Marsze od świtu do zmierzchu po karkonoskich bezdrożach z plecakami ważącymi ponad 30 kilogramów, zajęcia z lawinoznawstwa i topografii, bytowanie nocne w górach oraz wspinaczka. Tak wyglądało tygodniowe szkolenie żołnierzy z Zespołu Działań Specjalnych. Lotnicy do zadań specjalnych trenowali m.in. pod okiem ratowników górskich.
– W góry wyjechało kilkunastu żołnierzy naszego pododdziału. Wśród nich byli tacy, którzy mają już doświadczenie w służbie, jak również ci, którzy niedawno dołączyli do ZDS-u. Szkolenie miało przygotować nas do działania w trudnych warunkach terenowych i klimatycznych. Nigdy nie wiadomo, z jakimi wyzwaniami przyjdzie nam się zmierzyć w służbie – mówi por. Jacek Szupryczyński, dowódca Zespołu Działań Specjalnych. To pododdział 33 Bazy Lotnictwa Transportowego z Powidza. Głównym zadaniem żołnierzy ZDS-u jest ochrona lotnisk, samolotów i załóg lotniczych. Przygotowani są do zabezpieczenia polskich sił ekspedycyjnych w dowolnym miejscu na świecie.
Szkolenie rozpoczęli zajęciami z nawigacji w terenie górskim. Od doświadczonych ratowników górskich uczyli się natomiast jak przewidywać zejście lawiny, jak odszukiwać poszkodowanych i jak udzielać im pierwszej pomocy. – Pomocą służył nam także jeden z instruktorów z psem ratownikiem – mówi jeden z uczestników kursu. – Trening wyglądał tak, że pod śniegiem instruktorzy zakopywali detektory lawinowe. My musieliśmy jak najszybciej odszukać „poszkodowanych”.
To jednak nie wszystko. Żołnierze przez trzy doby maszerowali od zmierzchu do świtu, pokonując kilkadziesiąt kilometrów dziennie po oblodzonych szlakach. Trenowali wspinaczkę, transport rannych w górach, poręczowanie i poruszanie się po mostach linowych z dużym obciążeniem, przechodzili też przez szczeliny i zaciski skalne. Gdy zapadał zmrok, organizowali prowizoryczne obozowiska. – Nie mieliśmy namiotów. Odpoczywaliśmy w jamach, budowaliśmy szałasy – opowiadają lotnicy. Podczas wędrówki dźwigali trzydziestokilogramowe plecaki. – Musieliśmy wziąć ze sobą zapas jedzenia i picia, poza tym mieliśmy m.in. bieliznę na zmianę, uprzęże, liny, śpiwory, karimaty, kaski, łopaty śnieżne i sprzęt do nawigacji – wylicza por. Szupryczyński.
Ostatnim elementem szkolenia było współdziałanie z załogami śmigłowców Mi-17 z 7 Eskadry Działań Specjalnych z Powidza. Żołnierze ZDS musieli najpierw wybrać miejsce na przygodne lądowisko, nawiązać kontakt z pilotami, podać im współrzędne, zabezpieczyć teren i wreszcie naprowadzić śmigłowce. – To był trening procedur wsparcia z pola walki. Piloci wylądowali na wskazanym przez nas terenie, zabrali żołnierzy do jednostki w Powidzu – mówi dowódca ZDS.
Żołnierze ZDS-u systematycznie szkolą się w różnych warunkach terenowych: w wysokich górach (Bieszczady, Tatry, Karkonosze) i nad wodą. Uczestniczą także w szkoleniach i poligonowych zgrupowaniach Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca.
Zespół Działań Specjalnych został utworzony w 2010 roku. Wcześniej w strukturze 33 Bazy Lotnictwa Transportowego w Powidzu funkcjonował tzw. moduł obrony naziemnej.
W 2009 roku żołnierze ochraniali samoloty i lotniska podczas odbywającego się w Krakowie nieformalnego spotkania ministrów obrony państw NATO. Dwa lata później byli odpowiedzialni za ochronę lotniska podczas wizyty w Warszawie prezydenta USA Baracka Obamy. Obecnie w ZDS służy ponad 30 żołnierzy.
autor zdjęć: por. Jacek Szupryczyński
komentarze