Stracili 7 żołnierzy i 5 Kołowych Transporterów Opancerzonych Rosomak. Ponad 50 walczących zostało rannych. Jednak zadanie wykonali – siły przeciwnika zostały wyparte z terytorium kraju. To scenariusz zakończonych właśnie ćwiczeń „Gepard-14”, w których brali udział żołnierze 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich.
Sprawdzian ogniowy i taktyczny trwał dwa tygodnie. Wzięli w nim udział żołnierze z jednostek 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. - Ćwiczenie pozwoliło sprawdzić, jak zintegrowane są systemy walki. Współpracowaliśmy z kolegami z lotnictwa. Do dyspozycji mieliśmy śmigłowce, współdziałały z nami także F-16 z Krzesin – mówi gen. bryg. Rajmund T. Andrzejczak, dowódca 17 WBZ, który kierował ćwiczeniami.
Oprócz 7 batalionu w ćwiczeniu brał udział 7 Dywizjon Artylerii Konnej Wielkopolskiej oraz żołnierze z 5 Kresowego Batalionu Saperów z Krosna Odrzańskiego. Saperzy niszczyli mosty i drogi, którymi poruszał się nieprzyjaciel. W czasie kontrnatarcia wykonywali przejścia w polach minowych przeciwnika. W manewrach uczestniczyły także grupy operacyjne wszystkich pododdziałów wielkopolskiej Brygady oraz dowództwo i sztab.
Najtrudniejszym zadaniem było skoordynowanie działań wszystkich pododdziałów. – Musieliśmy na przykład precyzyjnie zaplanować, gdzie artyleria ma zająć stanowiska ogniowe, w którym momencie kontrataku ma otworzyć ogień i do jakich celów. Kiedy nacierających mają wesprzeć śmigłowce, a kiedy zaplanować atak samolotów myśliwskich F-16 - opowiada ppłk Rafał Miernik, dowódca 7 Batalionu Zmotoryzowanego Strzelców Konnych Wielkopolskich.
„Gepard -14” był sprawdzianem także dla służb medycznych. 70 lekarzy i ratowników z 17 i 10 Grupy Zabezpieczenia Medycznego z Międzyrzecza i Świętoszowa udzieliło pomocy niemal 130 „rannym”. Tylko podczas jednej akcji medycy musieli udzielić pomocy jednocześnie 40 poszkodowanym. Medycy ćwiczyli też ewakuację. Wsparciem dla lekarzy były: dwa wozy ewakuacji medycznej na podwoziu KTO Rosomak, 9 karetek i śmigłowiec ratowniczy.
- To były ćwiczenia na wyjątkowo dużą skalę – przyznaje mjr Marcin Lewy, pełniący obowiązki dowódcy 17 Grupy Zabezpieczenia Medycznego z Międzyrzecza. – Sprawdzaliśmy, jak działają punkty opatrunkowe na pierwszym i drugim poziomie. Żołnierze mogli także, pod okiem fachowców, przetrenować procedury udzielania pomocy rannym kolegom oraz sobie – dodaje mjr Lewy.
autor zdjęć: por. Martyna Fedro-Samojedny
komentarze