Przez tydzień będą się uczyli nurkowania z wykorzystaniem aparatu Crabe o półzamkniętym obiegu. Jeśli warunki pozwolą, zejdą w nim na głębokość 50 metrów – przyszli nurkowie minerzy rozpoczęli dziś na Bałtyku kolejny etap szkolenia, które przygotuje ich do przyszłych obowiązków.
Uczestnicy kursu, niezbędnego do zdobycia kwalifikacji nurka minera, opuścili dziś rano Gdynię na pokładzie jednego z ratowniczych okrętów 3 Flotylli. – Przy tego rodzaju zadaniach muszą korzystać z jednostki, która ma na burcie komorę dekompresyjną – tłumaczy ppor. mar. Michał Drabarczyk z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego. Kursanci przez tydzień będą się uczyć nurkowania przy wykorzystaniu aparatu Crabe.
Wdech unosi w górę
– To urządzenie stworzone specjalnie z myślą o minerach – podkreśla ppor. mar. Drabarczyk. Przede wszystkim zostało zbudowane z komponentów, które pozwalają na zminimalizowanie pola magnetycznego. Działa w półzamkniętym obiegu. Wydychana przez nurka mieszanka oddechowa trafia do specjalnego worka. Część ponownie wraca do systemu, część zaś jest wydalana do morza w postaci drobnych pęcherzyków. Dzięki temu natężenie dźwięków wokół nurka jest mniejsze niż wówczas, gdy korzysta on z tradycyjnej aparatury. – Takie rozwiązania znacząco wpływają na jego bezpieczeństwo. Współcześnie miny reagują bowiem przede wszystkim na pole magnetyczne, bądź akustyczne – zaznacza ppor. mar. Drabarczyk. Jest jeszcze inna korzyść. Dzięki aparatowi Crabe, nurek może przebywać pod wodą dłużej.
Ale do korzystania z niego trzeba się przyzwyczaić. Kiedy nurek używa tradycyjnego sprzętu, może sterować swoim położeniem za pomocą głębokich wdechów i wydechów. Wdech unosi go w górę, wydech opuszcza w dół. W przypadku, gdy nurkuje z Crabem jego ciało zachowuje się nieco inaczej, ponieważ nie całe wydychane powietrze wydostaje się na zewnątrz.
Trzy stopnie
Przez najbliższe dni kursanci będą schodzili pod wodę, by stopniowo zaliczać coraz większe głębokości. – Jeśli warunki pozwolą, osiągną 50 metrów – zapowiada ppor. mar. Drabarczyk.
Pod względem posiadanych uprawnień nurkowie w polskim wojsku dzielą się na trzy grupy. Aby w ogóle wykonywać zadania pod wodą, należy uzyskać stopień młodszego nurka. Kto go posiada, może podjąć starania, by uzyskać kwalifikacje nurka. Tyle że wówczas musi już zdobyć konkretną specjalność, na przykład nurka minera, nurka ratownictwa czy inżynierii. – Rzecz jasna są osoby, które mają więcej niż jedną specjalizację – zaznacza ppor. mar. Drabarczyk. Ostatnim szczeblem jest stopień starszego nurka. Kolejne kwalifikacje zdobywa się na specjalistycznych kursach. Prowadzi je właśnie gdyński OSNiP.
Grupy Nurków Minerów funkcjonują w ramach Marynarki Wojennej. Wchodzą w skład 12 i 13 Dywizjonu Trałowców, a stacjonują odpowiednio w Świnoujściu oraz Gdyni. Do ich zadań należy przede wszystkim usuwanie min i starej amunicji z Bałtyku, ale też rzek i jezior w głębi lądu. Regularnie biorą udział w ćwiczeniach sił morskich, rocznie podejmują też po kilkadziesiąt interwencji. W ostatnich latach pracowali choćby przy unieszkodliwieniu potężnej bomby lotniczej z czasów II wojny światowej. Zalegała ona na dnie Odry w centrum Szczecina.
autor zdjęć: arch. BHMW
komentarze