsparcia w lukach pomiędzy pododdziałami, pomiędzy liniami styczności wojsk pierwszorzutowych i odwodu, czy przed jednostkami pierwszego rzutu. Do tego nie wystarczy sprzęt jakim dysponuje przeciętny żołnierz. Potrzeba zrozumienia w zakresie wyposażenie w środki walki i to nie chodzi tylko o karabin, ale także o broń indywidualną do wsparcia bezpośredniego. Niezwykle istotne, z punktu widzenia charakteru wykonywanych działań, jest posiadanie niezawodnych, kompaktowych i całkowicie autonomicznych środków łączności, które stają się być albo nie być w przypadku działania bez styczności z własnymi wojskami. Po wtóre usankcjonowanie w końcu stanowiska służbowego – snajper, którego nadal w Wojskach Lądowych nie mamy (istnieje tylko w Wojskach Specjalnych).
Zaskakujące jest to, że w wielu aspektach wzorujemy się na współczesnych potęgach militarnych np. Stanach Zjednoczonych, a w tym przypadku nie chcemy odrobić lekcji ze struktur i możliwości amerykańskich batalionów i brygad. W dobie kształtowania się nowego charakteru prowadzenia wojen hybrydowych, podprogowych czy asymetrycznych poszukiwać należy adekwatnych narzędzi walki, uzupełnieniem których powinien być snajper.
komentarze