moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Różne punkty widzenia

Każdy naród, który uczestniczył w II wojnie światowej, buduje swoją wizję przeszłości i według niej wychowuje młode pokolenie. Niewygodne fakty przemilcza się lub nazywa neutralnymi określeniami. Nie ma Niemców, są  „naziści”. Nie doszło do niewypowiedzianej wojny i agresji Armii Czerwonej, a do „wkroczenia” i „wzięcia pod ochronę bratniej ludności”. Interpretacja faktów dokonywana przez naszych odwiecznych sąsiadów może czasami budzić zdumienie – pisze ppłk Andrzej Łydka z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, znawca i miłośnik historii wojskowości, publicysta portalu polska-zbrojna.pl.

Pozornie mogłoby się wydawać, że im więcej czasu upływa od jakiegoś wydarzenia, tym mniej budzi ono kontrowersji i wątpliwości. Być może taka jest reguła, lecz skądinąd wiadomo, że każda reguła ma wyjątki. Do takich wyjątków (całkiem, jak się okazuje, licznych) należy II wojna światowa oraz jej początkowy etap, nazywany – mimo że zakończył się w październiku – kampanią wrześniową. Co prawda, od jej wybuchu mija już 75 lat, jednak, jak się okazuje, nie można jej historii opisać w sposób niebudzący kontrowersji. Każdy naród buduje swoją wizję przeszłości i według niej wychowuje swoje „młode”. Czasami nazywa się to „polityką historyczną”. Niewygodne fakty zwykle się przemilcza. Jeśli przemilczeć się nie da, pozostaje użyć do opisu faktów neutralne lub „niekojarzące się” słownictwo.

Nazistowski Wehrmacht dopiero od 1944

Dlatego obecnie dowiedzieć się można, że Polskę w 1939 roku zaatakowała niezwykle liczna nazistowska armia („Nazi” – „Nationalsozialistische”). Tymczasem w opisywanej epoce to słowo się nie pojawia. W 1939 roku obok Wielkoniemieckiego Wehrmachtu („Grossdeutschland Wehrmacht” – taka była, dziś już niemal zapomniana, nazwa własna tej organizacji) walczyły jedynie trzy pułki SS, wywodzące się z partyjnych bojówek, które można nazwać nazistowskimi („Grossdeutschland”, „Adolf Hitler” i „Germania”). Ten ostatni pułk został zresztą w dużej części wykłuty w Mużyłowicach Narodowych w pięknym nocnym ataku na bagnety przez piechurów z 11 Karpackiej Dywizji Piechoty. Osobiście uważam, że obecnie panująca „politpoprawność” zniekształca obraz niemieckiej armii, krzywdząc jej żołnierzy.

Jeden z niemieckich oficerów, płk Wilhelm Adam (po 1943 roku w Komitecie „Wolne Niemcy”), ujawnił w swoich wspomnieniach, że wstąpił do Wehrmachtu z jednego powodu – NSDAP nie miała wstępu do Wehrmachtu, a on nie miał ochoty zostać jej członkiem. O nazistowskim Wehrmachcie można mówić dopiero od 20 lipca 1944. Po zamachu na Hitlera NSDAP „weszła” do armii aż do szczebla plutonu.

Przeprowadzona kilkanaście lat po wojnie operacja „Nazi” jednak się udała i obecnie prawie każdy absolwent szkoły średniej na świecie używa tego określenia do opisu II wojny światowej. Oddzielono „nazistów” od Niemców. Problem pojawia się wtedy, gdy nasz absolwent ma podać narodowość owych mitycznych „nazistów”, ale to temat na inny komentarz. Na przykład z okazji powtórnej emisji serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” przez jeden z polskojęzycznych kanałów telewizyjnych. Tyle Niemcy. A co słychać u drugiego sąsiada?

Błogosławiona niewiedza Rosjan

Jak wspomniałem wcześniej, niewygodne fakty można przemilczeć, zwłaszcza w programach nauczania historii w szkołach. Obecnie jedynie 16 proc. Rosjan jest świadomych faktu sojuszniczego wobec Wielkoniemieckiego Wehrmachtu udziału Armii Czerwonej w napaści na Polskę we wrześniu 1939 roku, a jeszcze mniej jest świadomych późniejszej, równie szczerej i sojuszniczej współpracy Gestapo i NKWD w zwalczaniu polskiego podziemia oraz skoordynowanej na konferencji w Zakopanem eliminacji polskich elit („Aktion AB” oraz „rozładowanie obozów z internowanymi oficerami b. armii polskiej”). Zdjęcia i filmy pokazujące wspólną defiladę w wyzwolonym od Polaków Brześciu złączonych w braterskim przymierzu oddziałów pancernych generała Guderiana i kombryga Kriwoszeina do dziś budzą zdumienie i niedowierzanie. Za to chyba wszyscy Rosjanie są dumni z tego, iż już od 22 czerwca 1941 roku (czyli „od zawsze”) Armia Czerwona jako członek koalicji antyhitlerowskiej walczyła z przeklętymi i podstępnymi  faszystami.

