Zakończyły się zdjęcia do filmu dokumentalnego „Grodno 1939”. Półgodzinny dokument, który kręcono w Modlinie, ma być gotowy na rocznicę sowieckiego ataku na Polskę. Projekt realizuje Fundacja Joachima Lelewela przy wsparciu Związku Polaków na Białorusi.
Polsko-sowiecka bitwa o Grodno to jeden z najmniej znanych epizodów wojny z 1939 roku. Armia Czerwona podeszła pod miasto nad ranem 20 września. Choć trzy dni wcześniej naczelny wódz marszałek Edward Śmigły-Rydz wydał rozkaz, by z Sowietami nie walczyć, pozostający w Grodnie żołnierze i mieszkańcy zdecydowali inaczej. Zażarte walki trwały trzy dni. Armia Czerwona straciła w nich 53 żołnierzy, 19 czołgów i trzy samochody pancerne. W czasie obrony zginęło około 300 Polaków, część na skutek sowieckich zbrodni. Czerwonoarmiści m.in. kilka razy wykorzystali mieszkańców miasta jako żywe tarcze.
Po wojnie bitwa o Grodno popadła w zapomnienie, głównie z powodów politycznych. Pamięć o tamtych wydarzeniach zaczęto przywracać dopiero po 1989 roku. Stowarzyszenie Joachima Lelewela na realizację filmu dokumentalnego o obronie Grodna zebrało kilkadziesiąt tysięcy złotych. Projekt wspomogło między innymi Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz użytkownicy portalu crowdfundingowego polakpotrafi.pl.
Kilka dni temu zakończyły się zdjęcia, w których wzięli udział członkowie grup rekonstrukcji historycznej z Grajewa, Kampinosu i Mławy. – Realizowaliśmy je w Modlinie – mówi Piotr Kościński, prezes Fundacji Joachima Lelewela. Taka decyzja wynikała m.in. z ograniczania kosztów produkcji, ale też ewentualnych trudności formalnych, z jakimi mogłaby spotkać się polska ekipa filmowa na Białorusi.
– W Modlinie nakręciliśmy sceny walk ulicznych, na przykład rzucanie butelek z benzyną przez harcerzy czy starcia z sowieckimi dywersantami. W filmie będzie też scena pojmania i rozstrzelania przez czerwonoarmistów generała Józefa Olszyny-Wilczyńskiego. Co prawda, nie brał on udziału w walkach o miasto, ale gdy wybuchła wojna dowodził Grupą Operacyjną „Grodno” – wylicza Kościński.
Tomasz Dudziński, szef Grupy Rekonstrukcji Historycznej 9 Pułku Strzelców Konnych z Grajewa, podkreśla, że praca przy filmie była dla niego zupełnie nowym doświadczeniem. – W zdjęciach wzięło udział dziewięciu członków naszej grupy: siedmiu żołnierzy i dwie sanitariuszki. Przypominając ważny kawałek naszej historii, realizujemy nasze statutowe cele. Rekonstrukcja nie sprowadza się przecież tylko do chodzenia w mundurze z epoki. Powinna się ona wiązać z edukacją – mówi.
Teraz film jest na etapie postprodukcji. – Mamy już wypowiedzi większości historyków, musimy dokręcić jeszcze tylko jedną. A potem dodać do tego muzykę, zdjęcia dokumentalne i te przedstawiające współczesne Grodno. Słowem: zmontować całość – podkreśla Kościński. Film będzie trwał pół godziny. Powinien być gotowy na 17 września, czyli rocznicę napaści Armii Czerwonej na Polskę. Wtedy to w Warszawie odbędzie się premiera. Potem najpewniej będzie go można obejrzeć w telewizji. – Filmem są zainteresowane TVP Historia oraz Biełsat – mówi Kościński.
Na tym jednak nie koniec. – Chcemy, by dokument stał się wstępem do filmu fabularnego. Oczywiście na jego realizację potrzeba nieporównanie większych pieniędzy – kilku milionów złotych. Nie tracę jednak nadziei, że i ten cel uda się zrealizować – podsumowuje Kościński.
autor zdjęć: Paweł Kościński
komentarze