Jeszcze tylko dwa tygodnie mają chętni, by złożyć podanie o przyjęcie do Jednostki Wojskowej Formoza. Jeśli spełnią wymagania formalne i przejdą test psychologiczny, jesienią zostaną wysłani na morderczą selekcję w Bieszczadach. Tam liczy się dobre przygotowanie psychofizyczne i silna motywacja.
W tym roku podania o wzięcie udziału w selekcji można składać do 31 sierpnia. Odpowiednie dokumenty należy pobrać ze strony www.formoza.wp.mil.pl z zakładki „download”. – Wypełnioną ankietę personalną trzeba wysłać tradycyjną pocztą na adres JW Formoza, rondo Bitwy pod Oliwą 1, 81-103 Gdynia – mówi kpt. mar. Tomasz Królik, oficer prasowy. Żołnierze i funkcjonariusze służb mundurowych muszą pamiętać, by do dokumentów dołączyć zdjęcie w mundurze w aktualnym stopniu oraz zaświadczenie o niekaralności. Ewentualne pytania i wątpliwości najlepiej wyjaśnić, pisząc na adres mailowy 4026.rekrutacja@mon.gov.pl.
Kpt. mar. Tomasz Królik podkreśla, że Formoza szuka do służby osób zmotywowanych. – Składanie dokumentów powinni więc odpuścić sobie ci, którzy sami nie wiedzą, dlaczego chcą znaleźć się w naszej jednostce – mówi kpt. mar. Królik.
Ci, którzy złożą poprawnie wypełnione dokumenty oraz spełnią wymagania Formozy, zostaną zaproszeni na testy sprawnościowe i badania psychologiczne. Później, jesienią trafią na selekcję. Odbywa się ona w Bieszczadach i trwa zwykle pięć lub sześć dni. Równolegle jest przeprowadzana kwalifikacja. Przechodzą ją osoby, które w jednostce chcą służyć na stanowiskach zabezpieczających, na przykład logistycznych. Kwalifikacja jest krótsza od selekcji. Kończy się po trzech lub czterech dobach. Selekcję do Formozy kończy tylko około 10 procent kandydatów, a kwalifikację około 15 procent.
Co jest najtrudniejsze dla uczestników? Instruktorzy z Formozy przyznają, że większość kandydatów odpada jeszcze na egzaminie ze sprawności fizycznej. Ale dużo osób odpada, bo źle wypełnia dokumenty. – W podaniach często brakuje podpisu lub zdjęcia, niektórzy zostawiają też niewypełnione rubryki albo wypełniają je nieczytelnie. Takie błędy są dyskwalifikujące – zaznacza kpt. Królik.
autor zdjęć: Bartek Bera
komentarze