Wspólna Polsko-Rosyjska Komisja Do Spraw Trudnych opublikowała w 2010 roku grube tomisko „Białe plamy – Czarne plamy. Sprawy trudne w polsko-rosyjskich stosunkach 1918–2008”. Lektura ciężka (historycy zwykle nie mają „lekkiego” pióra), lecz ciekawa. Poruszono w niej w całokształt wzajemnych stosunków od zakończenia I wojny światowej do chwili obecnej (2008 rok). W każdym rozdziale prezentowany jest zarówno polski, jak i rosyjski punkt widzenia. Oczywiście, zgodnie ze starą zasadą, głoszącą, że dżentelmeni nie dyskutują o faktach, autorzy skoncentrowali się na ocenie posunięć poszczególnych dyplomatów i mężów stanu, oczywiście zgodnie z pamięcią historyczną Polaków lub Rosjan. Przykładowo, do tej pory Rosjanie nie mogą zrozumieć pewnej, oględnie mówiąc, niechęci władz II RP oraz państw bałtyckich do przyjęcia zbrojnej pomocy Armii Czerwonej w celu obrony przed III Rzeszą z powodu uzasadnionych obaw o to, czy i kiedy Armia Czerwona po udzieleniu takowej pomocy wróci do siebie, czyli do ZSRS.

Związek Radziecki chce być ojczyzną Polaków

Polacy słusznie uważali, że „z Niemcami ryzykujemy utratę naszej wolności, a z Rosjanami utracimy naszą duszę”. Zresztą nie tylko Polacy. Podobne zdanie miał Adolf Hitler, stwierdzając w dyrektywie z 1 kwietnia 1939 roku o napaści na Polskę: „Interwencja Rosji [po stronie Polski], jeśli ta byłaby do tego zdolna, według wszelkiego prawdopodobieństwa nie pomogłaby Polsce, ponieważ oznaczałaby jej zniszczenie przez bolszewizm”. Kilka lat później zgodził się z tą opinią jeden z patriotów „nowego wzoru”, niejaki Mikołaj Demko, znany szerzej jako Mieczysław Moczar, mówiąc: „Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem – to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, dla partyjniaków, Związek Radziecki jest naszą Ojczyzną, a granic naszych nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze”.

W przytoczonej pracy można prześledzić etapy wychodzenia ZSRS z izolacji politycznej po 1918 roku oraz odzyskiwania pozycji mocarstwa na arenie międzynarodowej, a także ciągłej i skutecznej walki dyplomatycznej (traktat Stalin–Hitler nazywany traktatem Mołotow–Ribbentrop) o odzyskanie strefy wpływów (czyli przesunięcie granic) pokrywającej się z granicami Carstwa Rosyjskiego. Podane informacje o tym, iż żołnierzom z dywizji skoncentrowanych przy granicy z Polską tłumaczono, że to tylko ćwiczenia, a po przekroczeniu granicy wyjaśniano, że idą ochronić ludność ukraińską i białoruską przed „faszystami”, pokazują, w kontekście ostatnich wydarzeń na Ukrainie, iż przynajmniej niektóre procedury i metody pracy polityczno-wychowawczej w rosyjskim wojsku są niezmienne.

Polska historia okiem Rosjan

Rosyjska ocena efektów polskiej polityki zagranicznej jest z reguły negatywna. Zajęcie Zaolzia jest przedstawione jako pełna współpraca z III Rzeszą. Nie dowiemy się, że odzyskanie tamtych (utraconych w 1920 roku) etnicznie polskich terenów było jednym z zasadniczych celów polskiej polityki. Nikt nie ma pretensji do Wielkiej Brytanii o to, że nie ma stałych sojuszników i wrogów, a jedynie stałe interesy. A polska polityka ma kierować się wyznaczoną moralnością. Gdyby władze zachowały się moralnie, jak wymagają recenzenci, rok później patrzyłyby bezsilnie, jak Polacy na Zaolziu stają się obywatelami Protektoratu Czech i Moraw. W marcu 1939 roku Węgry odebrały Słowacji Ruś Zakarpacką (przy współudziale kilka miesięcy wcześniej polskich grup dywersyjnych w ramach akcji „Łom”), uzyskując wspólną granicę z zaprzyjaźnioną Polską, co było również jednym z celów polskiej polityki. Umożliwiło to przekroczenie jej przez m.in. 10 Brygadę Kawalerii, dzięki czemu kadra brygady w czerwcu 1940 roku mogła bronić Francji, a nie znajdować się w katyńskich dołach śmierci.

