Strzelali w dzień i w nocy, trenowali kondycję, uczyli się taktyki i obsługi specjalistycznego sprzętu. Ponad półtora tysiąca ochotników zakończyło w piątek czteromiesięczną służbę przygotowawczą. Szkolili się m.in. w Toruniu, Koszalinie i Wrocławiu. Najlepszych czeka służba w Narodowych Siłach Rezerwowych.
– Jestem z wykształcenia ratownikiem medycznym i o służbę przygotowawczą starałam się od dwóch lat. Sądziłam, że już nic z tego nie będzie, aż w końcu się udało – mówi szer. elew Alina Górska z Giżycka. Jest jednym z ponad 1500 ochotników, którzy na początku września rozpoczęli przygodę z wojskiem. Ostatnie cztery miesiące spędzili w centrach szkolenia w całej Polsce. Trafili m.in. do: Torunia ( artyleria i uzbrojenie), Ustki (marynarka wojenna), Grudziądza (logistyka), Poznania (wojska Lądowe ) i Wrocławia (wojska Inżynieryjne i chemiczne).
– Początki nie były łatwe. Z dnia na dzień znalazłam się w nowej, nieznanej mi wcześniej rzeczywistości, z regulaminami, musztrą, hierarchią i dyscypliną. Byłam zagubiona, nieco zestresowana i nie wiedziałam, czy sobie poradzę. Ale potem było już tylko lepiej – przyznaje szer. Górska, która służbę przygotowawczą odbywała w Centrum Szkolenia Sil Powietrznych w Koszalinie.
Wszystko można wyćwiczyć
W ciągu trzech pierwszych miesięcy ochotnicy we wszystkich centrach przechodzili identyczne szkolenie. Poznawali tajniki wojskowego rzemiosła, uczestniczyli w zajęciach ze szkolenia ogniowego, terenoznawstwa, ochrony środowiska i taktyki. Pod nadzorem instruktorów przeszli też m. in. szkolenie medyczne i saperskie. Wiele godzin spędzili w terenie. – Najbardziej polubiłam taktykę i strzelanie. Początkowo obawiałam się zbyt dużego odrzutu broni, uszkodzenia barku, albo tego, że nie uda mi się trafić w cel. Wszystko jednak można wyćwiczyć, więc potem z przyjemnością brałam udział np. w strzelaniach nocnych opowiada ochotniczka.
Po trzech miesiącach elewi przeszli pierwszy test wiedzy i umiejętności. – Egzaminy były takie same dla wszystkich ochotników. Poza teoretyczną wiedzą z regulaminów czy zagadnień inżynieryjno- saperskich, sprawdzane były umiejętności żołnierzy na przykład ze strzelania, nawiązywania łączności, ładowania magazynka amunicją oraz rozkładania i składania broni – tłumaczy mjr Marek Pawłowski, komendant Ośrodka Szkolenia Podstawowego w CSSP w Koszalinie. Dla oficera to już piętnasty turnus służby przygotowawczej do NSR.
Część praktyczna obejmowała też test sprawnościowy. – Dzięki codziennym zaprawom i zajęciom z wychowania fizycznego udało mi się wypracować kondycję. Nielubiane przeze mnie na początku pompki udało mi się zaliczyć na piątkę. Myślę, że pomogła mi też w tym moja determinacja – mówi szer. Alina Górska.
Po zdanych egzaminach elewi rozpoczęli ostatni etap służby przygotowawczej – szkolenie specjalistyczne. Jego program uzależniony był od specyfiki danego centrum. Ochotnicy z Ustki szkolili się w kilkunastu specjalnościach, w tym między innymi z obsługi artylerii okrętowej, urządzeń nawigacyjnych, hydroakustycznych i sygnalizacyjnych, a ci z Torunia – w zakresie artylerii. W koszalińskim centrum żołnierze zdobywali praktyczne umiejętności związane z radiolokacją, rozpoznaniem i walką radioelektroniczną. Przez ponad miesiąc, zgodnie ze swoją specjalnością uczyli się zasad budowy i eksploatacji sprzętu oraz jego przeznaczenia.
Założyć mundur na stałe
W piątek ponad półtora tysiąca ochotników kończy służbę. Przez ostatnie dwa dni żołnierze zdawali egzaminy końcowe. – Szkoliłam się w specjalności radiolokacyjnej, dlatego na egzaminie musiałam na przykład rozwinąć stację radiolokacyjną, wypoziomować ją, uziemić, ustawić antenę, a na koniec uruchomić urządzenie. Udało się zdać bez problemu – podkreśla szer. Górska.
Mjr Pawłowski podkreśla, że podobną determinacją i dobrymi wynikami może się pochwalić wielu ochotników. – Gdybym miał porównać turnus pierwszy, który prowadziłem i ten, który teraz się kończy, to różnica jest diametralna. W pierwszym przypadku była to zupełna nowość i nikt do końca nie wiedział, w jakim kierunku ta służba przygotowawcza pójdzie. Mieliśmy sporo osób, które nie do końca wiedziały, po co do wojska przyszły. Dziś trafiają do nas ludzie z konkretnymi planami na przyszłość. Nie chcą, aby ich przygoda z mundurem zakończyła się na czterech miesiącach – przyznaje mjr Pawłowski.
Plany założenia munduru na stałe ma też szer. Górska. – To była największa przygoda w moim życiu, ale też czas, który pozwolił mi ostatecznie zweryfikować plany związane z wojskiem. Wiem już na pewno, że chcę służyć w armii. Wcześniej chciałam być ratownikiem w mundurze, ale teraz, gdy zdobyłam nową specjalność, gdy bardziej poznałam wojsko wiem, że nic nie jest za trudne by się tego nauczyć – mówi.
Ochotnicy, którzy wypadli najlepiej będą mogli podpisać kontrakty na pełnienie służby w Narodowych Siłach Rezerwowych.
Turnusy służby przygotowawczej na potrzeby szeregowych do służby w NSR prowadzone są od czterech lat. Przeznaczone są dla ochotników, którzy nigdy nie pełnili służby wojskowej, a chcieliby zasilić szeregi Narodowych Sił Rezerwowych, albo związać się na stałe z armią. W 2014 roku (razem z kończącym się właśnie turnusem) wojsko przeszkoliło w sumie około 5 tysięcy ochotników.
autor zdjęć: szer. Łukasz Dukat, arch. CSSP
komentarze