M-346 Master – oficjalnie nowym samolotem armii. Wkrótce za jego sterami będą zdobywać szlify przyszli piloci F-16. Dziś w Dęblinie przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia i włoskiej firmy Alenia Aermacchi podpisali umowę na dostarczenie do Polski maszyn oraz nowoczesnego systemu szkolenia.
M-346 jest następcą wysłużonej Iskry. – Samoloty trudno nawet ze sobą porównywać. To tak, jakby zestawiać telewizory analogowy i LCD. Różni je praktycznie wszystko – przyznaje kpt. Grzegorz Grabarczuk z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie. Pierwszy Master wyląduje na tamtejszym lotnisku jesienią 2016 roku.
Dziś do Dęblina przyjechali przedstawiciele rządu, armii, a także włoskiej firmy Alenia Aermacchi, by podpisać umowę na dostarczenie samolotów i nowoczesnego systemu szkolenia. Zakłada ona, że w latach 2016–2017 do Polski trafi osiem samolotów M-346, symulatory, komputerowe systemy wspomagania szkolenia i pakiet logistyczny. Umowa obejmuje szkolenie polskich instruktorów oraz personelu technicznego. Znalazł się w niej też zapis, zgodnie z którym zamówienie może zostać w przyszłości rozszerzone o zakup kolejnych czterech samolotów.
Film: mjr Robert Siemaszko/ DPI MON
– W tym dniu ziszcza się marzenie lotników, którzy przez ponad 20 lat wytrwale zabiegali o to, by samolot TS-11 Iskra mógł przejść do historii i by nasi instruktorzy zaczęli szkolić następne roczniki podchorążych, wykorzystując nowoczesny zintegrowany system, obejmujący samoloty, infrastrukturę na ziemi, symulatory i procedury – podkreśla gen. broni pil. Lech Majewski, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych.
Według niego, piloci, którzy przesiądą się na skomputeryzowane Mastery, już nie będą musieli, jak w przypadku Iskier, skupiać się głównie na pilotażu. Zyskają więcej możliwości, by poznawać tajniki walki powietrznej. – Nauczą się korzystać z technologii cyfrowych i zdobędą umiejętności zarządzania informacjami pochodzącymi z nowoczesnych sensorów – tłumaczy gen. broni pil. Majewski. – Co ważne, nauczą się wykorzystywać odrzutowiec w pełnym zakresie – do zwalczania celów powietrznych oraz naziemnych, a nawet lotów w goglach noktowizyjnych, czyli do zadań, które są niezbędne w szkoleniu kandydatów na pilotów F-16, a których nawet w minimalnym stopniu nie sposób realizować na Iskrach, zaprojektowanych pod koniec lat 50. – dodaje.
Droga od kabiny samolotu AJT do kabiny samolotu bojowego stanie się krótsza. Co więcej, samo szkolenie będzie tańsze. – Ćwiczący za ich sterami odbędą dużą część lotów, które dziś trzeba wykonać Jastrzębiami – zaznacza gen. broni pil. Majewski.
Na razie w Dęblinie została wyselekcjonowana grupa kilkudziesięciu osób, które będą prowadzić szkolenie i obsługiwać nowe samoloty. Trwa intensywna modernizacja lotniska. Wkrótce też powstanie tam centrum symulatorowe. – Dęblin dołączy do grona najnowocześniejszych baz lotniczych – zapewnia gen. broni pil. Majewski. – Jestem przekonany, że stanie się to podstawą do utworzenia tu Międzynarodowego Ośrodka Szkolenia Lotniczego – podsumowuje.
Przetarg na dostawę systemu szkolenia zaawansowanego AJT został rozstrzygnięty pod koniec grudnia ubiegłego roku. Zwycięska oferta opiewa na kwotę 1,167 miliarda złotych. Włosi zdystansowali BAE Systems z Wielkiej Brytanii oraz brytyjski oddział Lockheed Martin z USA.
Historia zaoferowanego przez nich samolotu M-346 sięga 1993 roku. Początkowo specjaliści z Alenia Aermacchi pracowali nad nim wspólnie z rosyjskim konsorcjum Jakowlew. Kilka lat później odstąpili jednak od umowy, wykupili od Rosjan dokumentację, a prace kontynuowali sami. Oblot maszyny nastąpił w 2004 roku. Dziś jest ona wykorzystywana przez armie Włoch, Izraela i Singapuru.
Z kolei TS-11 Iskra to dzieło polskich konstruktorów z zespołu Tadeusza Sołtyka. Samolot był produkowany do połowy lat 80. XX wieku przez Państwowe Zakłady Lotnicze w Mielcu. W tym czasie fabrykę opuściło około 430 maszyn. Iskry są wykorzystywane do szkolenia pilotów nie tylko w Polsce, ale też w Indiach. – Ostatnie TS-11 zostaną wycofane z polskiej armii w 2022 roku – przypomina kpt. Grabarczuk.
Dla Dęblina to skok w przyszłość
– Latał Pan samolotem M-346. Jak, Pana zdaniem, sprawdzi się w szkoleniu młodych pilotów?
Mjr Piotr Ostołuch, szef sekcji 32 Bazy Lotnictwa Taktycznego: – Moim zdaniem to idealny samolot szkoleniowy. Po pierwsze, jest bardzo prosty w pilotażu, po drugie – ma specyficzny układ kabin instruktora i szkolącego się. Kabina instruktora jest położona wyżej niż ta studenta. Dzięki temu łatwo wyłapać błędy, które popełnia. Dzięki HUD (Head-Up Display, czyli wyświetlacz prezentujący informacje na specjalnej szybie bez zasłaniania widoku) instruktor dokładnie obserwuje to, co robi szkolący się.
Z samolotu M-346 AJT będą korzystać studenci z Dęblina. Do tej pory ćwiczyli na Iskrach.
– Dla Dęblina to będzie wejście w nową epokę. To jakby skoczyli 50 lat w przyszłość.
Na czym polega ta rewolucja?
– Chociażby na tym, że o 30 procent skróci się czas szkolenia pilotów F-16, bo samoloty M-346 mają programy symulacyjne, które odpowiadają wszystkim elementom uzbrojenia „efów”. Podczas szkolenia poligonowego piloci będą symulować używanie na przykład takich bomb, jakie mają F-16. Bo M-346, mimo że jest samolotem wyłącznie szkoleniowym, w pełni symuluje samolot bojowy. Pilot, który przesiądzie się z M-346 do F-16, nie będzie miał problemów z dostosowaniem się do nowych warunków, bo już będzie je znał. Nie sposób porównać tej sytuacji do szkolenia na Iskrach. Jestem przekonany, że za dwa–trzy lata wśród pilotów pojawią się głosy na rzecz dokupienia kolejnych samolotów. To jest po prostu bardzo dobre rozwiązanie dla polskich sił powietrznych.
Rozmawiała Ewa Korsak
autor zdjęć: mjr Robert Siemaszko/DPI MON
komentarze