Wybór na komendanta NATO Defense College traktuję jako uznanie dla pozycji Polski w Sojuszu. Mamy wyjątkową koniunkturę, przede wszystkim dzięki zaangażowaniu w operacje wojskowe. Czas to wykorzystać – mówi gen. dyw. Janusz Bojarski, komendant NDC w Rzymie.
Jak to się stało, że Polak został komendantem najważniejszej natowskiej uczelni, kształcącej dowódcze kadry?
Gen. Janusz Bojarski: W największym skrócie, wygrałem konkurs. W ubiegłym roku Komitet Wojskowy NATO przeprowadził procedurę wyboru nowego komendanta Akademii Obrony NATO. Konkurencja była duża, startowało czterech kandydatów. Moje doświadczenie, wizja działania i rozwoju uczelni okazała się najlepsza i to mnie powierzono to stanowisko na następne trzy lata.
Jest Pan pierwszym Polakiem, który będzie kierował NDC…
Wybór na to stanowisko traktuję jako ogromne uznanie dla pozycji Polski wewnątrz Sojuszu. Mamy teraz, przede wszystkim dzięki zaangażowaniu w operacje wojskowe, znakomitą pozycję w NATO i sądzę, że nadszedł czas, by to wykorzystać, także w wymiarze kadrowym. Członkowie Komitetu głosowali na mnie, ale przede wszystkim głosowali na Polskę, na kraj, który jest postrzegany jako państwo mogące przejąć odpowiedzialność za tak ważną uczelnię jak NDC.
Jest bardzo dobry klimat dla Polski, cieszymy się dużym uznaniem i zaufaniem. Powinniśmy z tego korzystać. Mam na myśli promocję polskich kandydatów na sojusznicze stanowiska. Bazując na swoich doświadczeniach chcę powiedzieć, że powinniśmy mieć więcej odwagi w sięganiu po najwyższe stanowiska w NATO. Mamy świetnie przygotowaną kadrę, już doświadczoną, a nadal chcącą się uczyć. Polaków w strukturach dowódczych Sojuszu nigdy za wiele. Widzę, jak robią to inne kraje, jak zabiegają o nominacje. My także nie powinniśmy się wstydzić, ale robić wszystko, by przekuć nasze zaangażowanie na odpowiednio wysoką pozycję w NATO.
Jakie są główne zadania NATO Defense College?
U źródeł powstania szkoły legło założenie, że NATO potrzebuje centrum kształcenia akademickiego, które zajmie się przygotowaniem kadry oficerskiej do służby w sojuszniczych strukturach dowodzenia. W okresie zimnej wojny chodziło o wykształcenie kadr gotowych do pracy w warunkach wojny. Od tamtej pory cele NDC zmieniły się wraz ze zmianą warunków geopolitycznych. Dzisiaj jest głównym ośrodkiem akademickim NATO kształcącym na poziomie strategicznym.
NDC spełnia także bardzo ciekawą rolę w polityce międzynarodowej NATO. Szczególnie w stosunku do państw partnerskich i tych krajów, wobec których z różnych powodów swojej roli nie spełniają podstawowe kanały komunikacji. Rzymska uczelnia jest swego rodzaju ambasadorem NATO i realizuje zadania, których nie można byłoby wypełnić na poziomie np. Rady Północnoatlantyckiej. Tam gdzie oficjalnie Sojusz nie jest w stanie realizować swoich interesów, tam wysyła NDC. Wiele problemów udaje się rozwiązać właśnie na poziomie akademickim. Dzięki tym kontaktom następuje zbliżenie stanowisk, strony mogą się lepiej poznać, co jest potem podstawą do typowej współpracy polityczno-wojskowej.
Jakie są Pana pierwsze wrażenia z pobytu w NDC?
Trafiłem na bardzo ciekawy moment w historii uczelni. W tej chwili odbywa się kompleksowy przegląd wszystkich obszarów, w których ona funkcjonuje. Ostatni taki audyt odbywał się w latach 90. A musimy pamiętać, że od tamtego czasu w NATO zmieniło się wszystko. NDC była pozostawiona trochę z boku tych wielkich przemian i najwyższy czas, by to zmienić. Musimy przyjrzeć się wnioskom, jakie będą efektem zakończenia tego przeglądu. Będę odpowiedzialny za wdrożenie w życie wszystkich rekomendacji i postulatów, które znajdą się w ostatecznym raporcie Komitetu Wojskowego NATO.
Jakie kierunki działania wytyczy Panu ten raport?
Widzę trzy główne obszary, z którymi muszę się zmierzyć jako komendant NDC. Pierwszym jest sprawa certyfikowania programów nauczania, by umożliwić naszym kursantom zaliczanie kursów na NDC do ścieżki edukacyjnej, kończącej się uzyskaniem tytułu magistra. NDC nie jest certyfikowana jako ośrodek akademicki zgodnie z traktatem bolońskim. Chcemy więc dać uczącym się w nim oficerom możliwość zaliczenia nauki w NDC w poczet swojej ścieżki edukacyjnej i pomóc im w ten sposób w skończeniu studiów na innej rzymskiej uczelni lub w macierzystym kraju.
Uczelnia musi także zbliżyć się pod względem problematyki, którą się zajmuje w procesie kształcenia i badań do głównego nurtu rozwoju koncepcji strategicznych NATO. Takim drogowskazem będzie wrześniowy szczyt, ale już teraz widzę potrzebę zwiększenia nacisku na kwestie związane z trudnościami budżetowymi, z jakimi stykają się sojusznicze armie w swoich krajach, czy problemami w budowaniu zdolności obronnych w odpowiedzi na pojawiające się kryzysy polityczno-militarne. Nasze programy nauczania muszą lepiej odpowiadać na wyzwania współczesnego świata.
Trzecim obszarem jest rozwijanie współpracy z państwami spoza NATO, czyli pełnienie funkcji ambasadora, o której już mówiłem. Budowa relacji poprzez lepsze zrozumienie państw inaczej myślących, reprezentujących inną kulturę i wartości oraz kształtowanie pozytywnych relacji w środowisku wielokulturowym to podstawowe zadanie, które realizuje NDC. Z mojego punktu widzenia to najważniejsze zadania uczelni.
autor zdjęć: NDC
komentarze