Pierwsze z 45 MRAP-ów, które Amerykanie nieodpłatnie przekazali polskiemu wojsku, są już w kraju. Wycofane z Afganistanu opancerzone pojazdy trafią do gliwickiego AGAT-u. – Są w pełni sprawne i dostosowywane właśnie do polskich przepisów ruchu drogowego – mówi ppłk Artur Goławski z Dowództwa Generalnego. Ostatni transport sprzętu dotrze do Szczecina na początku stycznia.
O tym, że Stany Zjednoczone nieodpłatnie przekażą Polakom 45 pojazdów typu MRAP (Mine Resistant Ambush Protected) w wersji M-ATV i na własny koszt dostarczą je do Polski, poinformował pod koniec sierpnia szef Sztabu Generalnego WP gen. Mieczysław Gocuł. Pierwsze z obiecanych egzemplarzy są już w Polsce. – Pojazdy przejechały część drogi na kołach, później transportowane były samolotami, a na koniec płynęły statkiem. Ostatnia transza do Szczecina przypłynąć ma na początku stycznia – zapowiada ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego RSZ.
Według danych Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych zawartych w programie EDA (Excess Defense Articles) wartość podarowanego sprzętu sięga 7,7 mln dolarów. Za nowe pojazdy trzeba było zapłacić 25,7mln dolarów.
Z polskimi numerami
45 opancerzonych pojazdów M-ATV (MRAP – All Terrain Vehicle) było w wyposażeniu amerykańskiego wojska w Afganistanie. Przed zakończeniem misji ISAF zdecydowano o wycofaniu ich z eksploatacji i zaproponowano, by sprzęt trafił do polskich wojsk specjalnych. – Egzemplarze, które dotarły do nas kilka tygodni temu, są teraz dostosowywane do polskich przepisów ruchu drogowego. Wojska specjalne mają już wyszkolonych kierowców, więc pojazdy po rejestracji będą szybko wprowadzone do użycia – mówi ppłk Goławski.
MRAP-y są całkowicie sprawne. Żaden nie przejechał więcej niż 3 tysiące kilometrów. Zgodnie z planem Inspektoratu Wojsk Specjalnych pojazdy trafią w większości do gliwickiej jednostki AGAT.
M-ATV firmy Oshkosh są dobrze znane polskim żołnierzom, którzy służyli pod Hindukuszem. Podczas działań w Afganistanie Polacy korzystali z nich na zasadzie użyczenia. To patrolowe pojazdy o zwiększonej odporności na miny. Zawdzięczają ją m.in. konstrukcji kadłuba, którego mocno opancerzone podwozie ułożone jest w kształcie litery „V”. Bezpieczeństwo pięcioosobowej załogi jest większe także dzięki specjalnie skonstruowanej kabinie. Zastosowano w niej rozwiązanie tzw. kitted hull, które polega na łączeniu elementów wielowarstwowego opancerzenia kadłuba za pomocą śrub. Nadwozie pokryte jest specjalną masą uszczelniającą. Wewnątrz pojazdu zamontowano fotele przeciwwybuchowe dla załogi. Każdy ma pięciopunktowe pasy bezpieczeństwa. M-ATV wyposażone są w system przeciwpożarowy.
Ostatni transport
Do Polski wróciło już z Afganistanu 97 procent polskiego sprzętu wojskowego. – W ostatnim rzucie, razem z MRAP-ami, przyjedzie do kraju jeszcze drobne wyposażenie – mówi mjr Marek Pietrzak z Dowództwa Operacyjnego RSZ. – Reszta naszego sprzętu zostanie w rejonie misji i będzie wykorzystywana przez uczestników operacji „Resolute Support”.
Operację wycofywania sprzętu i uzbrojenia przeprowadzano stopniowo od 2012 roku. Drogą powietrzną transportowano mniejszy sprzęt, na pokładach statków wróciły m.in. Rosomaki, armatohaubice Dana i śmigłowce Mi-17 i Mi-24. Uszkodzony i wybrakowany sprzęt został zniszczony na miejscu. Inne wyposażenie, np. meble, koce, ręczniki, przekazano lokalnym organizacjom humanitarnym.
autor zdjęć: Cpl. Kyle McNally, US Marine Corps
komentarze