Mogę być dumny! Normy medyczne nasza kompania zaliczyła w biegu. Z taktyką też nie mieliśmy problemów. Schody zaczęły się przy zaliczaniu „chemii”. Mocno zużyte OP-1 mogą dobić nawet najbardziej zaciętego żołnierza – pisze kpr. pchor. rez. Mikołaj Klorek, doktorant Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, który uczestniczy w szkoleniu rezerwy w 6 Batalionie Dowodzenia Sił Powietrznych w Śremie.
Sobota, 12 kwietnia
W sobotę prawie wszyscy na kompanii i większość rezerwistów przebywających na szkoleniu w 6 Batalionie Dowodzenia myślała tylko o jednym – o przepustce do domu. No, ale obowiązek wobec ojczyzny przede wszystkim, więc szkolić się trzeba.
Plan na słoneczne sobotnie przedpołudnie to „poligon”. Całość zajęć została zrealizowana na przykoszarowym placu ćwiczeń „Helenki”. Tam rezerwiści szkolili się i zaliczali zajęcia z indywidualnej ochrony przed skażeniami, taktyki pola walki oraz pierwszej pomocy przed medycznej. Mogę być dumny! Normy medyczne nasza kompania zaliczyła w biegu. Z taktyką też nie mieliśmy problemów.
Kurs pierwszej pomocy, tak przydatny także w cywilu, obejmował schemat postępowania z osobą nieprzytomną i sposób ułożenia jej w pozycji bocznej bezpiecznej. Na taktyce uczyliśmy się poruszania skokami w terenie otwartym oraz poprawnego czołgania się z bronią.
Schody zaczęły się przy zaliczaniu norm z „chemii”. Co prawda maski MP5, nowoczesne i w pełni sprawne, były przyjazne dla użytkownika, ale już z OP-1 nie było tak różowo. Znawcy tematu nazywają je „gumowym szaleństwem” i coś w tym jest. Liczba pasków, guzików, klamerek jest przeogromna, a jeżeli dodamy do tego rekomendowany sposób konserwowania przy pomocy wielu kilogramów talku, to otrzymujemy element rynsztunku, który może dobić nawet najbardziej zaciętego żołnierza. Trzeba dodać jeszcze jedno, na tych egzemplarzach wyszkoliło się już wiele roczników Wojska Polskiego. Poziom ich zużycia na pewno nie ułatwiał szkolenia.
Koniec końców szkolenie dobiegło końca, a normy zostały zrealizowane. W tym samym czasie żołnierze innych kompanii odbywali szkolne strzelania na trenażerach i ćwiczyli eksploatację sprzętu etatowego, w który jest wyposażony śremski batalion.
Po obiedzie większość rezerwistów udała się na sobotnio-niedzielne przepustki. Na kompaniach zostało niewielu.
autor zdjęć: Malwina Tyczyńska, Mikołaj Klorek

komentarze