Zespół Twardego Świętoszów po ośmioletniej przerwie rozegrał pierwsze spotkanie o ligowe punkty przed własną publicznością. Powrót wojskowych na świętoszowski stadion wypadł okazale. Twardy wygrał 7:2 z Uczniowskim Klubem Sportowym Orliki Węgliniec. Mniej udana była piłkarska środa dla tomaszowskiej Kawalerii – kawalerzyści przegrali 0:5 z trzecioligową Lechią.
Mł. chor. Sławomir Iskrzak (z lewej) w meczu z Orlikami Węgliniec jako jedyny z piłkarzy Twardego zagrał po ponad ośmioletniej przerwie na boisku w Świętoszowie.
Pierwszy mecz Twardego na odnowionym obiekcie w Świętoszowie oglądało około czterystu widzów. Po ponad ośmioletniej tułaczce drużyna, która mecze w roli gospodarza musiała rozgrywać na boiskach w Parowej i Osiecznicy, wreszcie zaprezentowała się przed własną publicznością. Tak się złożyło, że w ostatnim meczu rozegranym w Świętoszowie w sezonie 2005/2006 w klasie A rywalem wojskowych była drużyna z Węglińca. 4 czerwca 2006 roku Twardy rozgromił 8:1 zespół z Gminnego Klubu Sportowego. Natomiast w inauguracyjnym meczu na nowo oddanym obiekcie w Świętoszowie wojskowi pokonali 7:2 inny zespół z Węglińca, który został utworzony po likwidacji drużyn młodzieżowych przez węgliniecki GKS.
Z piłkarzy Twardego, którzy w sezonie 2005/2006 wywalczyli awans z klasy A do klasy okręgowej i przed ośmiu laty grali na boisku w Świętoszowie, w pojedynku przeciwko Orlikom na murawie pojawił się tylko mł. chor. Sławomir Iskrzak. 37-letni zawodnik w 75. min wszedł za kaprala Dariusza Łojkę. Kwadrans przed zakończeniem spotkania wojskowi prowadzili 6:2. Chorąży jednak już nie zdążył wpisać się na listę strzelców. Za to po zejściu z boiska kaprala Łojki swoją szansę na dogonienie go w klubowej klasyfikacji na najlepszego snajpera wykorzystał jego brat st. szer. Marcin Łojko, który w 90. min podwyższył wynik spotkania na 7:2 i zdobył swoją szóstą bramkę w tym sezonie ligowym.
Jako pierwszy gola na nowo oddanym obiekcie w Świętoszowie strzelił głową – w 3. minucie spotkania – kpr. Dariusz Łojko. – Darek otrzymał podanie od brata Marcina i stęsknieni za futbolem kibice wreszcie mogli wznieść okrzyk radości na świętoszowskim stadionie – mówi mł. chor. Władysław Sadowski, kierownik drużyny Twardego. – Chłopacy nareszcie poczuli, że grają przed własną publicznością. Zespoły były wyprowadzone na murawę w asyście dzieciaków. Czuć było atmosferę piłkarskiego święta, do którego dopasowali się i kibice, i szczęśliwi z zakończenia tułaczki po innych boiskach piłkarze – dodaje kierownik.
W 12. minucie pięknym strzałem z 25 metra popisał się st. szer. Janusz Szkarapat. Piłka odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki. Dziewięć minut później kontaktowego gola strzelili goście. Jednak nadzieje na uzyskanie korzystnego wyniku w pojedynku z liderem jeleniogórskiej klasy okręgowej wybił im z głowy st. szer. Krystian Chruścicki, który zdobył dwie bramki w 30. i 33. minucie. Przed przerwą, w 40. min., drugiego gola w meczu i ósmego w tym sezonie, strzelił kapral Łojko. Natomiast po zmianie stron na listę strzelców wpisał się jeszcze w 66. min st. szer. Daniel Szkarapat.
Twardy po sześciu kolejkach nadal jest liderem jeleniogórskiej klasy okręgowej. Wojskowi mają 15 punktów i o dwa wyprzedzają zespoły Piasta Wykroty, Hutnika Pieńsk i Olimpii Kamienna Góra. W siódmej kolejce, 16 września, świętoszowianie rozegrają wyjazdowe spotkanie z Lotnikiem Jeżów Sudecki.
Mniej udaną piłkarską środę od piłkarzy Twardego miała tomaszowska Kawaleria. Kawalerzyści w 1/8 rozgrywek Pucharu Polski na szczeblu okręgowym przegrali 0:5 z lokalnym rywalem – trzecioligową Lechią. Do przerwy bardziej doświadczona drużyna prowadziła 2:0. Wojskowi mieli okazję strzelić gola w pierwszej połowie, ale Krystianowi Bożykowi nie udało się pokonać bramkarza Lechii z rzutu karnego. Po zmianie stron trzecioligowcy zdobyli jeszcze trzy bramki i pewnie awansowali do kolejnej pucharowej rundy. Kawalerzystom pozostało więc skupić się teraz na meczach w klasie A – kolejny rozegrają w najbliższy weekend z Luciążanką Przygłów.
autor zdjęć: archiwum Jacka Szustakowskiego

komentarze