Rosyjski punkt widzenia na politykę zagraniczną ZSRS może budzić u polskiego czytelnika lekkie zdziwienie. W dalszym ciągu aktualna jest teza o tym, że ZSRS został do tej awantury wojennej wciągnięty, w zasadzie wbrew swojej woli. A pakt Hitler–Stalin oceniany jest jako taktyczny sukces, który jednak doprowadził do strategicznej klęski w 1941 roku. Za to dobrze opisane są „piarowe” wysiłki, aby nadać nowe znaczenie faktom dokonanym. Agresja Armii Czerwonej na Polskę to „wkroczenie” lub „marsz” z niezmiennym celem, czyli „ochroną ludności” i wyciągnięcie „pomocnej dłoni do swoich braci”. Przypomniano jednak, że Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRS w 1989 roku uznał „tajne protokoły [do paktu] za prawnie bezpodstawne i nieważne od chwili ich podpisania”. Nie zmienia to faktu, iż nasza wschodnia granica została, w dużej mierze, według  nich wytyczona.    

Dużym plusem publikacji jest przypomnienie faktów o potencjale Wojska Polskiego na Kresach Wschodnich w momencie napaści Armii Czerwonej. Doliczono się 340 tysięcy wojska, 540 dział i 70 czołgów. Cały czas pracowały Ośrodki Zapasowe, formując nowe oddziały piechoty i kawalerii. Organizowana była obrona przedmościa rumuńskiego. W publikacji przypomniano potencjał, jaki Armia Czerwona użyła 17 września 1939 roku: 28 dywizji strzeleckich, 7 dywizji kawalerii, 10 brygad pancernych (466 tysięcy żołnierzy, 5500 dział, 4000 czołgów i 2000 samolotów). Podane są również mało rozpropagowane w Polsce szczegóły współpracy sowiecko-niemieckiej, np. przy zdobywaniu Lwowa, którego obroną kierowała „organizacja faszystowska” (wg. rozkazu Wschodniej Grupy Wojsk Armii Czerwonej), czy przy „likwidowaniu oddziałów polskich lub band”. Wspólne defilady Armii Czerwonej i Wielkoniemieckiego Wehrmachtu to nie tylko Brześć. To również parada w zdobytym po ciężkich walkach Grodnie (komkor Czujkow i generałowie niemieccy) oraz w Pińsku. Mam nadzieję, że kiedyś uda się opublikować zdjęcia i filmy z tych podniosłych patriotycznych uroczystości. Wszak rękopisy i negatywy nie płoną ku zmartwieniu niektórych.

ppłk Andrzej Łydka
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych

dodaj komentarz

komentarze


Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
 
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Weterani w Polsce, weterani na świecie
Ameryka daje wsparcie
Zmiany w dodatkach stażowych
Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
Pytania o europejską tarczę
Sprawa katyńska à la española
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Szybki marsz, trudny odwrót
NATO na północnym szlaku
Posłowie dyskutowali o WOT
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Kolejne FlyEye dla wojska
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Zachować właściwą kolejność działań
Sandhurst: końcowe odliczanie
SOR w Legionowie
Metoda małych kroków
Rekordziści z WAT
Wojna w świętym mieście, część druga
Na straży wschodniej flanki NATO
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Święto stołecznego garnizonu
W obronie wschodniej flanki NATO
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Wiceszef MON-u: w resorcie dochodziło do nieprawidłowości
Od maja znów można trenować z wojskiem!
Polsko-australijskie rozmowy o bezpieczeństwie
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Kadisz za bohaterów
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Priorytety polityki zagranicznej Polski w 2024 roku
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Pilecki ucieka z Auschwitz
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Tragiczne zdarzenie na służbie
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Pod skrzydłami Kormoranów
W Italii, za wolność waszą i naszą
Ta broń przebija obronę przeciwlotniczą
Więcej koreańskich wyrzutni dla wojska
Gunner, nie runner
25 lat w NATO – serwis specjalny
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Trotyl z Bydgoszczy w amerykańskich bombach
Wojna w świętym mieście, epilog
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
NATO on Northern Track
Wytropić zagrożenie

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO